Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Cornada - Last Man Standing

death metal, Cornada, Last Man Standing, groove metal, hardcore, stoner metal, progressive metal

Łódzko-pabianicka Cornada jest młodym zespołem, choć nie orientuję się kiedy dokładnie powstali. Wprawdzie w liście, który dostałem, po wszelkie informacje, zostałem odesłany na facebooka, ale niewiele mi to pomogło w ustaleniu stażu, składu i poprzednich wydawnictw. Przemknęła mi tylko informacja o wcześniejszej EPce. Bystrzejszych ode mnie użytkowników portali społecznościowych odsyłam więc na stronę facebook.com/cornadaofficial, gdzie z kolei łatwo dowiedzieć się na przykład o bieżących koncertach, ja natomiast skupię się na otrzymanym debiutanckim albumie „Last Man Standing”

Płyta została wydana przez zespół 11 listopada i zawiera osiem utworów, dających trzydzieści osiem minut muzyki. Oprawa bardzo skromna co nie jest zadziwiające biorąc pod uwagę koszty własnej inicjatywy, zastanawiające jest jednak, że na czterech stronach wkładki, obok dwóch dużych zdjęć nie znalazło się miejsce na skład. Tak więc wiadomo kto zrobił zdjęcia, a nie wiadomo kto się na nich znajduje. Jeszcze ciekawsze, że dwukrotnie napisany tytuł płyty różni się od siebie i ciężko mi zgadywać, który jest prawidłowy. Wprawdzie sprawa rozbija się tylko o „The”, ale mimo wszystko jakąś wersję trzeba przyjąć. Na potrzeby artykułu posługuję się więc opcją bez „The” ponieważ wydaje mi się, że lepiej brzmi i jest na froncie więc chyba bardziej się liczy.
   

Ogólnie stwierdzam, że Cornada jest zespołem death metalowym, jednak nie zamyka się w ramach gatunku i na płycie można odnaleźć różne dodatkowe atrakcje. Przede wszystkim wokal. Niby jest to growling, ale taki z wyraźnym odchyleniem w stronę klimatów groove czy core. Ja akurat nie przepadam za tego typu gardłowaniem, ale to już jest kwestia gustu. Obiektywnie nie mogę mieć do niego zastrzeżeń. Cała muzyka jest taka jakby ociężała, trochę stonerowa i często dość powolna, choć chłopaki potrafią przyspieszyć, a także się rozkręcić i pozwolić gitarom popłynąć w bardziej klasycznym kierunku. Czasem z kolei gitary i wokal wyraźnie skręcają w stronę krzykliwych i urywanych rozwiązań hardcoreowych. W innych momentach z kolei ciężar się urywa i zapadają delikatniejsze dźwięki progresywne. Z całości chciałbym wyróżnić gitarę basową ponieważ nie chowa za resztą instrumentarium, tylko jest mocnym ogniwem współtworzącym muzykę, a nieraz potrafi stać się centralnym źródłem kreującym dany wątek.
   

Ostatnie dwie pozycje tworzą właściwie jeden dwuczęściowy utwór. „Art Of Destruction” to klimatyczne i instrumentalne wprowadzenie do mocniejszego, ale i całkiem psychodelicznego końca „Art Of Creation”. Na pewno „Las Man Standing” to ciekawy materiał i jak na debiut młodego zespołu bardzo przyzwoity. Zróżnicowanie powoduje, że słucha się go całkiem przyjemnie. Zespół ma do zaproponowania różnorodne rozwiązania i myślę, że może mieć to interesujący dalszy ciąg.

Tracklista:

1. No Retreat
2. For Those Who Failed
3. The Hive
4. Blue Liquid
5. Red Warrior
6. Death Always Whispers Equally
7. Art Of Destruction
8. Art Of Creation

Wydawca: Cornada (2013)

Ocena szkolna: 4

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły