Mówi się, że natura jest największym kościołem Szatana. Być może właśnie dlatego część blackmetalowej braci w swych tekstach nawiązuje do przyrody, otaczającego nas, naturalnego środowiska. Wszystko jest dobrze, dopóki ci "blackmetalowi ekolodzy" w ślad za swym przekazem potrafią puścić wodze fantazji i swoją muzyką chociaż przypodobać się fanatykom siermiężnego grania. Chociaż z drugiej strony niedosyt siarki, popiołu i unoszącej się w powietrzu śmierci zawsze pozostaje. Dajmy jednak panom z A Forest szansę.
Istnieją od 2000 roku, pochodzą z
Włoch, zaś "The Spirit of the Forest (To Bleed Northern
Spirit)" jest ich pierwszym, poważnym albumem. Pierwszym i jak
dotąd ostatnim, na którym udało im się popisać brakiem
jakiegokolwiek pomysłu na siebie i swoją muzykę. I nie chodzi
tutaj o to, że są mało mroczni, że teksty nie łechtają mojego
zdeprawowanego serca, że... sam już nie wiem co.
Winą należy
obarczyć raczej mizerny growl wokalisty, megalomańskie zapędy
basisty, który umiejętnie zagłuszył kolegów i - co by nie mówić
- dość pospolite umiejętności gitarzystów. Bo kto z poczuciem
misji stworzenia czegoś paskudnego ohydnego i na trzeźwo nie do
przebrnięcia, nie byłby w stanie nagrać tak gigantycznej ściany
niezrozumiałego dźwięku, jakim zaskoczyli nas muzycy A Forest?
Tak, "zaskoczyli", jak najbardziej, bo po przeszło 40
minutach z tym krążkiem, człowiek zbierając myśli do kupy
dochodzi do wniosku, że skoro znaleźli się tacy, co wydali tego
paszkwila, to on sam nie wie jak zdefiniować pojęcie "muzyka",
nawet w kategoriach black metalu.
Ja wiem, że się znęcam, że być
może nie zrozumiałem genialnej myśli kompozy... nie nie przejdzie
mi to słowo przez gardło, że nie zrozumiałem genialnej myśli
członków tej grupy, ale - drodzy państwo - kiedy po sześciu 3-4-minutowych młóckach pozbawionych klimatu, ładu, sensu i może
jeszcze - zmysłu estetyki, moim uszom i oczom ukazał się prawie
18-minutowy gniot podporządkowany stylistycznie dark ambientalnym
klimatom, wybaczcie ale nie wytrzymałem. Nie zrozummy się źle,
dark ambient szanuję chociażby jako tło do moich ulubionych
horrorów, jednak to co pokazali Włosi, przerosło moją
cierpliwość. Ostatecznie jednak dotrwałem do 43 minuty krążka,
plując sobie w twarz, że dałem się skusić na twórczość
młodocianych "ekologów". I jak tu wierzyć w talent
młodych kapel?
01. Wolf Spirit
02. A Walk Through the Foret Unknown
03. Forest
04. Choices
05. Between Eagles And Worms
06. House of Spirit
07. Bjarka
Wydawca: Wotan's Reich Productions (2003)