Kilka lat temu światło dzienne ujrzała płyta "Mabool - The Story Of Three Sons Of Seven" izraelskiego Orphaned Land. Płyta zbierała w zasadzie same pochlebne recenzje I z perspektywy czasu chyba tylko zyskuje w oczach. Na tamtym to krążku pojawił się koncept opowieści bazującej na Piśmie Świętym i opowiadającej historię potopu.
Teraz, cztery lata od wydania tamtego krążka, inna
izraelska formacja Amaseffer próbuje stworzyć dzieło podobnej treści,
bo opowiadające o ucieczce Żydów z Egiptu przez morze czerwone. Całe
szczęście Amaseffer nie pała się death metalem jak Orphaned Land
nawiązując muzycznie raczej do formacji pokroju Symphony X, Vanden Plas
czy Beyond Twilight. Jest więc tu sporo power/prog-metalowych schematów
okraszonych dość symfonicznym brzmieniem klawiszy wygrywających raz po
raz patetyczne, charakterystyczne dla tamtych obszarów geograficznych
melodie. To co jednak zwraca uwagę to fakt, że Amaseffer prezentuje
niższy od któregokolwiek ze wspomnianych zespołów, poziom
instrumentalny. Zdecydowanie najważniejszymi elementami są tu podniosłe
klawisze i mocny wokal Matsa Levena (ex-Therion) przypominający trochę
Jorna Lande czy Andi Derisa. Sporadycznie pojawia się growling
(gościnnie Angela Gossow z Arch Enemy), ale jest on opłakany i nie
odgrywa tu poważniejszej roli. Okazuje się jednak, że te elementy nie
są w staniu uratować "Slaves For Life" przed przeciętniactwem. Niby sam
koncept tej płyty narzuca nieco bardziej ambitne podejście do pisania
utworów, ale w wielu momentach muzyka Amaseffer nie odbiega od typowych
pozycji dla gatunku. Dostaliśmy tu co prawda sporo niezłych melodii i
można odczuć pewną dramaturgię w tych kawałkach, ale z drugiej strony
nie sposób nie zwrócić uwagi na sztuczny patos i swoistą plastikowość
cechująca wydawnictwa twego typu formacji.Nie lubię plagiatów i złośliwie powiem, że cieszę się, że Amaseffer jest poziomem daleko od Orphaned Land. "Slaves For Life" to nie jest zła płyta - może byłaby i nawet jednym z ciekawszych albumów roku gdyby nie to, że zbyt mocno jest to osadzone w power/prog metalu i zbyt mocno wzoruje się na Orphaned Land. W tym bardzo wąskim gatunku jest to pozycja rzeczywiście godna uwagi, ale za dużo tu niedoskonałości wynikających z próby przedobrzenia muzyki. Amaseffer jest po prostu nienaturalny - morze pochłonęło Żydów, Egipcjanie dorwali Mojżesza i spuścili mu łomot. Ja tego nie kupuje.
Tracklista:
01. Sorrow
02. Slaves For Life
03. Birth of Deliverance
04. Midian
05. Zipporah
06. Burning Bush
07. The Wooden Staff
08. Return To Egypt
09. Ten Plagues
10. Land Of The Dead
Wydawca: Inside Out Records (2008)