Jakiś czas temu krążąc po Internecie natknąłem się na recenzję płyty zespołu o dźwięcznej nazwie Circus Maximus. Album nosił tytuł "The 1th Chapter" i po opisie wynikało, że jest to coś naprawdę godnego uwagi. Z dużym zainteresowaniem podszedłem do tej kapeli i postanowiłem sam sprawdzić co jest warta twórczość chłopaków z zespołu.
Jak się okazało, muzyka zawarta na krążku była naprawdę niezła. Po pierwszym odsłuchaniu natychmiastowa reakcja, która się we mnie odezwała to: "Przecież to brzmi jak Dream Theater!". Szybko znalazłem informacje o owej progresywnej formacji i wyczytałem, że przed wydaniem debiutanckiej płyty, Circus Maximus był cover-bandem. Co się okazało, kwintet z Norwegii grał głównie kawałki Dream Theater oraz Symphony X, i to właśnie dlatego na pierwszym autorskim krążku zespołu słychać takie wyraźne wpływy tychże grup. Ale przyszedł rok 2007 a z nim nowy i jeszcze ciepły album Circus Maximus o nazwie "Isolate". I to właśnie on powalił mnie na kolana!Jak już kiedyś wspominałem, bardzo sceptycznie podchodzę do kapel, które są odzwierciedleniem "Teatru Marzeń" i w tym wypadku było podobnie. Ale po dogłębnym zapoznaniu się z "Isolate" mogę gorąco polecić ten album wszystkim fanom progresywnego grania! Płyta przybrała już zupełnie inne kształty niż jej poprzedniczka. Zespół stworzył świetny klimat, nie zapominając przy tym o warsztacie instrumentalnym. Możemy tu znaleźć masę melodyjności, techniki oraz czystej progresji. Ale wszystkie te czynniki nie są wywalone na powierzchnię numerów i wyeksponowane za wszelką cenę. Cała ta progresja jest bardzo naturalna i sprytnie wpleciona w struktury utworów, dzięki czemu wszystkiego słucha się bardzo przyjemnie i bez zmęczenia. Na albumie mamy 9 rozbudowanych kawałków, z których każdy jest dopracowany i inny od siebie. Płyta nie pozostawia żadnego niedosytu i po odsłuchaniu jej czuć że muzycy zawarli na niej wszystko co mieli do zawarcia. Grając kawałki Dream Theater, piątka muzyków z Circus Maximus musiała mieć w zanadrzu bardzo wysokie umiejętności, i procentuje to również w ich autorskim materiale. Słychać bardzo dużą dojrzałość muzyczną w posunięciach zespołu, poprzez solówki czy rozwiązania jakie wprowadzają. Nie brakuje oczywiście szalonych pasaży typu Petrucci-Rudess, albo łamańców, zabawy tonacją itp. Oprócz świetnej dyspozycji składu, na duże uznanie zasługuje na pewno wokalista Michael Eriksen, który jest chyba odkryciem ostatniej dekady! Jego wokal jest piekielnie mocny i idealnie pasuje do klimatu Circus Maximus.
W zasadzie nic dodać nic ująć! W podsumowaniu mogę jedynie powiedzieć, że jest to genialny album i każdy fan Dream Theater, Symphony X czy Rush, musi się z nim zapoznać ! Progresywne granie na poziomie godnym "mistrzów" (mowa tu oczywiście o Dream Theater), a mimo wszystko całość oscyluje wśród własnego, ciekawie wyrobionego stylu, brzmienia i klimatu!
Tracklista:
01. Darkened Mind
02. Abyss
03. Wither
04. Sane No More
05. Arrival Of Love
06. Zero
07. Mouth Of Madness
08. From Childhood''s Hour
09. Ultimate Sacrifice
Wydawca: Frontiers Records (2007)
Harlequin : Jak dla mnie pitolenie ... grac potrafią, ale jestem zdruzgotany poziomem aktua...