Nazywany ojcem black metalu, legendą i kto tam wie kim jeszcze – zespół Bathory, właściwie stojący za nim człowiek znany jako Quorthon to cholerny geniusz swoich czasów. Dziś już nie gra się takiej muzy ale wtedy... rany. Ciary musiały biegać od kosteczki do kosteczki a włochy same jeżyły się od tych riffów. Jak dzisiaj byśmy powiedzieli Bathory to nie muzyka – Bathory to stan. Który to był? 1984? 32 lata temu wspominany Thomas Forsberg wydał swojego długograja numer jeden. Jak? Ano "In Conspiracy with Satan".
Niegościnnie zaczyna się ta płyta. Wiatr, zimno i pobrzmiewający jakby w tle, ale wyraźnie, dzwon. Zalatuje troszkę doomowo ale zaraz wpadają w ucho pierwsze riffy "Hades" i robi się przyjemnie. Kiedyś w wywiadach Qurthron mówiąc o swoich korzeniach wspominał o szwedzkiej scenie Oi Punk. Słychać to wyraźnie na tej płycie. Czy to wspomniany "Hades" czy "Reaper" czy praktycznie każdy inny kawałek zaczyna się od ostrej młócki perką nawaleczonej na prymitywne riffy, genialne w swej prostocie. Jasne też że nie brakuje tu solówek, dzięki którym "Bathory" ma duszę. Weźmy takie "Sacrifice". Palce same tną powietrze powtarzając zapamiętane ruchy. Albo "Raise the Dead". Tego nie da się podrobić. Całość zamyka "War" słusznie podsumowując: "Heaven in its final breath/ and god lose all control" (Niebiosa łapią ostatni oddech, a bóg traci kontrolę). Rzeczywiście przy tej płycie nie da się usiedzieć.
Szczęśliwe Black Mark Productions że taką perełkę pod swoje skrzydła wzięło.Bathory... no cóż, od czegoś musiał się ten black metal na poważnie zacząć. Miło że w tak pięknym i niezapomnianym stylu. Debiut grupy choć swoje niedociągnięcia ma, jest świetny, praca genialna. Pomysłu – pozazdrościć. Wykonanie ma swój urok. Wyobrażacie to sobie ? Trzydzieści dwa lata....!
Traclista:
Hades
Reaper
Necromansy
Sacrifice
In Conspiracy with Satan
Armageddon
Rise The Dead
War
Wydawca: Black Mark Productions (1984 r.)