Dawać? Nie dawać? Oto jest pytanie. Wysłany: 2011-05-24 09:22
Wbrew skojarzeniom na szybko pytanie nie dotyczy związków damsko męskich.
Sytuacja wygląda tak: Śmigam rano do pracy, przemierzając szereg małych uliczek, a tu z jednej z bram wyciąga do mnie rękę wynędzniały facet. Ubranie obszarpane, brudne, chłop zarośnięty na gębie, odpychający - widać że życie go po główce nie pieściło. Tenże osobnik zwraca się do mnie z prośbą o pięćdziesiąt groszy. Moja reakcja: na nie, nic mu nie dałam.
I teraz się zastanawiam - może trzeba było? Faceta mijam bardzo często, nigdy go pijanego nie widziałam, więc może to głodny bezdomny? Prosił kulturalnie, nie wyglądał też na starego pijusa. No i spowodował zgryz: dawać? nie dawać? Podtrzymywanie żebractwa nie jest rzeczą chwalebną, ale z drugiej strony głupio nie pomóc, tym bardziej że te 50 groszy to żaden pieniądz.
pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html
Wysłany: 2011-05-24 09:31
Ja wyznaje zasade: dziadkowi czy jakieś babci emerytowanej, która/y żebra, a widze że nie jest zapijaczona/y dam pieniądze, lub kupie jedzenie. Emerytury zazwyczaj sa niskie, a taki dziadzio już do pracy nie pojdzie.
jakiemuś żulowi, który mówi "daj fajke", albo "kierowniku, dołóż 2zł do piwa" kasy nie dam. Proponuje isc do roboty i zarobić.
Cyganom i cygankom, którzy łażą z dzieckiem i biorą na litosć też nie daje. Generalnie nieróbstwa nie wspieram.
Czasem dam kase komuś, kto przez 15 minut się produkuje i opowiada jakaś historię swojego życia :) odbieram to jako ich "zawód". Facet sie produkuje, poświeca swój czas, a czasem i te historyjki są nawet zabawne, nawet jeśli ściemniackie. A jak dam 2zł to nie zbiednieje.
.
Wysłany: 2011-05-24 09:46
Można dać jedzenie, środki pierwszej potrzeby itd., ale kurde - nie kasę! Tylko raz mi się zdarzyło, że komuś zamiast kasy dałam kanapkę na dworcu (bo matka mi przygotowała tyle, jakbym miała jechać cały dzień) i rzeczywiście widać było, że ten ktoś się ucieszył i podziękował.
Żebrzącym dzieciakom to już w ogóle nie należy dawać kasy, bo idzie ona potem od razu do ich "opiekunów", wiadomo na co...
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2011-05-24 10:19
No i to właśnie chodzi - wyrzuty sumienia, bo MOŻE ten człowiek faktycznie potrzebował pomocy. Tak jak piszecie - byłoby wskazane podejść i spytać czy mu czegoś do zjedzenia nie kupić. Z drugiej strony - mam spore opory żeby nieznajomego człowieka jednak zaczepiać. A podejść bez słowa i bułkę czy inne wiktuały podać też jakoś głupio.
pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html
Wysłany: 2011-05-24 11:14
Kiedyś pod apteką w Opolu spotkałem babcię, która mówiła, że brakło jej 10 zł do recepty. Parę dni później spotkałem ją pod apteką we Wrocławiu z tą samą śpiewką. Dlatego teraz omijam takie osoby, choć czasem mam wyrzuty sumienia, że ominę kogoś naprawdę potrzebującego.
Suffer the pain of discipline or suffer the pain of regret!
Wysłany: 2011-05-24 15:23
Prosty przykład. Podarowałem pewnemu Panu 10 zł, który rzekomo został pobity oraz okradziony przez młodą bandę. Stwierdził, że potrzebuje tych pieniędzy na bilet. Wracam po 20 minutach i widzę jak "obala winiacza" - wspaniały przykład.
"Sokrates powiedział."
Wysłany: 2011-05-24 15:26
[quote:49a88dfea5="Reddishhh"]To prawda, są tacy ludzie, ja też miałam przyjemność z takim się spotkać, najczęściej są to rumuni niestety. Ale dobrze że zaproponowałaś, jak nie chce, to niech spada o.[/quote:49a88dfea5]
Ach. Większość osób Rumunów myli z Cyganami.
"Diwany! Diwany mam na sprzedaż!"
"Sokrates powiedział."
Wysłany: 2011-05-24 17:05 Zmieniony: 2011-05-24 17:09
Dać, czy nie dać to dość względne, a żeby pomyśleć z jakim człowiekiem mamy do czynienia często brak czasu lub po prostu pod wpływem chwili mówi się 'nie', a wszelkie myśli dopiero nasuwają się jak już jest po fakcie.
Osobiście nie daje pieniędzy. Choć kiedyś zrobiłam drobny wyjątek.. mieszkałam jeszcze wtedy na osiedlu, i pewnego dnia ktoś zapukał do drzwi. Przede mną stała młoda kobieta, bardzo skromnie ubrana, ale widać czysta. Ze wstydem pytała, czy mam w domu jakieś tam mleko, bo ma małe dziecko i jej nie stać. Widać było, że jej zależy... Pamiętam, że zrobiło mi się jej żal, a zwłaszcza maleństwa. No, ale cóż nie miałam tego, co potrzebowała, byłam sama w domu i niemal totalnie spłukana. Miałam w kieszeni jedynie 2zł, dałam, i zobaczyłam wdzięczność i nadzieje :)
(pewnie zaczynała od mojego mieszania, czyli nr1)
[quote:bfdc2510b4="Reddishhh"]
jego mina wynagrodziła mi cały wcześniejszy strach[/quote:bfdc2510b4]
o tak, rozumiem! wtedy również się bałam, ale jednak otwarłam drzwi, choć nie otwierałam wówczas obcym i w sumie strach w naszych sytuacjach jednak na dobre wyszedł ;]
'trwający chaos poczeka, posłuchaj jak noc szepta'
Wysłany: 2011-05-24 18:42
Chyba masz rację, że łatwiej pomóc pośrednio np. wspierając jakąś organizację, czy zbiórkę. Ludziom jakoś łatwiej to przychodzi, gdy wiedzą, że pieniądze zostaną w właściwy sposób wykorzystane. Ale też i ta pośredniość, ona nie wymusza patrzenia na czyjąś krzywdę. Wrzucasz do puszki i odchodzisz i żyjesz dalej... Bezpośrednie zetknięcie zaś zwykle nie pozostaje bez śladu nowych myśli, czy emocji.
Zresztą jednego i drugiego i tak się nie uniknie. A pomóc komuś też czasem można, a nawet warto.
'trwający chaos poczeka, posłuchaj jak noc szepta'
Wysłany: 2011-05-24 19:44
część pewnie tak, ale większość,hmm być może, nie wiem; więcej jednak słyszałam o pojemnikach na odzież używaną, które wbrew pozorom nie są charytatywne, no różnie to bywa z tą charytatywnością. Wyżej pisałam ogólnie, a z tych organizacji miałam na myśli głównie wośp. A właściwie z tym tzn. 'wielką orkiestrą świątecznej pomocy' jest wszystko w porządku?
'trwający chaos poczeka, posłuchaj jak noc szepta'
Wysłany: 2011-05-24 20:49
Jak jestem w Polsce to zawsze daje 5 zyla gościom na parkingach pod sklepami ,daje kilka fajek jak nie mam drobnych .Pytam zawsze czy na "chlanie" ? No i zawsze z rozbrajającą szczerością odpowiadają twierdzącą .Kto wie może ja kiedyś stanę pod takim sklepem .....Żeby zarobić trzeba zainwestować :)
..kamień leży aż go kiedyś będę siłę wtoczyć mial, moze wtedy uda sie, a teraz tchu mi brak...
Wysłany: 2011-05-25 09:12
Grupie młodych ludzi grających i śpiewających w Bramie Krakowskiej z kartką " Zbieramy na piwo " dałam, Białorusinowi grającemu na akordeonie, obok żona z wózkiem , dałam, pij.ącemu z zadbanym psem dałam, nie wspomogłam staruszki - zbierała na karmę dla psów nie dałam, bo nie miałam drobnych i jest mi z tym żle, ale Cyganom i dzieciom nie daję " z zasady ".
Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy
Wysłany: 2011-05-25 10:47
I ja cyganom nie dam grosza. Pełno ich w mieście, no i jak wiadomo, wykorzystują perfidnie dzieci do żebrania...
Kiedyś pijaczek mnie tak rozbawił swoją szczerością, że dostał złocisza na piwsko ;P
Jest u nas taka starsza kobieta, która kilka dni w tygodniu chodzi po ulicach i 'daaa paanii 20 złotyyych'. Prawie przy tym płacze. Gdyby nie miała takich wygórowanych wymagań co do kwoty, to bym może i dała jej coś. Ale potem dowiedziałam się, że ma normalną rodzinę, dom, jedzenia nie brakuje, itp.
Od tej pory już wcale nie daję pieniędzy żebrzącym, a zwłaszcza kiedy przychodzi jakiś do domu. Niby dziecko chore, papierki pokazuje, ale po domu się rozgląda. Rekonesans robi, sprytna bestia.
Podsumowując, odwracam głowę i idę dalej.
Ph. Screw gravity.
Wysłany: 2011-05-25 16:21
Z zasady - nie daję. Z moim miękkim serduszkiem, miałam parę razy okazję się gorzko rozczarować.
Kiedyś, idąc sobie ulicą, zobaczyłam pana pokornie klęczącego i modlącego się, miał kartkę z prośbą i obrazek święty... Żal mi się pana zrobiło i wrzuciłam coś tam. Później, wracając tą drogą zobaczyłam, jak pan jakąś babkę z wrzaskiem od "k..." wyzywa, gdzieś się rozmodlony żebrak zapomniał.
Rozczarowanie to było moim pierwszym, było traumatyczne i wryło mi się w młodzieńczą pamięć :)
Po kilku jeszcze drobniejszych incydentach doszłam do wniosku, że kij im wszystkim w oko. Lubię komuś pomóc, lubię coś zrobić "dla idei", ale nie lubię, gdy robi się ze mnie idiotkę.
Zdarza mi się coś wrzucić ludziom, którzy np. grają. Nie mówię o udających grajków rzępołach. Jeśli taki muzykant gra ładnie, przyjemnie mi się zrobi, to czasem wrzucę.
Ale poza tym po prostu idę dalej, a jak trafiam na nagabywaczy co zbierają na to, czy tamto, czy na tamtego - mówię prosto w oczy "nie, dziękuję" i idę dalej. Nawet się nie zatrzymuję.
Wredna się zrobiłam.
Cóż, utwardziło się me serce. :P
Wysłany: 2011-05-26 16:46 Zmieniony: 2011-05-26 16:48
Kiedy pijaczek prosi o kilka groszy i szczerze mówi, że to na piwo/winko - daję (jeśli mam), bo przynajmniej nie wkręca mi kitu. Jeśli ktoś gra na ulicy i mi się to podoba - też zdarzy mi się wrzucić coś do futerału. Ale nie wtedy, jeśli są to gówniarze nie umiejący grać i śpiewać, którzy zbierają na chlańsko na Słodowej (ciągle te same mordy się mija we Wrocławiu...). Albo tak jak dzisiaj: jeden koleś gra i "śpiewa", a drugi z puszką zaczepia ludzi: "Dorzuci się pani na gitarę?". Może moja reakcja była trochę nieuprzejma, ale mogli się liczyć z tym, że nie każdemu takie zawodzenie się spodoba: "Dla niego? Jemu prędzej by się lekcje śpiewu przydały, niż nowa gitara".
Nie lubię także ludzi, którzy po tym, jak ich poczęstuję fajką (klasyczne "Pani szefowo!") pytają, czy mogą wziąć jeszcze dwie.
Innym z kolei razem jechałam tramwajem. Przede mną usiadła jakaś młoda Rumunka czy Ormianka (w każdym razie nie mówiła po polsku) z około sześcioletnią dziewczynką obok i malutkim brzdącem na rękach, wszyscy umorusani jak nieboskie stworzenia. Wyglądali bardzo sympatycznie, zwłaszcza maluszek, który od razu podbił moje serce. Dziewczyna najwidoczniej zauważyła mój szeroki uśmiech, bo zaraz zaczęła świergotać do tego chłopczyka. Zaraz potem malec zrobił zbolałą minkę i zaczął perfekcyjnie udawać kaszel. Z zadowolonego uśmiechu i tonu słów, jakie potem powiedziała dziewczyna, wywnioskowałam, że brzdąc otrzymał od niej pochwałę. Od tej pory nie wierzę w chore żebrzące dzieci.
"[...]prawdziwa droga do serca mężczyzny to sześć cali stali pomiędzy jego żebrami. Czasami cztery cale wykonają zadanie, ale żeby mieć całkowitą pewność, wolę mieć sześć. Zabawne, jak falliczne przedmioty są tym bardziej użyteczne, im są większe."
Wysłany: 2011-05-26 19:34
Jak mnie jakis nawet menel grzecznie poprosi to mu dam i nie obchodzi mnie na co mu te pieniadze. Jak mam to daje, ja nie zbiednieje jego uszczesliwie.
"Czy chcesz aby zabrała Cię ze sobą do miejsca w tym mieście, gdzie spełniają się marzenia..."
Wysłany: 2011-05-27 00:18
Nie gówno prawda, bo roboty jest od groma i trochę, tylko ludzi brak. Wystarczy się przejść do biura pracy, ogłoszenia wiszą, na ulotki w większych miastach przyjmują każdego, a zazwyczaj tam się spotykamy ze zjawiskiem żebrania, więc praca jest tylko robić ni ma komu!
Wysłany: 2011-05-27 14:08
[quote:a3ca591dfb="Rochu"]Nie gówno prawda, bo roboty jest od groma i trochę, tylko ludzi brak. Wystarczy się przejść do biura pracy, ogłoszenia wiszą, na ulotki w większych miastach przyjmują każdego, a zazwyczaj tam się spotykamy ze zjawiskiem żebrania, więc praca jest tylko robić ni ma komu![/quote:a3ca591dfb]
A to też nie takie proste. Bo roboty faktycznie od groma, tylko za uzyskane z jej tytułu pieniądze dość ciężko przeżyć. Z rozdawania ulotek wyciąga się minimum - na jedzenie pewnie starczy, na utrzymanie mieszkania już raczej nie. Stąd już tylko krok do wyciągnięcia ręki do ludzi w geście żebraka.
pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html
Wysłany: 2011-05-27 17:19
Tu nie mówimy o problemie jakim jest wyżywienie rodziny czy też utrzymania się we własnym mieszkaniu, bo w tej chwili jest to dla mnie rzeczą możliwą, a o żebraniu. Osobiście pracuje w Kauflandzie w magazynie na wózkach widłowych, oblałem studia, bo oczywiście jestem skretyniałym idiotą, albo jak wolisz głupolem, więc dopóki ich nie wznowię żyję za swoje i 2000zł brutto starcza. A źle w Polsce droga Reddishhh jest między wieloma innymi względami dlatego, że bezdomni i bezrobotni dostają socjale z których płaci nie kto inny a Ty ze swoich podatków, więc jedyną osobą która nie wie co się dookoła dzieje jesteś tylko i wyłącznie Ty. Praca jest, to że ktoś wyżej mierzył i poszedł sobie na studia o kierunku "socjologia", albo "zarządzenie i marketing" i narzeka na brak pracy jest sam sobie winien. Ja co prawda nie mam zamiaru kopać żebraków z buta, ale dawać kasy też nie zamierzam (i nie mówie tu o osobach np. niezdolnych do pracy z różnych powodów, a o typowych żebrakach). A w swoim mieście widocznie masz o wielu więcej głupoli niż Ci się zdaje, więc sama powinnaś otworzyć oczy, szczególnie przyjrzałbym się Twoim znajomym, którzy "złudnie" szukają pracy za granicą...
Wysłany: 2011-06-26 18:56
Jeszcze w życiu nie zdarzyło mi się komuś dać pieniędzy w takiej sytuacji. Nie mam zaufania do ludzi, podświadomie zawsze ich podejrzewam o kłamstwo. Jak słyszę "Pani, daj 2zł na bułkę", to wiadomo, jaka będzie moja reakcja. Nieważne, czy dziecko, dorosły, cudzoziemiec, starsi. Gdyby podeszła do mnie taka osoba i powiedziała "Proszę, niech mi Pani kupi bułkę", to no problem. Te pieniądze nie należą się tym żebrzącym, z samego tytułu, że do mnie podeszli. W końcu, to moje pieniądze. Nie rozgrywa się o to, czy zbiednieję, czy też, że jestem sknerą. Ja nie lubię, jak mnie ktoś robi w trąbę. A poza tym, jest trochę instytucji, do których można się zwrócić o pomoc, nawet w takim położeniu, nie od razu wyciągać rękę do nieznajomych na ulicy. A tak na sam koniec, to napatrzyłam się już dość na alkoholików w swoim życiu, nie będę jeszcze na dodatek tego czegoś wspierać. I raczej nikt nie ma prawa tego ode mnie wymagać.
Nie da się określić swojego życia jednym mottem.