Światowy Dzien Jazzu w radiowej Dwójce Wysłany: 2012-04-30 11:14
Dziś w radiowej Dwójce Światowy Dzień Jazzu - dużo dobrej muzyki, rozmowy z artystami, ciekawe rozważania o jego obecnej kondycji. Coś dla tych, którzy chcieliby poszerzyć zainteresowania, ew. są już w temacie.
Do not quote - think for yourself
Miles Davis Live Electric and Brutal @ Berlin 1973 Wysłany: 2012-04-30 11:17
Coś dla zachęty :
http://www.youtube.com/watch?v=bxSFSdcGPLM
Do not quote - think for yourself
Wysłany: 2012-04-30 19:53 Zmieniony: 2012-04-30 20:08
Ach, Dark Magus !
"Przestań grać ten głupi rytm" towarzyszy mi od początku dzisiejszej audycji . Przyjemnie jest słuchać czasem klasycznych rzeczy, ale trzeba się strzec by stężenie piękna nie przekroczyło dopuszczalnych norm. Jednak zdecydowanie kocham jazz mniej harmonijny i ułożony. Za to ogromną radość mi sprawili puszczając Dave'a Hollanda:
Herby lobbował... pomysł sympatyczny, ale nie ma co się łudzić że w czasach gdy swój dzień ma seks analny i dłubanie w nosie takie święto specjalnie obejdzie opinię publiczną. Wychodzi że odbiorcami będą głównie miłośnicy... ale dla nas ta muzyka to nierozerwalny element życia.
2 responses to International Jazz Day:
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Jazz a DP Wysłany: 2012-05-02 18:22
[quote:bc1fb243c5="szarl"]Ach, Dark Magus !
"Przestań grać ten głupi rytm" towarzyszy mi od początku dzisiejszej audycji . Przyjemnie jest słuchać czasem klasycznych rzeczy, ale trzeba się strzec by stężenie piękna nie przekroczyło dopuszczalnych norm. Jednak zdecydowanie kocham jazz mniej harmonijny i ułożony... Wychodzi że odbiorcami będą głównie miłośnicy... ale dla nas ta muzyka to nierozerwalny element życia.
[/quote:bc1fb243c5]
Dla nas i dla wielu - tak, ale nie dla niewidzialnej ręki, która ten temat przeniosła chybcikiem z Forum do działu Ogłoszenia. Wygląda na to, że naruszona została jedyna, prawowierna doktryna
No cóż, niech nadal królują tu Seriale i Czego se słuchacie. Poszerzanie horyzontów w końcu czasami bywa bolesne, zwłaszcza, gdy się zestawi Dark Magusa z jakimś upiornym electro.
Szarl - pozdrowienia z ciemnej strony jazzu
Do not quote - think for yourself
Wysłany: 2012-05-02 22:22 Zmieniony: 2012-05-02 22:52
Nie ma co się zżymać. Jazz to trudna muzyka, nawet spośród jego miłośników niewielu wychodzi poza mainstream.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Mainstream Wysłany: 2012-05-04 12:28
[quote:f04d4add9c="szarl"]Nie ma co się zżymać. Jazz to trudna muzyka, nawet spośród jego miłośników niewielu wychodzi poza mainstream.[/quote:f04d4add9c]
Nie zżymać- raczej zadumać się tu wypada :) Mainstream zresztą jest wszędzie - równie dobrze w klasyce, co gotyku etc. i często generuje postawy zamknięcia na całą resztę świata muzycznego. No to jeszcze coś ze zdrowych herezji
I to:
Do not quote - think for yourself
Wysłany: 2012-05-04 17:43
Wiadomo. Przecież mainstream jazzowy jest "mniej mainstreamowy" niż jego odpowiednik w innych gatunkach. ECM ma w swoim katalogu mnóstwo wybitnych pozycji świetnych muzyków, jak Garbarek, czy Keith Jarret. Jazz jest pod tym względem na tyle zdrowy, że ci którzy osiągają sukces komercyjny są zwykle wirtuozami na swoich instrumentach, co w przypadku muzyki stricte rozrywkowej zwykle nie zachodzi.
Temat do rozmyślań: atonalność w "białym" jazzie jako transpozycja idei bluesa w nowy wymiar muzycznej ekspresji .
Czarna muzyka to ból bez łez i prostota w najszlachetniejszym wymiarze- jak sztuka prymitywna. To bardzo specyficzny i jedyny w swoim rodzaju typ ekspresji operujący oszczędnym liryzmem, "męską grą".
W tym ujęciu ta niewątpliwie piękna idea jest jednak obca naszej zachodniej kulturowości, zamiast na prostocie opartej na intelektualizmie. Chcąc zaszczepić tą ideę na gruncie tradycji zachodniej jazzowa ekspresja musi być też chłodna i zimna. Stąd typ muzykowania czarnych bluesmanów jak Junior Wells będzie pokrewny intelektualnemu chłodowi Evana Parkera, czy wściekłemu, ale skurwysyńsko zimnemu wrzaskowi Petera Brotzmanna. Wciąż jednak należy pamiętać że u czarnych ten chłód jest tylko pozorny, jest jakby rytualną maską. Nasuwa się pytanie czy ta quasi zimna gra europejskiego jazzowania awangardy (mam na myśli free impro) też nie jest przykrywką głębokiej emocjonalności.
Kolejną cechą bluesa jest kompletna obcość estetyzmowi. Zwyczajnie nie jest on częścią czarnej kulturowości. Jest za to wyróżnikiem tradycji zachodniej wyrosłej przecież z muzyki klasycznej. I tu ekspresja białej jazzowości jakby ostentacyjnie, a’rebours sprzeciwia się wszelkim skojarzeniom z estetyzmem (Machine Gun; Iskra 1903). Pytanie czy to właśnie nie jest słaby punkt tej całej konstrukcji, bo takie gorące zaprzeczenie mówi coś o typie zależności (Brzozowski za Nietzschem powtarza: Swoboda jest zawsze swobodą nad czymś, być swobodnym od czegoś znaczy zrzekać się i wyrzekać, – najbardziej obłudna forma zależności). Wszak Schoenberg to estetyzm, ale nie tak ostentacyjny jak muzyka klasyczna.
To expand .
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2012-05-04 17:46 Zmieniony: 2012-05-04 18:09
Wiadomo. Tyle że mainstream jazzowy jest "mniej mainstreamowy" niż jego odpowiednik w innych gatunkach. ECM ma w swoim katalogu mnóstwo wybitnych pozycji świetnych muzyków, jak Garbarek, czy Keith Jarret. Jazz jest pod tym względem na tyle zdrowy, że ci którzy osiągają sukces komercyjny są zwykle wirtuozami na swoich instrumentach, co w przypadku muzyki stricte rozrywkowej zwykle nie zachodzi.
Temat do rozmyślań: atonalność w "białym" jazzie jako transpozycja idei bluesa w nowy wymiar muzycznej ekspresji .
Czarna muzyka to ból bez łez i prostota w najszlachetniejszym wymiarze- jak sztuka prymitywna. To bardzo specyficzny i jedyny w swoim rodzaju typ ekspresji operujący oszczędnym liryzmem, "męską grą".
W tym ujęciu ta niewątpliwie piękna idea jest jednak obca naszej zachodniej kulturowości, zamiast na prostocie opartej na intelektualizmie. Chcąc zaszczepić tą ideę na gruncie tradycji zachodniej jazzowa ekspresja musi być też chłodna i zimna. Stąd typ muzykowania czarnych bluesmanów jak Junior Wells będzie pokrewny intelektualnemu chłodowi Evana Parkera, czy wściekłemu, ale skurwysyńsko zimnemu wrzaskowi Petera Brotzmanna. Wciąż jednak należy pamiętać że u czarnych ten chłód jest tylko pozorny, jest jakby rytualną maską. Nasuwa się pytanie czy ta quasi zimna gra europejskiego jazzowania awangardy (mam na myśli free impro) też nie jest przykrywką głębokiej emocjonalności.
Kolejną cechą bluesa jest kompletna obcość estetyzmowi. Zwyczajnie nie jest on częścią czarnej kulturowości. Jest za to wyróżnikiem tradycji zachodniej wyrosłej przecież z muzyki klasycznej. I tu ekspresja białej jazzowości jakby ostentacyjnie, a’rebours sprzeciwia się wszelkim skojarzeniom z estetyzmem (Machine Gun; Iskra 1903). Pytanie czy to właśnie nie jest słaby punkt tej całej konstrukcji, bo takie gorące zaprzeczenie mówi coś o typie zależności (Brzozowski za Nietzschem pisze: [i:553625c193]Swoboda jest zawsze swobodą nad czymś, być swobodnym od czegoś znaczy zrzekać się i wyrzekać, – najbardziej obłudna forma zależności[/i:553625c193]). Wszak Schoenberg to estetyzm, ale nie tak ostentacyjny jak muzyka klasyczna.
To expand .
PS. Świetnych typków wrzuciłeś.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
W ciemnej ..DP Wysłany: 2012-05-05 10:05
Wygląda na to, że sobie jeszcze porozmawiamy - raczej we dwójkę, zważywszy na w.w. przeniesienie na margines/wrzucenie do lochu :) .
Piszesz bardzo ciekawe rzeczy, wchodząc w istotę jazzu i okolic ale i, tym samym, całej muzyki jako takiej, bo przecież nic, czego tutaj ludzie(włącznie z EBM, techno, metalem, czy noise) słuchają nie wzięło się skądinąd, jak wełaśnie z tego bluesa i jazzu.
Kwestia relacji między intelektualizmem a ludycznością jest fundamentalna, bowiem nic nie pojawia się z powietrza - zawsze z powodu jakichś głębszych, niezaspokojonych potrzeb.
Przełom XIX i XX wieku nawet w muzyce klasycznej pokazał, poprzez Święto Wiosny Strawińskiego, że Europejczykom potrzeba także "ekstazy, nie tylko logiki" , trawestując Weberna. Triumfalny pochód jazzu przez nasz kontynent spowodował nieodwracalne zmiany w świadomości odbiorcy - zrównoważył medytację i trans, co było tu obecne kiedyś, a co uległo zaburzeniu w XIX w.
Estetyzm dodekafonii i tego co po niej, wywołał zdrowy odruch i ludzkość podryguje sobie i tupie nóżkami, tak jak zawsze lubiła :)
Co do Brotzmanna i Evana Parkera(nb. mojego kolegi z Rady ISIM) - różne to światy.
Intelektualizm jednego i idący w weryzm brutalizm drugiego opisują tylko pewne skrajności.
W ogóle to, co w Europie się dzieje, to już eurazz, a nie jazz, który w czystej formie pozostaje dziedzictwem Amerykanów, zresztą mających coraz większy problem z jego rozwinięciem, a równocześnie momentami wręcz kompleks wobec fali kreatywności na Starym Kontynencie.
Down Beat pisze wprost o odkrywczości i świeżości Molvaera na tle stagnacji w USA.
TBC
P.S.Re utworki: dzięki - Twoje propozycje równie smaczne. Gdyby tutejsi metalowcy posłuchali sobie Uncle Moe's ... Ale nie posłuchają, bo nie dotrą do tej ciemnicy
Do not quote - think for yourself
Wysłany: 2012-05-05 16:47
[quote:ef7293a0e9="Lupp"]Co do Brotzmanna i Evana Parkera(nb. mojego kolegi z Rady ISIM) - różne to światy.
Intelektualizm jednego i idący w weryzm brutalizm drugiego opisują tylko pewne skrajności.[/quote:ef7293a0e9]
To tylko część, ale część dość reprezyntatywna. Brotzmann sam się określa mówiąc że gra "Niemiecki Blues", a Parker- jego eksperymenty z circular breathing, tunel dźwiękowy, poplątana brudna fraza. Grają inaczej jasne, ale nie jest to zupełna antynomia. Zresztą muzykowali wspólnie.
[quote:ef7293a0e9="Lupp"]W ogóle to, co w Europie się dzieje, to już eurazz, a nie jazz, który w czystej formie pozostaje dziedzictwem Amerykanów, zresztą mających coraz większy problem z jego rozwinięciem, a równocześnie momentami wręcz kompleks wobec fali kreatywności na Starym Kontynencie.
[/quote:ef7293a0e9]
No i to jest chyba clu zagadnienia. Nie można dziś grać tak jak pół wieku temu, bez żadnych zastrzeżeń, ale czarne granie jest właśnie zbudowanie na prostocie, i gdy się ją zacznie komplikować no przestanie być sobą. Ornette, Coltrane, to całe gorące free doprowadziło do zimnego europejskiego grania. Z tym że już ten amerykański free był "mniej bluesowy"(oczywiście nie jest to stwierdzenie wartościujące niż bebop właśnie przez poziom komplikacji.
Brotzmanna przywołuję nie od kozery, bo on ma teraz ten śświetny zespół, bardzo ceniony przez krytykę- Die Like a Dog. Całą sekcję rytmiczną robią mu czarni William Parker i Hammid Drake, idąc takim transowym pochodem jak na wspomnianym Dark Magus. Bardzo ciekawy konglomerat dwóch tradycji.
No i ostatnio słucham jego duetu z Paal Nilssenem-Love "Woodcuts". Całość wywołuje u mnie zupełnie abstrakcyjne skojarzenie- z jakimś bluesowym pianistą - powiedzmy Monkiem - grającym w jakiejś zadymionej knajpie. A przecież to z pozoru zupełnie różna muzyka.
Muszę to wszystko jeszcze przemyśleć.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Myślenie Wysłany: 2012-05-05 20:43
No cóż - masa trafnych spostrzeżeń, chyba powinieneś zacząć pisać o muzyce. Pozdrowienia, czekam na dalsze owoce
Do not quote - think for yourself
Wysłany: 2012-05-08 16:51
Stanowczo powinniśmy się spotkać na piwie i wtedy wszystko przedyskutować. Napisz jak będziesz grać kiedyś w Łodzi .
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2012-05-15 21:22
Jeszcze w temacie Brotzmanna: udało mi się wyszperać gdzieś z sieci bootlegowe nagranie zmodyfikowanego Die Like a Dog Quartet (sekcja rytmiczna Massimo Pupilo i Paal Nilssen-Love) z koncertu w Barcelonie. To co ten zespół wyprawia jest niesamowite; wręcz nieprawdopodobny jest dialog Brotzmanna z Kondo, który - nie boję się tego powiedzieć - wykorzystuje elektronikę lepiej niż Miles, uzyskując efekty niedające się zaklasyfikować do żadnego gatunku muzycznego.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Miks piwa z elektroniką Wysłany: 2012-05-20 17:11
No cóż, piwo jest wysoce prawdopodobne :) Co do Brotzmanna to jest tyle tych nagrań, że da się wyszukać różne specjały - z przyjemnością posłucham, także dlatego, że z Japonią mam silne związki artystyczne (Takayuki Kato, Natsuke Tamura i inni), a Kondo jest jednym z magików, którzy zawsze mnie poruszali.
Do not quote - think for yourself
A tu rzeczone granie Wysłany: 2012-05-20 17:15
Do not quote - think for yourself