Z początkiem roku ukazała się płyta duetu Aqualuna zatytułowana „Alchemical Transformation Through Vision And Sound”. Aqualuna to projekt, znanego z zespołu Hati, Rafała Iwańskiego. Jest on odpowiedzialny za całokształt foniczny tej płyty, jednak Aqualuna to także warstwa wizyjna, która została stworzona przez Annę Pilewicz, artystkę zajmującą się malarstwem i grafiką. „Alchemical Transformation Through Vision And Sound” jest bowiem wydawnictwem podwójnym. Obok zwykłej płyty CD jest też wersja DVD z oprawą wizualizacyjną całej warstwy muzycznej. Pod względem dźwiękowym na obu krążkach znajduje się to samo, ale odbiór tych dźwięków kiedy korzysta się z własnej wyobraźni i ogląda przygotowaną wizualizację może być zupełnie inny.
Aqualuna to dość ciężkostrawny ambient, który jak przystało na ten gatunek, ma oderwać słuchacza od rzeczywistości i przenieść go w odległy, wyimaginowany świat. Świat pełen lęków i niepokojów, umiejętnie dawkowanych przez twórcę albumu. Jak na standardy tego rodzaju twórczości płyta jest dość krótka, trwa czterdzieści minut. Prawdopodobnie przyczyną jest dostosowanie muzyki do obrazu. Mi to jednak nie przeszkadza i w zupełności wystarcza. Te czterdzieści minut podzielonych na sześć utworów, tworzy dość zróżnicowaną całość, która może do końca trzymać w napięciu. Przejścia miedzy utworami są w większości płynne i nie ma granicy między jednym, a drugim kawałkiem. Mimo to utwory są zróżnicowane i każdy jest oparty na swoim motywie. Dźwięk, który pojawia się pod koniec danego kawałka, może okazać się głównym wątkiem następnego. Najbardziej zdziwił mnie drugi numer, który poza drobnymi, pojawiającymi się bulgotaniami, od początku, do końca jest taki sam.
Sytuacja zmienia się kiedy sięgniemy po płytę DVD. Wiadomo, że słuchając ambientu, każdy go odbiera inaczej. Każdy odmiennie wyobraża sobie sączące się z głośników dźwięki. Oglądając wersję z obrazem, dostajemy podaną jak na tacy interpretację muzyki. Bezdyskusyjnie dowiadujemy się „co autor miał na myśli”. Możemy zastopować wyobraźnię i tylko chłonąć słuchem i wzrokiem świat skonstruowany przez artystów. Wyjaśnia się znaczenie dźwięków, na przykład skąd się bierze bulgotanie.
Obrazy są zmienne i dostosowane do utworów, jednak część motywów stale się powtarza. Przede wszystkim większość akcji dzieje się w wodzie. Często pojawia się wypuszczająca powietrze kobieta. Są też zawieszone w toni, jakby w próżni ameby. Kolory oscylują między wyblakłym, takim poszarzonym zielonym, a niebieskim. Przypominają mi się filmy o pantofelkach i komórkach jakie oglądałem w podstawówce na biologii, tylko w takiej wykręconej wersji. Jest też cała masa tańczących i zlewających się w rytm muzyki świetlistych kształtów i bohomazów, chociaż przyznam, że były momenty gdzie nie odnajdowałem związku między dźwiękiem, a obrazem.
Całość na pewno jest czymś ciekawym i intrygującym. Czymś więcej niż tylko kolejną płytą ambientową. Jeżeli kogoś interesuje tego rodzaju twórczość to z pewnością warto żeby się z nią zapoznał.
Tracklista:
1. Genesis. Luna
2. Somnium. Submersio
3. Substantia
4. Climax
5. Coma. Oceanus
6. Purificatio. Aqua
Wydawca: Zoharum Records (2013)
Ocena szkolna: 4