Nie, nie, nie! Dwa lata po wydaniu debiutanckiego EP 1349 powraca z pełnym albumem, który zamiast zrobić zamieszanie, to raczej przyprawia o konsternację. Candlelight Records dostrzegajac potencjał w Norwegach dało im szansę wypłynąć na szerokie wody, zaś muzycy po raz kolejny nie postarali sie, aby należycie dopieścić materiał.
"Liberation" ma jeden bardzo poważny problem - brzmienie. Jest ono po prostu fatalne. Głuche bębny i gitary brzmiące jak bzyczenie komara - i tak przez 38 minut. Niestety, taka produkcja sprawiła, że absolutnie żaden z dziesięciu zamieszczonych tu utworów nie porywa, bo po prostu nie ma takiej możliwości. Kompletny brak selektywności sprawia, że 1349 ze swoją muzyką z pogranicza Marduk i Emperor wypada żenująco.Na tym etapie działalności zespół jest trzecią, a nawet czwartą ligą black metalu. Bo choć nie wiadomo, jak dobra byłaby muzyka, to złe brzmienie może ją po prostu zabić. Tutaj nawet nie potrafię określić czy ta muzyka jest dobra, bo dla mnie partie gitar i perkusji wszędzie brzmią identycznie.
Tracklista:
01. Manifest
02. I Breathe Spears
03. Riders of the Apocalypse
04. Deathmarch
05. Pitch Black
06. Satanic Propaganda
07. Legion
08. Evil Oath
09. Liberation
10. Buried By Time And Dust (Mayhem Cover)
Wydawca: Candlelight Records (2003)
Gorg666 : To samo - z brzmieniem tak miało być :) A jeśli ktoś nie potrafi odróżni...