Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

1 września,70-ta Rocznica Wybuchu II Wojny Swiatowej.. Strona: 1

1 września,70-ta Rocznica Wybuchu II Wojny Swiatowej. Wysłany: 2009-08-31 23:53

Ja ,jak co roku bardzo "świętuję" tą rocznicę. To dzien ,w którym Niemcy napadli na Polskę ,te słynne zdjęcia siłą otwieranych szlabanów granicznych..... Okrucieństwo i wieka siła,zmotoryzowanej armii niemieckiej,wobec naszej 'wątłej" armii. Pakt Ribentroff-Mołotow,formalnie pakt o nieagresji , często jest nazywanym-IV rozbiorem Polski.Według dokumentów: "Faktycznie zgodnie z tajnym protokołem dodatkowym, stanowiącym załącznik do oficjalnego dokumentu umowy i faktyczną treść paktu - rozbiór terytoriów, lub rozporządzenie niepodległością suwerennych państw: Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii przez ZSRR i III Rzeszę." Tak nas uczyli i tak wiem.Jak Wy odnosicie sie do tego wydarzenia?Jak go postrzegacie? Ciekawi mnie to bardzo! Tu, wklejam ciekawy tekst, jednego ze studentów historii UJ,na temat działań dyplomacji 1934-1939. http://histmag.org/?id=333-6


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Wysłany: 2009-09-01 00:00

http://histmag.org/?id=3336 jak nie bedzie działac ,to wejdźcie na głowna strone Histmag.org i na tej sronie ten tekst jest obecny.


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Wysłany: 2009-09-01 04:07

Z mojej strony powiem jedynie (mimo iż nie jestem zagorzałym znawcą historii, ale i nie neguję bohaterstwa walecznych rodaków), że nasz naród jest wybitnie za bardzo martyrologiczny i umartwiający się!
Dlaczego tak hucznie celebruje wybuch takiej rzezi? Czemu każdy bardziej pamięta jej początek a nie zbawienny koniec? Dlaczego ludzie u nas wolą świętować smutne i przygnębiające momenty, a nie te radosne i podnoszące na duchu? Zastanawia mnie to ciągle, wolimy świętować czyjąś śmierć niż urodziny, smutne to bardzo, ale wychodzi na to, że tacy jesteśmy...
Nie mówię tu oczywiście, żeby całkowicie o tym zapomnieć, bo przecież tak też nie można jednak większą celebracją winny stać się te dobre i chwalebne dla nas momenty, a nie te, przez które byliśmy potem ciemiężeni, niewoleni i które stały się przyczyną wielu przedwczesnych zgonów...

P.s. ...but ALWAYS REMEMBER!!!


Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!


Wysłany: 2009-09-01 08:41

Tendencja ta dotyczy zresztą chyba wszystkich świąt państwowych. Trochę odbiegnę od tematu, ale muszę to napisać. Dlaczego podczas obchodów np. uchwalenia konstytucji 3 maja czy odzyskania niepodległości nie cieszymy się tylko z powagą i smutkiem na twarzach recytujemy wiersze o tym, ile to krwi się przelało... No dobrze, były ofiary, należy się im cześć, ale dlaczego zawsze skupiamy się właśnie na tym aspekcie? Dlaczego od najmłodszych lat wpaja się nam, że patriotyzm to ból i cierpienie za ojczyznę? A potem dziwią się, że Polacy wyjeżdżają. No dobra, może trochę przesadziłam w ostatnim zdaniu


Prawda jest córą czasu poczętą w przypadkowym i krótkotrwałym romansie ze zbiegiem okoliczności.


Wysłany: 2009-09-01 08:52

Jako, że w paru krajach (np: USA, Rosja) za początek II wojny światowej przyjmuje się rok 1941 - dobrze się dzieje, że staramy się takimi uroczystościami przypominać niektórym, że się mylą. Można by nawet użyć sławetnego hasła, które odnosiło się do obalenia komuny w Europie - "zaczęło się tu, w Polsce" :wink: .

Ja osobiście nie mam nic do tego, że się to wydarzenie świętuje. Należy cały czas przypominać co się stało i dlaczego się stało, i kto był pierwszą ofiarą w dodatku zdradzoną przez sojuszników oraz dobitą ciosem w plecy. Należy to przypominać aby więcej taka sytuacja nie miała miejsca. Zawsze twierdziłem, że historii uczymy się po to by wiedzieć "że lubi się powtarzać a żeby się nie powtórzyła trzeba z niej wyciągać wnioski".

Co do przebiegu samej kampanii wrześniowej to narosło wokół niej wiele mitów i legend (pokutujących do dziś) podsycanych przez propagandę zwłaszcza niemiecką w czasie wojny i ruską już po wojnie. Było też wiele niedomagań z naszej stony.
Nie będę wchodził w szczegóły bo to nie o tym temat. Jak ktoś chce o tym pogadać zapraszam na priva lub gg albo niech założy osobny temat.

Faktem jest, że polska armia choć słabsza liczebnie (nie zdążyła się w pełni zmobilizować - głównie przez dyplomację naszych "sojuszników") i gorzej wyposażona (bo przecież dopiero wyszliśmy wtedy z Wielkiego Kryzysu) stawiała opór zaledwie 1 tydzień krócej niż połączone siły Francji i Wielkiej Brytanii - największych potęg militarnych w tamtym czasie. Do tego zaatakowana została jeszcze od tyłu. Nasza armia zadała szkopom takie straty, że musięli przełożyć atak na Francję na wiosnę roku 1940. I to był bez wątpienia nasz sukces i bardzo poważny wkład w tą wojnę.

Rzeczywiście świętowanie takich wydarzeń bywa przygnębiające i może wydawać się bez sensu. Ale sens jest - należy (że się kolejny raz powtórzę) PAMIĘTAĆ :!: aby się to więcej nie powtórzyło.


Keep Talking...


Wysłany: 2009-09-01 09:16

Gamorrin (Bicz)
Gamorrin
Posty: 90
Posen / Drossen

[quote:aaa0dd263c="SalomonKain"]Dla nas ten "Pakt" ma znaczenie symboliczne i jest haniebny, ale z punktu widzenia Rosji opóźnil konfrontację militarną tych 2 Państw, dal Stalinowi czas i sporo terenu, ważnego strategicznie z punktu widzenia wajny z Niemcami. Należy ubolewać nad tym jak byliśmy przygotowani do tej wojny, patrząc na przebieg kampanii wrześniowej to niestety dokąd mieliśmy czym walczyć to Niemcy mieli poważne klopoty, ale jak to u nas "mądry Polak po szkodzie" i jeszcze jedno, cieszmy się że Hitlerowi braklo benzynki i do Moskwy nie dojechal, na to czekala Japonia, jeśli zdążyli by zaatakować Rosję od Syberii, to wojna moga by się inaczej potoczyć... [/quote:aaa0dd263c]

[color=darkred:aaa0dd263c]Akurat co do przygotowania Polski do wojny, to nie mieliśmy zbytnio nawet możliwości "się zmobilizować", ze względu na stan gospodarki (bądź co bądź, państwa zachodnie stosowały specyficzną politykę równowagi, w związku z czym to Niemcy, nie Polska, otrzymały po pierwszej wojnie znaczną pomoc). Cóż, warto także wspomnieć o roli (kierunku działań) polskiej dyplomacji w okresie międzywojennym (artykuł zamieszczony przez Oriannę przeczytać polecam, dobry), a zwłaszcza Gambitu Beck'a... Mimo ostatecznej porażki (wojna), udało mu się długi czas wprowadzać zamęt w europejskich stolicach, przez co Polska zyskiwała na czasie (na odbudowę chociażby) - gdy nie ma silnych obozów (sojuszników), nikt nie prowadzi poważnych działań militarnych - zwyczajnie się nie opłaca. Co do samego paktu Ribbentrop-Mołotow, warto także wspomnieć o całym stanowisku Moskwy wobec działań rządów, polskiego jak i niemieckiego... Stalin zdawał się nie do końca wierzyć w to, że Niemcy zaatakują, albo przynajmniej nie był pewien, kiedy - świadczyć o tym (niezdecydowaniu) mogłyby chociażby jego działania odnośnie budowy, a potem demontażu (często w iście efekciarskim stylu - po co rozebrać, jak można wysadzić) niemalże całej Linii Stalina (przetrwały w stanie zdatnym do obrony, o ile mnie pamięć nie myli, z ważniejszych, cytadele: Kijowska i Leningradzka) i budowy podobnej sieci fortyfikacji (Linia Mołotowa) już w granicach wyznaczonych po wspomnianym wyżej "IV rozbiorze". A że Hitler był kolejnym zdobywcą, który na Wschodzie złamał sobie kark, to już inna sprawa...

Co do polskiej martyrologi, itp. Faktem jest, że Polacy, jako naród, lubimy się użalać nad sobą, i nawet często stawiać się w sytuacji, gdzie możemy oberwać i potem przez X lat to wypominać, zamiast spoglądać w przyszłość - ale taka już jest nasza natura. Hmm, i w zasadzie dlatego też, ciężko mi się zupełnie z Tobą zgodzić, Ravenheart - mnie w szkole nie uczono lamentować nad historycznymi faktami. Fakt pozostaje faktem (oczywiście, w pewnych umownych granicach - co lub kto kształtuje fakty, to osobny temat), to ludzie mogą go inaczej postrzegać (jeden zignoruje, drugi popłacze, trzeci wyciągnie wniosek, itp). To, co w naszej historii chwalebne, również jest uczone (Polacy także byli tymi, którzy zgnietli swastykę, prawda?) - trzeba to tylko dostrzegać. Aha, i to nie jest żaden "najazd" na Ciebie, żeby nie było.
Zet, co do martyrologii, to pisałem wyżej; jako dygresję niewielką może rzucę tylko to, że przez wielu to, "z kim" weszliśmy do Berlina, i potem przez wiele lat "współpracowaliśmy" nie jest postrzegane jako coś pozytywnego (to odnośnie "zbawiennego końca"). [/color:aaa0dd263c]


Prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju.


Wysłany: 2009-09-01 09:35

[quote:d2deb76a2f="BarTolmai"][quote:d2deb76a2f="SzalonyKapelusznik"]Rzeczywiście świętowanie takich wydarzeń bywa przygnębiające i może wydawać się bez sensu. Ale sens jest - należy (że się kolejny raz powtórzę) PAMIĘTAĆ :!: aby się to więcej nie powtórzyło.[/quote:d2deb76a2f]

pamiętać że "nasze" ówczesne władze omotały społeczeństwo twierdzeniami iż jesteśmy w pełni gotowi do wojny i na konikach rozjebiemy cały świat :)[/quote:d2deb76a2f]

Nasze władze do dzisaj uważają, że jesteśmy cudownym narodem i rozjebiemy i podbijemy świat na używanych F16 :D .

A jeśli chodzi o rocznicę II wojny, to wcale się nie dziwię, że wszyscy traktują to jako okazję do użalania się i rozpamiętywania jak Niemcy rozpieprzyli oddział Polaczków przy odwrocie. My to zawsze mamy przechlapane (i nie chodzi tu tylko o II wojnę). Centrum Europy - najpaskudniejszy punkt strategiczny. Tych naszych zwycięstw to jak na lekarstwo. Bardziej się rzucają w oczy historyczne porażki i może właśnie dlatego bardziej się o nich pamięta.
A tak w ogóle, to mam wrażenie, że Polska od zawsze była narodem może głupim, ale za to honorowym. Bo jakoś sobie nie przypominam, żebyśmy kiedykolwiek zrobili innemu państwu jakieś świństwo - jak np. nam Niemcy i Rosjanie.



Wysłany: 2009-09-01 10:40

[quote:0993a2a2cb="Carmen"][quote:0993a2a2cb="BarTolmai"][quote:0993a2a2cb="SzalonyKapelusznik"]Rzeczywiście świętowanie takich wydarzeń bywa przygnębiające i może wydawać się bez sensu. Ale sens jest - należy (że się kolejny raz powtórzę) PAMIĘTAĆ :!: aby się to więcej nie powtórzyło.[/quote:0993a2a2cb]

pamiętać że "nasze" ówczesne władze omotały społeczeństwo twierdzeniami iż jesteśmy w pełni gotowi do wojny i na konikach rozjebiemy cały świat :)[/quote:0993a2a2cb]

Nasze władze do dzisaj uważają, że jesteśmy cudownym narodem i rozjebiemy i podbijemy świat na używanych F16 :D .

A jeśli chodzi o rocznicę II wojny, to wcale się nie dziwię, że wszyscy traktują to jako okazję do użalania się i rozpamiętywania jak Niemcy rozpieprzyli oddział Polaczków przy odwrocie. My to zawsze mamy przechlapane (i nie chodzi tu tylko o II wojnę). Centrum Europy - najpaskudniejszy punkt strategiczny. Tych naszych zwycięstw to jak na lekarstwo. Bardziej się rzucają w oczy historyczne porażki i może właśnie dlatego bardziej się o nich pamięta.
A tak w ogóle, to mam wrażenie, że Polska od zawsze była narodem może głupim, ale za to honorowym. Bo jakoś sobie nie przypominam, żebyśmy kiedykolwiek zrobili innemu państwu jakieś świństwo - jak np. nam Niemcy i Rosjanie.[/quote:0993a2a2cb]

BarTolmai - Co do propagandy o najlepszej armii świata to w tamtym czasie w każdym zbrojącym się kraju było normą. Zarówno Angole jaki i Francuzy oraz szkopy wraz z ruskimi wmawiali swemu społeczeństwu, że są "the best". Podobnie było i u nas. Wiele rozmów o tamtych czasach jest bez sensu jeżeli nie zrozumie się mentalności ludzi tamtych czasów i zupełnie innej niż obecna sytuacji międzynarodowej (która jest notabene wyciągnięciem wniosków z historii).

Carmen - nasze F-16 nie są używane lecz fabrycznie nowe. Problem z nimi jest taki, że jest to konstrukcja z późnych lat 70-tych i choć wciąż dobra (ciągle unowocześniana) to w tamtym przetargu nasze władze powinny były wybrać szweckiego Grippena. Ale koniec offtopa.
Co do naszego położenia w Europie to się zgadzam - jest najpaskudniejsze ale było też w swoim czasie niezwykle dogodne. Tyle, że nie do końca potrafiliśmy go wykorzystać bo taki już jest nasz "narodowy charakterek". Natomiast w okresie obu wojen światowych, przez nasze położenie, to faktycznie mięliśmy przechlapane.
Natomiast mięliśmy swoje ale nieliczne akcje u sąsiadów, za które nas tam nie lubią i uważają, że (cyt)"to świństwo" np: wojna polsko-rosyjska z lat 1609-1618. Problem jest taki, że w tych przypadkach polscy królowie nie myśleli o "Polsce mocarstwowej" ale o zabezpieczeniu sobie pokoju. Natomiast to, że możnowładcy i inni oligarchowie widzięli coś innego to sprawa już zupełnie inna. Natomiast w stosunku do nas nasi sąsiedzi robili się na mocarstwa. Ale koniec offtopa po raz kolejny.


Keep Talking...


Wysłany: 2009-09-01 12:11

[quote:0cc2eb39cf="BarTolmai"][quote:0cc2eb39cf="Carmen"]
A tak w ogóle, to mam wrażenie, że Polska od zawsze była narodem może głupim, ale za to honorowym. Bo jakoś sobie nie przypominam, żebyśmy kiedykolwiek zrobili innemu państwu jakieś świństwo - jak np. nam Niemcy i Rosjanie.[/quote:0cc2eb39cf]

a najnowsze "fakty" z Kremla?[/quote:0cc2eb39cf]

Fakty? Jak dla mnie to są tylko zarzuty o to całe "fałszowanie historii". Rosja chyba plagiatuje pomysł Polski pt: "jacy my to biedni i poszkodowani nie jesteśmy". Wymyślili sobie, że pół Europy się na nich uwzięło. A mnie się wydaje, że Rosjanie jakiś tam udział w wybuchu wojny mieli - i to raczej niemały. A tak w ogóle to o co oni się rzucają? Przecież chyba już wszystkie państwa oskarżano, że II wojna światowa zaczęła się u nich :) .



Wysłany: 2009-09-02 21:21

Dzieki za wypowiedzi! Tak ode mnie, to tylko to: Ze to "świętowanie" pewnych uroczystości, związanych z historią Polski, według mnie, fajnie,ze sie odbywa. To znaczy,ze ludzie mimo swoich problemów,spraw,zycia mysla jeszcze o czymś innym..... W tym przypadku ,o tym ,co zdarzyło sie 70 lat temu. To nie chodzi o użalanie sie ,o manifestowanie, jacy to my biedni i słabi bylismy. To nie to,ze zawsze pamiętamy tylko te "gorzkie" wydarzenia naszej historii. To chodzi o to,ze jesteśmy wrażliwi. Przecież to historia. Warto ją znać i pamietać..........wyciągać jakieś wnioski. Nikomu nie można zabraniać tego. Oczywiście każdy z Was ma jakąs rację.Ja,tak samo jak pewnie Wy, nie żyję tylko historią! Chyba bym oszalała........Ale, z pamięcią i świadomością historyczną jest tak, jak z pielęgnowaniem tradycji,którą przekazuja nam nasi rodzice. Nie można czcić czegos ,nie znając jego genezy. Bo to spłyca to święto....to taka moja pseudofilozoficzna wypowiedź. hehe Mam nadzieję,ze nie na koniec,bo myslę ,ze temat jest wciąz żywy.


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Wysłany: 2009-09-02 21:25

Warto przeczytać. http://histmag.org/?id=3343


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Wysłany: 2009-09-02 21:45

A te F-16. to faktycznie ,my mamy ich "starą" wersje,( ta z lat 70-tych),ale one i tak sa świetne. Nie mam pojecia,w jakim stanie są u nas. A kto powie ,ze w złym? Czy ktoś się przyzna ,ze nie? Obecnie,jego nowe egzemplarze ,stanowia najpopularniejsze samoloty bojowe na świecie.


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Wysłany: 2009-09-02 22:18

Dlatego też najłatwiej je namierzyć i zestrzelić.


Co nas nie zabije, to nas sponiewiera.


Wysłany: 2009-09-02 22:25

[quote:bd3924707f="Orianna"]A te F-16. to faktycznie ,my mamy ich "starą" wersje,( ta z lat 70-tych),ale one i tak sa świetne. Nie mam pojecia,w jakim stanie są u nas. A kto powie ,ze w złym? Czy ktoś się przyzna ,ze nie? Obecnie,jego nowe egzemplarze ,stanowia najpopularniejsze samoloty bojowe na świecie.[/quote:bd3924707f]
F-16 w wersji block 50/52 weszły do seryjnej produkcji w 1991 roku. Polska posiada wersję 52+, której pierwszy egzemplarz seryjny został oddany do użytku w 2002 roku. Oczywiste jest, że rodowód samego płatowca sięga lat 60-tych (z modyfikacjami) ale systemy pokładowe są prawie najnowsze. Taka wersja jak nasza lata jeszcze tylko w Grecji i Izraelu. A żeby nie było tak słodko dodam, że skoro Polska sama nie produkuje samolotów tego typu to powinna się w nie zaopatrywać w którymś z krajów europejskich a nie w USA.


forever alone immortal


Wysłany: 2009-09-02 22:35

Gommorin: Stalin zdawał się nie do końca wierzyć w to, że Niemcy zaatakują, albo przynajmniej nie był pewien"
Stalin nie tyle ,ze nie był pewien,on nie wierzył w to do końca ,ze Hiler go zdradzi!!!! Dlatego napaśc Niemców na ZSRR był dla niego szokiem! Nie wierzył własnemu wywiadowi! Przecież miał donosy. Nimieckie.„Fall Barbarossa". Stalin nie zdążył sie przygotować. Był pewny paktu Ribbentrop-Mołotow z 1939r. 22.VI.1941r, niemal dokładnie w rocznicę wkroczenia do Rosji wojsk napoleońskich, trzymilionowa armia niemiecka uderzyła na Związek Radziecki.VI do IX trwała ofensywa wojsk niemieckich w głąb Rosji bez większego oporu ze strony Rosjan. Nie odbyła się jako taka wojna graniczna. Stalin był zaskoczony, armia czerwona źle przygotowana, brak dobrej kadry oficerskiej po czystce z 1937.Sojusznikami Niemiec były: Finlandia, Rumunia, Słowacja, Węgry, Włochy oraz formacje ochotnicze z Belgii, Chorwacji, Danii, Francji, Hiszpanii (tzw. błękitna dywizja) i Norwegii. potem była burza wojny. jednak w końcu inicjatywa przeszła w ręce ZSRR od bitwy pod Stalingradem.Stalin katiuszami rozjebał III Rzesze. Udało mu sie? No nie..... Rozjebał. Ale w sumie odeszłam od tematu. Sorry.


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Wysłany: 2009-09-02 22:39

rozbit.........Dzięki za inferomacje!!!!!! Ja myslałam ,ze mamy te z lat 70-tych!


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Wysłany: 2009-09-03 07:00

Mylisz się co do Stalina i wiary w jego wywiad. Zacznijmy od początku. Pakt R-M. Tak naprawdę to chyba jedyny moment zwątpienia Stalina. Nie miał on zamiaru wywiązywać się ze zobowiazania wobec Niemiec dopóki nie będzie miał gwarancji braku alianckiej interwencji. Pierwotnie ZSRRR miało zająć wschodnią Polskę od dnia 14 września, Jednak aż do 12 września armia czerwona nie była w stanie mobilizacji. Tymczasem właśnie 12 września na placówce dyplomatycznej w Abbeville odbywała się konferencja Daladier-Chamberlain, na której postanowiono spisać Polskę na straty. Problem był taki, że gdy Chamberlain wrócił do siebie po ustanowieni tej decyzji, wtyczka Stalina (nie pamiętam nazwiska, lecz był to angielski dyplomata) natychmiast przekazała tą informację do Moskwy. Czerwoni zaczęli się mobilizować już następnego ranka. Pomyśleć, że wystarfczyło by do tej konferencji nigdy nie doszło (bo po co, skoro i tak nic nie robili) i czerwoni nie weszliby do Polski.
Operacja Barbarossa. Wprost przeciwnie. Stalin wiedział, że dojdzie do wojny z Rzeszą jeszcze przed wojną w Polsce. W ostatnich tygodniach przed niemieckim uderzeniem zarówno siły ZSRR jak i Rzeszy były w pełnej mobilizacji i w szyku do ataku. Zatem ani jeden ani drugi nie miał zamiaru się bronić. Rzesza poszła tak głęboko w Ruś, bo:
- Nie było żadnej obrony, wszystkie siły były gotowe do ataku
- pojazdy bojowe (głównie czołgi), które produkowało wcześniej ZSRR nie były gotowe do walk na bezdrozach ZSRR, były konstruowane z myślą o dobrych drogach i miastach na zachodzie, zmieniło się to dopiero po zmasowaniu produkcji T34, który pojechał wszędzie.
Gdyby Stalin uderzył dzień wcześniej, przewaga strategiczna należałaby do ZSRR nawet mimo gorszego sprzętu i doszłoby do szybkiego załamania się frontu po stronie Rzeszy.


Co nas nie zabije, to nas sponiewiera.


Wysłany: 2009-09-03 20:38

[quote:9c8858379b="RuczajDJ"][quote:9c8858379b="Orianna"]rozbit.........Dzięki za inferomacje!!!!!! Ja myslałam ,ze mamy te z lat 70-tych![/quote:9c8858379b]
jaki rozbit, to ja napisalem ze z 91 [/quote:9c8858379b]No Ty też RuczajDJ!!!! Przepraszam,ze ominęłam! :wink:


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Wysłany: 2009-09-03 21:18

Jeszcze w ramach pamięci ........mój dziadek,a ojciec moejej mamy walczył w jednej z bitew granicznych wojny obronnej Polski'39. Nie bede opisywała co i jak ,bo mozna sobie przeczytac,jak oczywiście to kogos interesuje. Mieszkam i pochodzę z okolic Oświęcimia,gdzie wojna odcisnęła niesamowite piętno,jak wiadomo. Bitwa miała miejce 4 wrezśnia 1939 roku i była jedną z akcji kampanii wrezśniowj. Mianowicie -Bitwa pod Rajskiem. dziadek brał udział w walce na terenie pałacyku w Rajsku(obecnie szpital dla nerwowo chorych),gdzie znajdowało sie miejsce postoju 5 Dywizjii Pancernej gen.von Viettinghofe'a.Początkowo,przy uzyciu granatów Polacy"wygrywali" . Zginęło kilku oficerów niemieckich. Niestety poźniej musieli się wycofac. Wezwane posiłki niemieckie były zbyt mocne. Major Ryba wydał rozkaz wycofania się nad rzekę Sołę. Tam woda pochłonęła wielu zołnierzy.(w pewnych godzinach zapora w Porąbce "puszcza wodę" ,jak to u nas mówią) Większośc ocalałych zostala wzięta do niewoli.Dowódca plus niewielu żołnierzy( w tym dziadek) uniknęła niewoli,udało im sie zbiec. I tu ,teraz mam okazję, moją krótką wypowiedzią uczcić pamięć tych zołnierzy i mojego dziadka. W domach moich sąsiadów i w moim, historia II wojny światowej jest wciąż obecna. I nadal świeża,poniewaz wielu ludzi uczestniczący nawet w minimalnym stopniu" w wojnie" wciąz żyje..... Oświęcim i okolice żyją tym....naprawdę!!!. Nie sposób na tych terenach, tego nie pamiętać. Każdy z nas, prawie codziennie jadąc autobusem mija były obóz w Auschwitz. Jadąc na wycieczke rowerową mijamy baraki Birkenau.Liczne rocznice,Marsze Żywych ,miliony turystów nam to przypominają.... codziennie. Tu ,historia jest wciąż żywa......


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Wysłany: 2009-09-03 21:28

FreddyKruger! Dzięki za świetną wypowiedź i znajomośc tematu. :wink:


nie mówcie mi jak mam żyć ,bo za mnie umierać nie będziecie!!!!!!!!!


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło