Na „Butchered At Birth” ujawnił się znany na cały świat styl Cannibal Corpse z czasów Chrisa Barnesa i starego logo. Potwornie niska, bulgocząca miazga przelewa się i pulsuje przybierając wszelkiej maści obrzydliwe odsłony i obsceniczne kształty. Chory, docierający z grobowych czeluści wokal dodaje paranoicznej atmosfery, a wszystko dewastuje okolice w sposób całkowicie niezrozumiały dla każdego prawowitego obywatela.
Już sama grafika jest przepiękna, a jej główni bohaterowie szybko zostali moimi ulubieńcami. Mój kolega jak kupił sobie taką koszulkę to jego mama się popłakała i dlatego zamienił się z kimś ma Megadeth. Z powodu okładki i tekstów ta płyta była w niektórych krajach zakazana, a i na naszej kasecie Metal Mind Records okładka jest schowana, a na froncie widnieje tylko logo i tytuł na czerwonym tle. Nie ma również tekstów. Dopiero sprawdzając w internecie można dokładnie się przekonać co komu tryska i skąd, co w jaki sposób się łamie, miażdży i zgniata oraz zapoznać się z dokładną instrukcją jak należy kroić, gwałcić i zjadać martwe i śmierdzące cielska i organy.
Nie w tym jednak objawiło się źródło mojej fascynacji, a we wspaniałej muzyce. W tej ordynarnej, psychopatycznej i wulgarnej łupaninie kryje się bowiem potężny kawał death metalu najwyższej próby. Tu cały czas coś się dzieje. Następują po sobie wymyślne riffy, perkusyjne nawałnice, dudniące partie basowe, a czasem robi się wręcz melodyjnie. Jest dużo jakichś nagłych zatrzymań, zmian, ciekawych rozwiązań. W szóstym „Vomit The Soul” porykuje gościnnie Glen Benton, nie po raz pierwszy zresztą w Cannibal Corpse. Płyta jest bogata i w całości zajebista. Jest wielkim krokiem w rozwoju Cannibali i ikoną brutalnego gore death metalu.
Tracklista:
01. Meat Hook Sodomy
02. Gutted
03. Living Dissection
04. Under The Rotted Flesh
05. Covered With Sores
06. Vomit The Soul
07. Butchered At Birth
08. Rancid Amputation
09. Innards Decay
Wydawca: Metal Blade Records (1991)
Ocena szkolna: 5+
Harlequin : Kiedyś nie lubiłem tej płyty. Zbyt klaustrofobiczna, zbyt płaskie brzmie...
zsamot : Totalne zezwierzęcenie. Genialny album. ;)