Zaglądając czasem do lamusa można odkopać naprawdę wartościowe wydawnictwa. Bezdyskusyjnie jednym z nich jest debiutancki album amerykańskiego Brutality. Pod tą jakże mało interesującą i mało oryginalną nazwą kryje się formacja, która chyba troszeczkę spóźniła się ze swoją muzyką przez co jej kunszt nie zdobył należytego uznania. W dobie, w której death metal poszerzał swoje granice zwłaszcza w kierunku bardziej progresywnego grania Brutality zaoferowało muzykę, która łączyła w sobie to co death metal do tego momentu obejmował jednocześnie dostosowując sie do ówczesnych standardów wykraczajacytch poza zwykłą łupankę.
Album o którym mowa to "Screams Of Anguish". Już patrząc na samą okładkę można było wywnioskować, że odnajdziemy na tym wydawnictwie spuściznę gatunku z końca lat 80-tych jak i jego bardziej wyrafinowaną odmianę. Kwintet z Tampy zarejestrował na tym wydawnictwie 10 kawałków bardzo wysokiej jakości death metalu.Od pierwszych dźwięków "These Walls Shall Be Your Grave" nie mamy wątpliwości, że obcujemy z soczystym, przemyślanym i niebanalnym death metalem. Od razu zwraca uwagę potężne brzmienie i bardzo wysoki poziom brutalności dźwięków. Bardzo szybko jesteśmy w stanie stwierdzić, że muzycy w udany sposób łączą wpływy Suffocation, Immolation i Gorefest wprowadzając tą estetykę w wyższy stopień poziomu wykonawczego. Już w utworze otwierającym usłyszymy oryginalne sola gitar Jaya Fernandeza i Johna Gatesa, kóre były na pewno jedną z inspiracji dla Muhammeda Suicmeza, lidera Necrophagist. W 1993 roku nikt jednak tak nie grał. A to dopiero wierzchołek góry lodowej.
O ile wokale są dość standardowe jak na ten gatunek, to instrumentalna biegłość muzyków na pewno nie należała wówczas do często spotykanych. Wiele zmian tempa, łamane aranżacje, fenomenalne partie perkusji Jima Cokera, urozmaicone riffy - to wszystko sprawiało, że Brutality od strony instrumentalnej prezentowało sie co najmniej tak dobrze jak Pestilence czy Loudblast.
Najważniejsze jest jednak to, że powstał album bardzo równy, chwytliwy i wystarczająco urozmaicony. Takie utwory jak "Crushed", "Exposed To The Elements", "Spawned Illusion" a zwłaszcza fenomenalny "Cries For The Forsaken" czynią ze "Screams Of Anguish" jedna z najbardziej zapomnianych pereł gatunku. Warto też wspomnieć, że znalazło sie tu miejsce dla dwóch miniaturek z wykorzystaniem partii akustycznych i klawiszy.
Dlaczego więc Brutality nie zdobyło uznania? Grupa przeszła liczne roszady personalne, które rzutowały na poziom dalszych wydawnictw, które choć dobre, to nie przebijały poziomem debiutu. Dodatkowo podkreślić trzeba fakt, że muzycy Brutality po rozwiązaniu zespołu nie zdecydowali się na tworzenie własnych projektów i traktowali branże muzyczną drugorzędnie. Szkoda, bo potencjał mieli ogromny.
Ja stawiam sobie "Screams Of Anguish" tuż obok "Pierced From Within" Suffocation. Warto jest poszperać, warto zapoznać, bo często sie do tej płyty wraca.
Tracklista:
01. These Walls Shall Be Your Grave
02. Ceremonial Unearthing
03. Sympathy
04. Septicemic Plague
05. Crushed
06. Spirit World
07. Exposed to the Elements
08. Cries of the Forsaken
09. Cryptorium
10. Spawned Illusion
Wydawca: Nuclear Blast Records (1993)
leprosy : Screams Of Anguish muzyka mojej mlodosci zawsze uwazalem Brutality za bar...
DEMONEMOON : In Mourning daje rade tak samo jak Screams :-) SCREAMS...wymiata a IN MO...
DEMONEMOON : Odsłuchałem BRUTALITY-IN MOURNING i powiem ze kopie,płyta znaczn...