Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin

Hymn O Szatanie. Strona: 1

Hymn O Szatanie Wysłany: 2011-12-19 13:07

Ave
Rzecz jasna że to nie moja twórczość...ale mi się bardzo spodobało dlatego też chcę się z wami podzielić
Przekazuje wam to w dwóch wersjach w originale i w polskim przekładzie (jest trochę czytania ale naprawdę warto)

Giosuè Carducci

INNO A SATANA



A te, de l'essere
principio immenso,
materia e spirito,
ragione e senso

mentre ne' calici
il vin scintilla
sì come l'anima
ne la pupilla;

mentre sorridono
la terra e il sole
e si ricambiano
d'amor parole,

e corre un fremito
d'imene arcano
da' monti e palpita
fecondo il piano;

a te disfrenasi
il verso ardito,
te invoco, o Satana,
re del convito.

Via l'aspersorio,
prete, e il tuo metro!
no, prete, Satana
non torna in dietro!

Vedi: la ruggine
rode a Michele
il brando mistico,
ed il fedele

spennato arcangelo
cade nel vano.
Ghiacciato è il fulmine
A Geova in mano.

Meteore pallide,
pianeti spenti,
piovono gli angeli
da i firmamenti.

Ne la materia
che mai non dorme,
re dei i fenomeni,
re de le forme,

sol vive Satana.
Ei tien l'impero
nel lampo tremulo
d'un occhio nero,

o ver che languido
sfugga e resista,
od acre ed umido
pròvochi, insista.

Brilla de' grappoli
nel lieto sangue,
per cui la rapida
gioia non langue,

che la fuggevole
vita ristora,
che il dolor proroga,
che amor ne incora.

Tu spiri, o Satana,
nel verso mio,
se dal sen rompemi
sfidando il dio

de' rei pontefici,
de' re cruenti;
e come fulmine
scuoti le menti.

A te, Agramainio,
Adone, Astarte,
e marmi vissero
e tele e carte,

quando le ioniche
aure serene
beò la Venere
anadiomene.

A te del Libano
fremean le piante,,
de l'alma Cipride
risorto amante:

a te ferveano
le danze e i cori,
a te i virginei
candidi amori,

tra le odorifere
palme d'Idume,
dove biancheggiano
le ciprie spume.

Che val se barbaro
il nazareno
furor de l'agapi
dal rito osceno

con sacra fiaccola
i templi t'arse
e i segni argolici
a terra sparse?

Te accolse profugo
tra gli dèi lari
la plebe memore
ne i casolari.

Quindi un femineo
sen palpitante
empiendo, fervido
nume ed amante,

La strega pallida
d'eterna cura
volgi a soccorrere
l'egra natura.

Tu a l'occhio immobile
de l'alchimista,
tu de l'indocile
mago a la vista,

del torpido
chiostro i cancelli,
riveli i fulgidi
cieli novelli.

A la Tebaide
te ne le cose
fuggendo, il monaco
triste s'ascose.

O dal tuo tramite
alma divisa,
benigno è Satana;
ecco Eloisa.

In van ti maceri
ne l'aspro sacco:
il verso ei mormora
di Maro e Flacco

tra la davidica
nenia ed il pianto;
e, forme delfiche,
a te da canto,

rosee ne l'orrida
compagnia nera,
mena Licoride,
mena Glicera.

Ma d'altre imagini
d'età più bella
talor si popola
l'insonne cella.

Ei, da le pagine
di Livio, ardenti
tribuni, consoli,
turbe frementi

sveglia; e fantastico
d'italo orgoglio
te spinge, o monaco,
su 'l Campidoglio.

E voi, che il rabido
rogo non strusse,
voci fatidiche,
Wicleff ed Husse,

a l'aura il vigile
grido mandate:
s'innova il secolo,
piena è l'etate.

E già già tremano
mitre e corone:
dal chiostro brontola
la ribellione,

e pugna e prèdica
sotto la stola
di fra' Girolamo
Savonarola..

Gittò la tonaca
Martin Lutero;
gitta i tuoi vincoli,
uman pensiero,

e splendi e folgora
di fiamme cinto;
materia, inalzati;
Satana ha vinto.

Un bello e orribile
mostro si sferra,
corre gli oceani,
corre la terra:

corusco e fumido
come i vulcani,
i monti supera,
divora i piani;

sorvola i baratri;
poi si nasconde
per antri incogniti,
per vie profonde;

ed esce; e indomito
di lido in lido
come di turbine
manda il suo grido,

come di turbine
l'alito spande:
ei passa, o popoli,
Satana il grande.

passa benefico
di loco in loco
su l'infrenabile
carro del foco.

Salute, o Satana,
o ribellione,
o forza vindice
de la ragione!

Sacri a te salgano
Gl'incensi e i voti!
Hai vinto il Geova
De i sacerdoti.


HYMN DO SZATANA


Ku tobie, coś jest
zasadą istnienia,
duch i materia
rozum i czucie;

kiedy w kielichach
perli się wino,
tak jak się dusza
iskrzy w źrenicy;

gdy uśmiechają się
ziemia i słońce
i wymieniają
słowa miłości,

a z gór dreszcz spływa
tajemnych godów
i drży radośnie
płodna równina,

ku tobie zrywa się
strofa zuchwała:
o, przyjdź Szatanie,
królu biesiady!

Precz mi już, księże,
z kropidłem, z hymnami!
O, nie, nie, księże,
nie cofa się Szatan!

Patrz, rdza przegryza
mistyczny oręż
w rękach Michała;
wierny archanioł,

z piór swych odarty,
zapada w pustkę.
I zamarł piorun
w ręku Jehowy.

Jak mdłe meteory,
jak zgasłe planety,
spadają z nieba
anielskie zastępy.

Wewnątrz materii,
co nie zna spoczynku,
jako król zjawisk,
król nowych kształtów,

sam żyje Szatan.
On dzierży władzę
w drżącym połysku
czarnej źrenicy,

która, gdy słabnie,
wymyka się chytrze,
gdy ostra i żywa,
podnieca, przynagla.

We krwi gron winnych
skrzy się radośniej
i stąd ta wartka
radość nie gaśnie,

co dniom ulotnym
przydaje życia,
odsuwa boleść,
miłość ożywia.

Twój duch, Szatanie,
jest w strofach moich,
gdy rwą się z wnętrza
i szydzą z boga

grzesznych papieży,
królów okrutnych,
ty jakby piorun
wstrząsasz umysłem.

Wam, Arymanie,
Adonisie, Astarte,
marmury żyły
i płótna, i księgi,

kiedy to jońską
aurę pogodną
uszczęśliwiała
kąpiąca się Wenus.

Tobie szumiały
drzewa Libanu,
gdy boskiej Cyprydy
ożywał kochanek;

ciebie sławiły
tańce i chóry,
ciebie panieńskie
szczere miłości

pośród pachnących
palm Idumei
i gdzie bieleją
cypryjskie piany.

I cóż, że dziki
szał nazareński,
zrodzon wśród agap
o rycie bezecnym,

świętą pochodnią
spalił ci chramy
i rozmiótł po ziemi
ślad Argolidy.

Ciebie wygnańca
między swe lary
przyjął lud wierny
do chat wieśniaczych.

Stąd czarownice,
strażniczki wierne,
ślesz, by wspomogły
zwątlałą naturę.

Ty pod skupionym
wzrokiem alchemika,
ty pod spojrzeniem
hardego maga

otwierasz gnuśnych
klasztorów kraty,
odsłaniasz promienne
niebiosa nowe.

W piaskach Tebaidy,
przed tobą się chroniąc,
szukał ukrycia
rój mnichów posępny.

Lecz za twą sprawą
dusza się rozdwaja:
Szatan jest miły;
świadkiem Heloiza.

Próżno się dręczysz
w szorstkim habicie:
on szepce wiersze
dawnych poetów

wśród dawidowych
nędznych zawodzeń;
formy delfickie
przy tobie obok

mówią, różane,
pośród szkaradnej
kompanii czarnej,
o pięknie życia.

Innymi scenami
z epok piękniejszych
nieraz zaludnia się
bezsenna cela.

On z kart Liwiusza
dzielnych trybunów,
konsulów wskrzesza,
tłumy kipiące;

uniesionego
dumą italską
zmusza cię, mnichu,
biec na Kapitol.

A wy, wy, których
stos nie spopielił,
głosy prorocze,
Wiklefie, Husie,

rzućcie w świat cały
swój czujny okrzyk:
wiek się odnawia,
pełnia epoki.

Już drżą w popłochu
mitry, korony;
z klasztoru nagły
pomruk rebelii;

walkę, wyzwanie
głosi spod stuły
fra Girolamo
Savonarola.

Zrzucił sutannę
ksiądz Marcin Luter;
zrzuć swoje więzy,
o myśli ludzka!

W ogniach stająca
syp piorunami!
Materio, w górę,
Szatan zwyciężył.

Piękny i straszny
smok rwie okowy,
przebiega morza,
lądy przebiega,

w błyskach i dymach
jakby wulkanów,
przesadza góry,
pochłania równiny,

mknie nad otchłanie;
potem się skrywa
w pieczarach tajnych,
na drogach chytrych,

ale wychodzi!
Nieposkromiony,
z potęgą burzy
okrzyk swój rzuca,

z potęgą burzy
tę wieść roznosi:
Ludy, nadchodzi
Szatan, Pan wielki,

Pan dobroczynny!
Jawi się wszędzie
na niewstrzymanym
ognistym rydwanie.

Cześć ci, Szatanie,
duchu rebelii,
o siło mściwa,
siło rozumu!

Niech płyną ku tobie
kadzidła i dary,
boś ty pokonał
Jehowę kapłanów!


wrzesień 1863r


"Przeze mnie droga w miasto utrapienia, Przeze mnie droga w wiekuiste męki... Ty który wchodzisz żegnaj się z nadzieją... "


Wysłany: 2012-01-03 13:22

Satan na swej piekielnej hulajnodze przejedzie cie po asfaltowej drodze



Wysłany: 2012-01-18 21:26

evanescence (Bicz)
evanescence
Posty: 49
Tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

ciekawy.....ma coś w sobie ten utwór.....


Samotność jest czymś pięknym


Wysłany: 2012-01-25 00:08

Likoris (Bicz)
Likoris
Posty: 4
Kielce/Radom/Ateny-Grecja

niech muzyka przemówi : http://youtu.be/lljo9X7IGIA każdy kto zna utwór Tartiniego i legendę jaka urosła wokół "Diabelskiego Trylu" - powinien zrozumieć xd


"Dzieci są milsze od dorosłych zwierzęta są milsze od dzieci mówisz że rozumując w ten sposób muszę dojść do twierdzenia że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek no to co milszy mi jest pantofelek od ciebie ty skurwysynie." Andrzej Bursa


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło