Niedźwiedzia skóra jest, wilcze szczęki są, zbroja dopięta, miecz mam. Tylko teraz tarcza czy topór? Dobra biorę topór: „A weapon in each fist”. W końcu jadę atakować a nie się bronić. Ale na wschód na Ruskich czy na zachód na Irlandczyków? Może lepiej na Irlandczyków, bo bogatsi, a łodziami łatwiej wracać z łupami i niewolnikami. Wszystko gotowe. Czas pożegnać się z bliskimi. Albo do nich wrócę, albo podążę za swoimi braćmi do Valhalli. Odynie czuwaj nade mną.
Różnie toczą się losy bohaterów piosenek z szóstej płyty Amon Amarth „With Oden On Our Side”. Jedni wrócą spełnieni i bogaci, inni polegną bohaterską śmiercią, ale nikt z nich wstydu swoim nie przyniesie. Wola walki i zwycięstwa, rządza mordu i bogactwa, tęsknota za domem, respekt przed morzem i bogami oraz godna śmierć to podstawowe wartości jakimi kieruje się średniowieczny wikiński wojownik – bohater wszystkich utworów z albumu. Już w pierwszym „Valhall Awaits Me” musimy uznać wyższość wroga, walcząc jednak do końca i pomimo odniesionych ran, nie poddając się do ostatnich chwil. Jest to największy przebój na płycie, który porywa bitewnym szałem tak samo jak znakomitym refrenem: …Valhall awaits me, soon I will die…” Wszystko pięknie i melodyjnie się układa, łącznie z gitarową solówką. Zachrypnięty growling Johana idealnie wpasowuje się w płynne gitarowe riffy, a do tego jest łatwy do zrozumienia, także z wyśpiewywaniem tych hymnów nie ma żadnego problemu.
Mocniejszy, niższy i bardziej gniotący jest drugi „Runes To My Memory”, podobnie jak „Gods Of War Arise”, gdzie Johan osiąga najniższe wokalne rejestry artykułując swoje zwierzęce instynkty. Nim słońce wzejdzie z obserwowanej wioski przeżyją tylko nieliczni nieszczęśnicy, którzy zostaną niewolnikami. No, ale… to była chrześcijańska wioska:) Mimo takiej wymowy, nie przeszkadza to zespołowi znów urzec wyśmienitą melodią i wprawić słuchacza w stan niemalże euforii: „We return to our ships with silver, slaves and gold.”
Z kolei trzeci „Asator” to znowu istna bomba: „Fire! His rage is pure, see the lightning strike.” Straszny jest ten gniew atakującego syna Odyna i to naprawdę wielkie szczęście, że mamy go po swojej stronie. Więcej epickości i takiej mitycznej bajkowości ukazuje „Hermod’s Ride To Hel – Lokes Treachery Part 1” – utwór wolniejszy, ale bardzo płynny, melodyjny i snujący się jak prastara opowieść, którą w istocie rzeczy właśnie jest.
Wolniej zaczyna się „Cry Of The Black Birds”, ale są to tylko przygotowania do szarży, która zaraz następuje. Bitwa oczywiście jest intensywna, a gitary z wokalem niosą nas po polach niczym rumaki. A na koniec zostanie tylko strach w oczach konających, gdy nad pola zlecą się skrzeczące kruki…
„Under The Northern Star” to natomiast prawdziwa death metalowa szanta. Utwór wolny, śpiewny i bujający niczym kojące morskie fale. Opisuje on wieloletnią wojenną wędrówkę i morską tułaczkę. Północna gwiazda wreszcie prowadzi do wytęsknionego domu, ale droga jeszcze daleka, a właśnie nadchodzi zima…
Patetyczny jest też ostatni „Prediction Of Warfare”, który jednak przyjmuje taką wojskową marszrutę. To tutaj atakujemy Irlandczyków, którzy, mimo swego męstwa, ostatecznie przegrywają. Nikt nie jest w stanie oprzeć się takiej wrodzonej sile i woli zwycięstwa. Cała płyta jest wielką księgą pochwalną dla tych nieustraszonych wojowników północy niosących postronnym śmierć i pożogę. „Under winter skies we stand glorious and with Oden on our side…”
Tracklista:
1. Valhall Awaits Me
2. Runes To My Memory
3. Asator
4. Hermod's Ride To Hel - Loke's Treachery Part 1
5. Gods Of War Arise
6. With Oden On Our Side
7. Cry Of The Black Birds
8. Under The Northern Star
9. Prediction Of Warfare
Wydawca: Metal Blade Records (2006)
Ocena szkolna: 5