Wysłany: 2010-08-02 20:57
Hmmm. Napisałeś posta bardziej o nazewnictwie i szufladkowaniu niż o płycie. No może 50/50. Aż zarzuciłem sobie kilka tracków. Na wcześniejszych płytach brzmią brutalniej - i pewnie dlatego łatka im została. Polarity rzeczywiście już brutalna nie jest, zgoda. Zrobili się bardziej techniczni, zgoda. Ale nie dość, żebym się nie śmiał z przymiotnika progresywny, to nawet bym powiedział, że właśnie tak grają na Polarity. Częste zmiany rytmu, stylu, tempa itp. - w skrócie progresywny (a że się nie kojarzy ze słownikowym znaczeniem słowa, to już inna bajka. Ja się jakoś nie śmieję z tego, że po przesłuchaniu death'owej płyty żyję nadal - taka nazwa i już). Heavy sugeruje, że coś jest ciężkie, ale czy Iron Maiden jest ciężkie w porównaniu np. z death? Została nazwa i tyle. Szufladka pomaga w identyfikacji, ale w sumie dobrze, że zwróciłeś na to uwagę, bo te łatki w dzisiejszych czasach są zbyt często nietrafne i z tą identyfikacją jest problem. I wspomniałeś o melodeath'cie. Nie znam się na tym z Florydy (ani ogólnie amerykańskim), ale wiem, że to zupełnie inna bajka niż skandynawski (czyli mój). I weź tu się połap.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2010-08-04 08:30
Co nie zmienia faktu, że wszyscy uznalismy, że album jest mało interesujący :)
.