Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin

Alkoholizm. Strona: 1

Wysłany: 2007-10-06 19:02

Dawno nie piłam a jak już pije to tylko w dobrym towarzystwie. A potrzeby do picia nie odczuwam...no chyba że herbatka :)
Nie jestem od niczego uzależniona...no za wyjątkiem jednej osoby :wink:



Wysłany: 2007-10-06 19:13

Większość moich znajomych chleje bo:

- "się nie udaje" (coś)
- "się nie chce" (nic innego)
- "alkohol to mój jedyny przyjaciel"

W wyniku chlania nadal się "nie udaje" ani "nic się nie chce", ale też dodatkowo mało się pamięta i bardzo to wszystko rozmyte.

Co jest powodem dla którego ja mało piję? - bo mnie ścina już po 1-dnym piwie, zazwyczaj na smutno, bo mam alkoholika w bardzo bliskim otoczeniu i patrzenie na to, co ten człowiek z soba wyrabia odstrasza mnie od picia


pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html


Wysłany: 2007-10-06 19:24

minawi (Moderator)
minawi
Posty: 6188
Poznań / Iława

Oj Dastin, wiem że ci o mnie chodzi w tym poście Tylko ze ja juz NIE JESTEM MLODZIEŻ :twisted:


PIje bo lubie. Spytaj siebie czemu palisz papierosy? Ja nie pale. Bo nie lubie.


"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"


Wysłany: 2007-10-06 19:28

Ja się z alkoholizmu na szczęście wyleczyłem...choć może nie do końca.
Bo nie da się ukryć, że wstając o poranku i trzęsącymi się rękami otwierać piwo by się uspokoić nie jest miłą perspektywą przyszłości.

I tak jak mówisz Dasstinie "piątkowy 'obowiązek'" a jeśli czas ku temu sprzyja to "wakacyjny" - i tak dzień w dzień przez 50-60 dni pod rząd, trudno przestać i odtruć organizm... ale jest to możliwe.

Problem właśnie w tym tkwi, że dotyczy on coraz młodszych obywateli.
Jeszcze większym problemem jest to, że walka z tym jest uważana za potyczkę z wiatrakami, bo sprzedawca małolatowi nie powie nie, gdyż wychodzi z założenia "nie u mnie to gdzie indzie, więc co za różnica" i to jest kurwa wielki błąd.

Ale jak rozumiem nad tym nie chcesz się "rozdrabniać".

Powiem krótko i banalnie jednak prawdziwie:
Lubię smak alkoholi i tyle.


Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!


Wysłany: 2007-10-06 19:43

A ja zawsze piłem do towarzystwa, w domu alkoholu nie piję chyba że od święta kieliszek dobrego wina do obiadu albo czasem tak po prostu ale zdarza mi się to raz na pół roku. Zauważyłem natomiast w ciągu ostatniego pół roku nadużywanie przeze mnie mojej odporności na alkohol owocowało piciem przy każdej okazji co najmniej dwóch 0,7 wódki z kimś i to na start w związku z czym teraz nie pijam prawie w ogóle - chyba, że wino z lubą do kolacji czy filmu albo drinka na imprezie do towarzystwa. Piwo zarzuciłem bo chcę zrzucić wagę a piwko tuczy :D


"Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone..." "Lubię oczęta twe, kochanie, Ich blasków zmienność tajemniczą, Gdy je podnosisz niespodzianie I niby modrą błyskawicą Ogarniasz ziemię aż po kraniec....."


Wysłany: 2007-10-07 08:40

Mnie do alkoholizmu też jeszcze daleko, mimo że w barze siedzę praktycznie codziennie.... jestem barmanką w SKANDALu :D Oczywiście, napije się piwka ze znajomymi, winka wieczorkiem z chłopakiem czy wódeczki na imprezce, ale wiem, że nie muszę tego robić. W pracy się prawie codziennie naoglądam pijanych ludzi (niekiedy w trupa :wink: ) i to mnie skutecznie odwodzi od upijania się do nieprzytomności. Fakt, fajnie jest się czasem "naklimacicić" za pomocą napojów wyskokowych, ale zawsze z umiarem


Yttligare Ett Steg Närmare Total Jävla Utfrysning...


Wysłany: 2007-10-07 08:43

Kiedyś poruszyłam ten temat na którymś z wątków forum. Bodajże na "Alkohol", pisałam wówczas o tzw. "ryzykownym piciu" czyli piciu na granicy alkoholizmu. A granica ta jest niezykle cienka.

Może ten artykuł rozjaśni definicję [b:533430c841]ryzykownego picia[/b:533430c841]
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=45

Zauważyłam ten sam problem co Dassin, ale wówczas zostałam posądzona za "szlachetną obrończynię moralności".
Ale fakt jest faktem - powoli picie staje się dla wielu ludzi sposobem na zycie. Jego wypełnieniem (a może stałym dopełnieniem). Problem jest tak powszechny, że zaczyna być ogólnie akceptowany.
Najgorsze jest to, że taki styl życia zwłaszcza młodych ludzi nie pozwala im dostrzec problemu. Bo przecież "jestem taki sam jak inni".
A więc nie wyróżniam się niczym szczególnym i mnie "to nie dotyczy".

Nie zamierzam nikogo ratować, wmawiać komukolwiek, że ten problem już kogoś dotyczy. Cieszę się, że takie dyskusje są podejmowane, i że nie tylko ja dostrzegam podobne zjawisko.

Prosiłabym, żeby w tym wątku nie pisać o swoich doświadczeniach w "niepiciu" :wink: , o tym że "nie piję prawie wogóle", "nie lubię alkoholu", "potrzeby picia wogóle nie odczuwam" bo nie jest to chyba ranking trzeźwych i nic konstruktywnego te posty nie wnoszą.
Wolałabym, żeby spojrzeć na ten problem znacznie szerzej niż własny świat. Może okaże się, że dojdziemy do pewnych wniosków, które pomogą niektórym poprostu zrozumieć, jak duża jest skala tego zjawiska wśród młodych ludzi.

Chyba, że się mylę.[/b]


I can't look it in the eyes Seconal, Spanish fly, absinthe, kerosene... Cherry flavored neck and collar I can smell the sorrow on your breath, The sweat, the victory... and sorrow The smell of fear, I got it


Wysłany: 2007-10-07 12:14

minawi (Moderator)
minawi
Posty: 6188
Poznań / Iława

Jak kiedyś napiszę, że już nie piję, to znaczy że mnie po..bało :lol:
Tak samo jeśli kiedykolwiek zapalę tytoń :P Więc proszę mnie nie posądzać o pisanie o "niepiciu" :wink: Ja jestem zła kobieta :twisted:


"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"


Wysłany: 2007-10-07 23:05

[quote:1b88370d2a="Dasstin"](...)[/quote:1b88370d2a]

Truu truu...


Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!


Wysłany: 2007-10-08 10:37

minawi (Moderator)
minawi
Posty: 6188
Poznań / Iława

Oh Dastin czuję się taka zdemoralizowana :lol: Jak się cieszę, że się tym tak przejąłeś :twisted: :wink: :lol: 8) :D

A po ch.. czytasz moje opisy na gg jak ci przeszkadzają? :P

Muszę chyba uintensywnić opisywanie moich przeżyć alkoholowych :wink:

I nie mam zamiaru nikogo moralizować we względzie używek wszelakich. Też mnie wqrwiają nawalone małolaty, ale chyba nie dlatego że są nawalone tylko że ja już do młodzieży nie należę :lol:


"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"


Wysłany: 2007-10-08 13:17

Na razie temat obraca się w kręgu problemu "miłe złego początki"

A tak szczerze mówiąc, to watpię czy ktos chciałby w tym wątku czytać super-ostre opisy z życia "prawdziwego" alkoholika.


pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html


Wysłany: 2007-10-08 13:19

[quote:2282c125b3="noone81"]Czytając ten temat, poczułam się jakby mnie 230 V trzepnęło :!:

Wy w ogóle nie macie pojęcia, co to jest [b:2282c125b3]alkoholizm[/b:2282c125b3] :!:
To nie jest jedno piwo za dużo na każdej imprezie! To nie picie samemu do monitora dwa rzy w tygodniu! To nie impreza raz w miesiącu, na której się urywa film!

Alkoholizm to [b:2282c125b3]choroba[/b:2282c125b3] z którą jak podejrzewam, niewielu z Was miała tak naprawdę do czynienia. A już na pewno jej nie przeżyła. Alkoholizm jest NIEULECZALNY:!:

Nie macie pojęcia, jak dużym nadużyciem jest to określenie w tym temacie :!:[/quote:2282c125b3]

nareszcie ktoś to, kurwa, napisał ...



Wysłany: 2007-10-08 13:32

No cóż akurat mam problem alkoholowy w rodzinie może nie najbliższej ale jednak więc proszę mi nie wmawiać, że nie wiem co mówię...


"Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone..." "Lubię oczęta twe, kochanie, Ich blasków zmienność tajemniczą, Gdy je podnosisz niespodzianie I niby modrą błyskawicą Ogarniasz ziemię aż po kraniec....."


Wysłany: 2007-10-08 13:36

Dziekuję w takim razie za zrozumienie :wink: :D


"Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone..." "Lubię oczęta twe, kochanie, Ich blasków zmienność tajemniczą, Gdy je podnosisz niespodzianie I niby modrą błyskawicą Ogarniasz ziemię aż po kraniec....."


Wysłany: 2007-10-09 11:24

Rozumiem doskonale to. Moi znajomi też pija cały dzień...wszystko rozumiem, sama lubię tez się od czasu do czasu napić. Ale masz całkowitą rację. I właśnie nie o tyle ze jest ich coraz więcej ale właśnie że piją coraz więcej...znam kilka osób które potrafią obalić o,5 codziennie. Uważają to za codzienność, normę. No ale jak to mówią....Apetyt rośnie w miarę jedzenia.


"I'm not crazy. My reality is just different than yours" Alice in Wonderland "Amor ex oculis oriens in pectus cadit" Szkarłatny Kwiat


Wysłany: 2007-10-09 12:40

Cóż widzę...bzdurną licytację o monopol na wiedzę o alkoholiźmie... :!: :!: :!:

W zasadzie alkoholik nigdny nim nie przestanie być...kwestia silnej woli nakazującej mu nie picie. Silnej woli opartej na własnym przekonaniu, na pomocy ze strony bliskich nawet AA może być przydatne odpowiednio motywując człowieka. Ale może wystarczyć jeden kieliszek, a "stan alkoholizmu" powraca.
W zasadzie istotna jest geneza alkoholizmu i stopnie uzależnienia od alkocholu. Pierwsze stadia to jeszcze nic strasznego to nie jest choroba to nawet nie jest uzależnienie...ot jedno piwo więcej na imprezie. Ale organizm chce więcej i więcej aż do momentu kiedy nie funkcjonuje poprawnie (albo raczej jest tak zatruty że nie potrafi bez alkoholu normalnie funkcjonować). Wtedy rodzi się prawdziwy alkoholizm z całymi przydatkami w pstaci piętnowania otoczenia i upodlenia człowieka. Taki stan często już jest nie do opanowania więc pozostaje próbować pomóc...a w skrajnym przypadku nawet może unieść się egoizmem i odejść. Nic odkrywczego w tym co napisałem nie ma i nieco oftopując w stosunku do tematu chciałem zwrócić uwagę na fakt, że każdego to z nas może dotyczyć w różnej formie i każdy z pewnością ma inne odczucia związane z akoholizmem. Nie ma co deliberować kto ma rację bo nie o to w tym chodzi...raczej o świadomość problemu i jak można temu zaradzić. Czasami nawet współczucie wystarczy osobie, która zmuszona była otrzeć się alkoholizm lub ma z nim ustawicznie do czynienia. Niestety to zjawisko upośledza samego alkoholika a i całe jego otoczenie. Więc proszę skończyć bezmyślną licytację pod tytułem "ja wiem"...bo dla każdego to inczej wygląda i inaczej odczuwa tę sytuację.



Wysłany: 2007-10-11 08:13

[quote:4354dbc2da="astarot"]W zasadzie alkoholik nigdny nim nie przestanie być...kwestia silnej woli nakazującej mu nie picie. Silnej woli opartej na własnym przekonaniu, na pomocy ze strony bliskich nawet AA może być przydatne odpowiednio motywując człowieka. Ale może wystarczyć jeden kieliszek, a "stan alkoholizmu" powraca.
W zasadzie istotna jest geneza alkoholizmu i stopnie uzależnienia od alkocholu. Pierwsze stadia to jeszcze nic strasznego to nie jest choroba to nawet nie jest uzależnienie...ot jedno piwo więcej na imprezie. Ale organizm chce więcej i więcej aż do momentu kiedy nie funkcjonuje poprawnie (albo raczej jest tak zatruty że nie potrafi bez alkoholu normalnie funkcjonować). Wtedy rodzi się prawdziwy alkoholizm z całymi przydatkami w pstaci piętnowania otoczenia i upodlenia człowieka. Taki stan często już jest nie do opanowania więc pozostaje próbować pomóc...a w skrajnym przypadku nawet może unieść się egoizmem i odejść. Nic odkrywczego w tym co napisałem nie ma i nieco oftopując w stosunku do tematu chciałem zwrócić uwagę na fakt, że każdego to z nas może dotyczyć w różnej formie i każdy z pewnością ma inne odczucia związane z akoholizmem. Nie ma co deliberować kto ma rację bo nie o to w tym chodzi...raczej o świadomość problemu i jak można temu zaradzić. Czasami nawet współczucie wystarczy osobie, która zmuszona była otrzeć się alkoholizm lub ma z nim ustawicznie do czynienia. Niestety to zjawisko upośledza samego alkoholika a i całe jego otoczenie. Więc proszę skończyć bezmyślną licytację pod tytułem "ja wiem"...bo dla każdego to inczej wygląda i inaczej odczuwa tę sytuację.[/quote:4354dbc2da]

nic dodać - nic ująć.........


Yttligare Ett Steg Närmare Total Jävla Utfrysning...


Wysłany: 2007-10-11 15:19

[quote:1ac5439116="astarot"]Cóż widzę...bzdurną licytację o monopol na wiedzę o alkoholiźmie... :!: :!: :!:

W zasadzie alkoholik nigdny nim nie przestanie być...kwestia silnej woli nakazującej mu nie picie. Silnej woli opartej na własnym przekonaniu, na pomocy ze strony bliskich nawet AA może być przydatne odpowiednio motywując człowieka. Ale może wystarczyć jeden kieliszek, a "stan alkoholizmu" powraca.
W zasadzie istotna jest geneza alkoholizmu i stopnie uzależnienia od alkocholu. Pierwsze stadia to jeszcze nic strasznego to nie jest choroba to nawet nie jest uzależnienie...ot jedno piwo więcej na imprezie. Ale organizm chce więcej i więcej aż do momentu kiedy nie funkcjonuje poprawnie (albo raczej jest tak zatruty że nie potrafi bez alkoholu normalnie funkcjonować). Wtedy rodzi się prawdziwy alkoholizm z całymi przydatkami w pstaci piętnowania otoczenia i upodlenia człowieka. Taki stan często już jest nie do opanowania więc pozostaje próbować pomóc...a w skrajnym przypadku nawet może unieść się egoizmem i odejść. Nic odkrywczego w tym co napisałem nie ma i nieco oftopując w stosunku do tematu chciałem zwrócić uwagę na fakt, że każdego to z nas może dotyczyć w różnej formie i każdy z pewnością ma inne odczucia związane z akoholizmem. Nie ma co deliberować kto ma rację bo nie o to w tym chodzi...raczej o świadomość problemu i jak można temu zaradzić. Czasami nawet współczucie wystarczy osobie, która zmuszona była otrzeć się alkoholizm lub ma z nim ustawicznie do czynienia. Niestety to zjawisko upośledza samego alkoholika a i całe jego otoczenie. Więc proszę skończyć bezmyślną licytację pod tytułem "ja wiem"...bo dla każdego to inczej wygląda i inaczej odczuwa tę sytuację.[/quote:1ac5439116]

No cóż...nikt do tego nie musi mnie przekonywać bo doskonale wiem jak to jest...


"I'm not crazy. My reality is just different than yours" Alice in Wonderland "Amor ex oculis oriens in pectus cadit" Szkarłatny Kwiat


Wysłany: 2007-10-12 21:47

[quote:3748628a44="Dasstin"][quote:3748628a44="noone81"]Czytając ten temat, poczułam się jakby mnie 230 V trzepnęło :!:

Wy w ogóle nie macie pojęcia, co to jest [b:3748628a44]alkoholizm[/b:3748628a44] :!:
To nie jest jedno piwo za dużo na każdej imprezie! To nie picie samemu do monitora dwa rzy w tygodniu! To nie impreza raz w miesiącu, na której się urywa film!

Alkoholizm to [b:3748628a44]choroba[/b:3748628a44] z którą jak podejrzewam, niewielu z Was miała tak naprawdę do czynienia. A już na pewno jej nie przeżyła. Alkoholizm jest NIEULECZALNY:!:

Nie macie pojęcia, jak dużym nadużyciem jest to określenie w tym temacie :!:[/quote:3748628a44]

Bzdura jakich malo ![/quote:3748628a44]


tolle, lege:

http://www.alkoholizm.akcjasos.pl/133.php

i to pisze pani doktor specjalista psychoterapii uzależnień, czyli osoba mądrzejsza, niż Ty, ja i noone81 razem wzięci.

//a co do samego picia. Dobre piwko nie jest złe, a tymbardziej dobre winko, malibu z melkiem lub Martini Bianco :)
Ale z umiarem, dzieciaki, z umiarem


Certa amittimus, cum incerta petimus.


Wysłany: 2007-10-21 19:54

Mi się wydaje,że piję dlatego zeby znowu czuć sie jak dziecko...,na trzeźwo jestem zbyt...inteligentna,tzn. świadoma zbyt wielu rzeczy, a alkohol miło przytępia i pozwala przez chwilę lżej znosić 'ciężar gatunkowy zycia' :),ale piję rzadko bo...mam słaby żołądek.., alkohol mi nie smakuje, nie piję jak nie ma ze mna zaufanej osoby [wiadomo dzieci nie powinno się zostawiac samych ].Jeśli chodzi o inne powody dla których ludzie piją to zauwazyłam,że jest BARDZO duża presja otoczenia,jak nie pijesz nie jestes cool [szczególnie facetom abstynentom jest ciężko],poza tym rodzina[społeczeństwo] nam przekazuje model picia przy każdej okazji, no i z nudów
Pozdrawiam wszystkich pijących i niepijących :)



Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło