„Queen Of The Witches” to już szósty album wyprodukowany przez Crystal Viper, choć tym razem na ich nową płytę trzeba było poczekać aż cztery lata i to bez żadnych mniejszych wydawnictw w tym czasie. Materiał został wydany równocześnie w Niemczech i w Rosji przez AFM Records i Fono Ltd. Ja posiadam tę pierwszą wersję, którą kupiłem na koncercie zespołu i ją chyba traktować należy jako tę podstawową, choć obie zdaje się, że się od siebie nie różnią, przynajmniej treścią i okładką.
Heavy metal Crystal Viper jak zwykle jest ostry instrumentalnie i drapieżny wokalnie, a jego dynamika poparta jest melodyjnością śpiewu Marty Gabriel. Do takiej muzyki aż proszą się więc chwytliwe i wpadające w ucho kompozycje co, moim zdaniem, zespołowi osiągnąć się udało. Zaprezentowane refreny zaskakują po kilku odsłuchach, choć chyba nie do rozmiarów jakichś wielkich hitów. Wrażenie robi „I Fear No Evil” w dużej mierze także za sprawą skocznych riffów, solówki i rozbudowanych gitar. W ogóle gitarowego grania tu nie brakuje, a części instrumentalne z solówkami zawsze wychodzą bardzo dobrze i są dużymi atutami utworów. Tak jest również w, mającym w sobie iście runningwildową skoczność, „Do Or Die”, który jest tu drugim wyróżniającym się kawałkiem, a solówkę przygrywa w nim sam wieloletni filar Manowar, Ross The Boss. Zdziwieni? A to jeszcze nie koniec. W „Flames And Blood” natkniemy się na solo Mantasa z Venom, co jest chyba jeszcze większym zaskoczeniem, a w „We Will Make It Last Forever” wokalnie Martę wspomaga Steve Bettney z angielskiego Saracen.
Po dwóch pierwszych uderzeniach nadchodzi chwila rozluźnienia i zaczyna się… „Warriors Of The World United” Manowar. Pizd, pizd, wolna perkusja wystukuje marszowy rytm, wchodzi basik. Wszystko dokładnie tak samo dopóki gitara i głos nie zdradzą, że to jednak coś innego. „When The Sun Goes Down” to numer, do którego musiałem przywyknąć, ale okazał się naprawdę czymś wyjątkowym. Wiele w nim podniosłości, tempo znacznie wolniejsze, granie prostsze, lecz klimatu i pięknego śpiewu jest aż nadto. Pozycja wzruszająca i zostająca w pamięci, może nawet najlepsza, choć oddalona od głównego nurtu płyty.
Po takiej dawce wrażliwości, wydawać by się mogło, że wrócimy na właściwe heavy metalowe tory, a tu coś zupełnie odwrotnego. „Trapped Behind” bowiem jest balladą i to bardzo delikatną. I mimo, że doceniam piękno głosu Marty to dla mnie zawsze to zgrzyt. Za ładnie, za smętnie, za miałko. Zdecydowanie do wycięcia. W dodatku „We Will Make It Last Forever” też tak się zaczyna. Ej, no to już jest przesada. Ballada już była do nędzy. Na szczęście okazuje się, że ten kawałek ma w sobie znacznie więcej życia, śpiew Marty w pewnym momencie wpada w dialog ze Steavem, a i gitary się uaktywniają, nie zapominając też o płaczliwej solówce. Dużo jest w tym teatralności, jak z opery kostiumowej. Utwór ma potencjał, robi wrażenie i jest wzbogaceniem albumu. Za taki również można uznać wieńczący dzieło cover zespołu Grim Reaper „See You In Hell”. Czyli lista plusów jest bogata, jak i cała płyta.
Tracklista:
01. The Witch Is Back
02. I Fear No Evil
03. When The Sun Goes Down
04. Trapped Behind
05. Do Or Die
06. Burn My Fire Burn
07. Flames And Blood
08. We Will Make It Last Forever
09. Rise Of The Witch Queen
10. See You In Hell (Grim Reaper cover)
Wydawca: AFM Records (2017)
Ocena szkolna: 5-