Wysłany: 2012-09-27 14:47
Internet to nie potwór- można kogoś poznać. Sam tak poznałem poprzednią partnerkę i mimo odległości, kilka lat nam wspólnie zleciało. Paradoksalnie zaczęło się coraz bardziej psuć po zamieszkaniu razem, ale myślę, że problemy miały swój początek dużo wcześniej. Może coś było w tej odległości, ale na pewno nie była to też bezpośrednia przyczyna rozpadu tegoż pożycia. "Bliskie" związki potrafią rozpadać się po kilku tygodniach, a nawet i dniach, więc na nic nie ma żadnej reguły. Jak się ma udać, to się uda, jak nie to nie. Innym problemem jest tworzenie związków nie widząc drugiej osoby. To jest kompletnie sprzeczne prawom natury, ale nasze człowieczeństwo wciąż próbuje ją zmieniać, dlatego też już chyba nic mnie nie zdziwi. Dla mnie w każdym razie jest to chore, tak samo jako ustawianie sobie statusu "w związku" na facebooku. Być może jednak, nie jestem już tak postępowy :D.
Motto może się zmieniać
Wysłany: 2013-01-20 23:20
[quote:737bec447e="Devlin"]
Mnie zastanawia jedno w takim razie, skoro pisanie do siebie via net/kom nic nie znaczy, nic nie daje, bo to tylko słowa które mogą być zwykłą ściemą - jak patrzycie na sytuację kiedy osoba, z którą się jest 'pisze' sobie z innymi kobietami/mężczyznami. Niby nic wielkiego, bo co się może stać. A jednak tyle się słyszy o zdradach mentalnych etc. o pretensjach z tego powodu. Osobiście kiedy skupiam na kimś uwagę, skupiam ją w 100% i nie czuję potrzeby flirtowania, ani ze znajomymi ani z przypadkowymi osobami w sieci, dlatego zastanawiam się skąd w ludziach którzy kogoś mają taka potrzeba. Czy to tylko fakt, że pewne media dają taką możliwość "dają to biorę" czy fakt, realnej potrzeby. [/quote:737bec447e]
Związek polega przede wszystkim na zaufaniu, prawda? Ufam swojemu partnerowi i szczerze mówiąc, nie czuję się zazdrosna o jego koleżanki, o to, że z nimi popisze czasami czy pogada. Jak ktoś kiedyś mądrze powiedział, "nie bądź zazdrosna o te o których Ci mówi, tylko o te o których nie wiesz". Zresztą w drugą stronę działa to tak samo. Jeśli mam dobrych znajomych z innych miast, to czemu mam z nimi się nie kontaktować? :)
Chociaż, aby to mogło tak funkcjonować, potrzeba 100% szczerości w związku.
Natomiast jeśli chodzi o kwestię bycia ze sobą na odległość... Nie, nie działa to. Sprawdziłam. Może jeśli po jakimś czasie jedno z partnerów przeprowadziłoby się do miasta, w którym mieszka drugie, może wtedy miało by to szansę na rozwinięcie się w głęboką, prawdziwą relację. W innym przypadku niestety, nie uwierzę, że może to przetrwać. Oczywiście, są wyjątki, jak od każdej reguły, ale to tylko wyjątki
"You are what you create... ... you create what you are",
Wysłany: 2013-01-24 08:57 Zmieniony: 2013-01-24 08:57
lol
mija właśnie 3 lata od kiedy "zagadałam" do mojego obecnego faceta - a zaczęło się od tego, że nie potrafiłam zmienić skórki w WTW ;D a że on ją zrobił to zapytałam jak to zamontować...
No i tak jakoś wyszło - szybka przeprowadzka itp i już ponad 2 lata mieszkamy razem...
A zaczęło się w necie :)
Wszystko jest możliwe - tylko trzeba chcieć!
Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.
Wysłany: 2013-01-28 17:46
[quote:d2f66553cc="thistle89"]
Wszystko jest możliwe - tylko trzeba chcieć![/quote:d2f66553cc]
...i mieć pieniądze!
''Sztylet rani ciało, słowo - umysł.'' - Menander
Wysłany: 2013-01-28 18:48
Dokładnie. Nie jest tak łatwo przenieść się w inny rejon. Zawsze coś człowieka trzyma: mieszkanie, praca, szkoła i inne zobowiązania.
Suffer the pain of discipline or suffer the pain of regret!
Wysłany: 2013-02-06 12:29
Nie ma ryzyka,nie ma zabawy.. Ja bym postawiła wszytko na jedna kartę. Jakoś zawsze wierzę,że się uda
"Zawsze na siebie zdani, swoje szczęście tworzymy sami"
Wysłany: 2013-02-06 12:33
[quote:4e3a2f72f4="nutka666"]Nie ma ryzyka,nie ma zabawy.. Ja bym postawiła wszytko na jedna kartę. Jakoś zawsze wierzę,że się uda [/quote:4e3a2f72f4]
No jasne, ale jak ktoś jest uwiązany np. kredytem hipotecznym to nie jest tak łatwo. Fajnie, jak nie ma się jeszcze poważnych zobowiązań.
Suffer the pain of discipline or suffer the pain of regret!
Wysłany: 2013-02-06 15:19
Nie ma lekko, miłość jest ''trudna,'' nawet gdy jest blisko .
''Sztylet rani ciało, słowo - umysł.'' - Menander
Wysłany: 2013-02-07 10:34
Zwiazek przez internet=seks na skype= trzepanie kapucyna przed kamerka=nienormalne relacje w spoleczenstwie=kompleksy=mysli samobojcze=SMIERC!!!
Nie dla cyberseksu!! Tak dla bezpruderyjnych cybergotek!!!
Niepuszczone baki cofaja sie do mozgu i stad sie biora posrane pomysly... :P
Wysłany: 2013-02-11 20:37
[quote:6979b49f3e="Ceiphied"]Nie ma lekko, miłość jest ''trudna,'' nawet gdy jest blisko . [/quote:6979b49f3e]
Jednak często tą,która jest blisko się nie zauważa..
"Zawsze na siebie zdani, swoje szczęście tworzymy sami"
Wysłany: 2013-02-11 20:40
Coś w tym jest...
Ludzie byli dawniej bliżsi sobie. Musieli. Broń nie niosła daleko.
Wysłany: 2013-02-12 18:51 Zmieniony: 2013-02-12 18:52
[quote:079f8fb351="nutka666"][quote:079f8fb351="Ceiphied"]Nie ma lekko, miłość jest ''trudna,'' nawet gdy jest blisko . [/quote:079f8fb351]
Jednak często tą,która jest blisko się nie zauważa..[/quote:079f8fb351]
Nie zaprzeczam, dlatego też, trzeba mieć oczy i serce szeroko otwarte ! Co było nie wróci, co bedzie , zależy od nas samych. Nie znaczy to ,że klikając nic nie zdziałamy...
''Sztylet rani ciało, słowo - umysł.'' - Menander
Wysłany: 2013-05-11 13:02
[quote:f72e9cee48]Natomiast jeśli chodzi o kwestię bycia ze sobą na odległość... Nie, nie działa to. Sprawdziłam. Może jeśli po jakimś czasie jedno z partnerów przeprowadziłoby się do miasta, w którym mieszka drugie, może wtedy miało by to szansę na rozwinięcie się w głęboką, prawdziwą relację. W innym przypadku niestety, nie uwierzę, że może to przetrwać. Oczywiście, są wyjątki, jak od każdej reguły, ale to tylko wyjątki[/quote:f72e9cee48]
Potwierdzam, również doświadczyłem związku na odległość. Mogę powiedzieć, ze ma swoje plusy i minus. Nauczy Cię zaufania do drugiej osoby. Uswiadomisz sobie, że nie ma sensu ograniczać drugiej osoby. Niestety mimo wszystko na odległość nie da sie, predzej czy pozniej rozpadnie sie. Osobiście powiem, że nie żałuje ani jednego dnia.
Żyć tak, aby niczego nie żałować. Szkoda czasu na zmartwienia. To co tu i teraz jest najważniejsze, przeszłość i przyszłość jest tylko abstrakcyjna. Każdy krok tworzy historie i otwiera nowe możliwości.
Wysłany: 2013-05-11 17:43
Żeby utrzymać taki związek trzeba mocno się starać. I wymaga dużego zaangażowania od obu stron, nie tylko od jednej... No cóż,nawet jak nie wyjdzie zawsze jest to jakieś nowe doświadczenie
"Zawsze na siebie zdani, swoje szczęście tworzymy sami"
Wysłany: 2013-05-11 20:04
no i chyba to jest najlepsze podsumowanie. Też kiedyś wpakowałam się w taką kabałę, jak związek przez internet. Nic dobrego z tego nie wyszło. A co do nauki z wirtualnej relacji - jeżeli ktoś nie chce się nauczyć czegoś, to się nie nauczy. Niektórzy są tak zatwardziali w swoich poglądach, że nie są w stanie żadnego doświadczenia wykorzystać pozytywnie.
Wysłany: 2013-07-01 23:49
[quote:7d2cdb8942="BearMan"]
Osobiście powiem, że nie żałuje ani jednego dnia.[/quote:7d2cdb8942]
Jak najbardziej się z tym zgadzam! Dużo nauczyć się można z takiego doświadczenia
"You are what you create... ... you create what you are",
Wysłany: 2013-07-02 02:01 Zmieniony: 2013-07-02 02:06
Poznanie kogoś w Internecie nie stanowi żadnego problemu. Łatwo również "rozkręcić" znajomość do pewnego stopnia, przecież dzieje się to w wirtualnej rzeczywistości. Niestety schody zaczynają się w momencie, gdy przechodzi się do "normalnego" świata... Osoby okazują się zupełnie inne, niż sądziliśmy po tym, co piszą przez komunikatory, czy mówią przez telefon. Moja konkluzja jest więc taka, że do kitu z takim czymś. Lepiej "sprawdzić", czy też, niefortunnie ujmując, "przetestować" w życiu tego człowieka, zanim ulokujemy w nim uczucia. Bo klikając z kimś przez jakiś czas, tak czy owak jakieś przywiązanie (lub coś innego) się w nas wytwarza.
1. Oczywiście nie zawsze musi taka "znajomość" potoczyć się według czarnego scenariusza.
2. Uwzględniam także fakt, że nawet, gdy wydaje się nam, że znamy kogoś na wylot (np. przez całe życie), to i tak ten ktoś może okazać się innym, niż osoba, za jaką danego człowieka uważaliśmy.
Nie da się określić swojego życia jednym mottem.
Wysłany: 2013-07-02 12:14
Wiecie, to chyba zależy, czy myślimy jedynie o wirtualnym związku, czy też napoczęciu jakiejś znajomości... Osobiście poznałam kiedyś dwoje ludzi, którzy zapoznali się przez internet i są obecnie szczęśliwym małżeństwem. Ona - polka mieszkająca w Australi. On - niemiec. Teraz obydwoje mieszkają w Niemczech.
Tylko żyjąc absurdalnie można wyłamać się z tego bezgranicznego absurdu... (Julio Cortázar)
Wysłany: 2013-07-03 23:58 Zmieniony: 2013-07-04 00:00
SanguineVenari, dokładnie to miałam na myśli.
Jednak trzeba przyznać Internetowi to, co mu też należy się z innego tytułu. Kiedy dwoje ludzi żyje w związku, a jedno z nich musi wyjechać gdzieś na dłużej (popularne ostatnio wyjazdy za granicę, aby zarobić) - komunikatory są z zasady użyteczne do utrzymywania kontaktu z partnerem. W sumie po to je wymyślono, aby skracały odległość
Nie da się określić swojego życia jednym mottem.
Wysłany: 2013-07-04 13:26
[quote:5b2bca2ba2="MentalCage"]Poznanie kogoś w Internecie nie stanowi żadnego problemu. Łatwo również "rozkręcić" znajomość do pewnego stopnia, przecież dzieje się to w wirtualnej rzeczywistości. Niestety schody zaczynają się w momencie, gdy przechodzi się do "normalnego" świata... Osoby okazują się zupełnie inne, niż sądziliśmy po tym, co piszą przez komunikatory, czy mówią przez telefon. Moja konkluzja jest więc taka, że do kitu z takim czymś. Lepiej "sprawdzić", czy też, niefortunnie ujmując, "przetestować" w życiu tego człowieka, zanim ulokujemy w nim uczucia. Bo klikając z kimś przez jakiś czas, tak czy owak jakieś przywiązanie (lub coś innego) się w nas wytwarza.[/quote:5b2bca2ba2]
To nie jest nic nadzwyczajnego - znajac kogos "na zywo" przez lata mozemy zostac zaskoczeni jego/jej zachowaniem, bo ukrywanie tajemnic i oszustwo jest w naturze wielu ludzi. Internet jest sposobem na nawiazanie znajomosci, praktycznie jak kazdy inny.
Obojetna mi byla mych ofiar udreka