Wysłany: 2007-04-27 11:24
No bym się zastanowił nad "Ucieczką Gangstera", bo wersja ze wspaniałym Stevem McQueenem, jak dla mnie się trochę dłużyła.
Choć może to też być spowodowane moim zamiłowaniem do Michaela Madsena, który wystąpił w remaku w roli bandziora :twisted:
Może też "Przylądek strachu", choć tu sytuacja jest podobna jak przy "Ucieczce", jestem wielkim fanem DeNiro i Scorsese, więc moja opinia może być przez to nieco wypaczona :P
Nic więcej w tej chwili i nie przychodzi do głowy, bo nie da się ukryć, znaleźć lepszy remak od oryginału to nielada sztuka. Bo fatalnych przeróbek to można mnożyć i mnożyć :D
Wpadła mi w ręce informacja, że chcą kręcić "Muchę" Cronenberga z Nicholasem Cagem. Naprawdę tych ludzi pogięło.
Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!
Wysłany: 2007-04-27 12:13
Italian Job
chocicaż musze przyznac, że podoba mi sie zarówno oryginał jak i remake.
oryginał co prawda trąci juz myszką troszke, ale nadal nic nie traci.
Zet.
Ostatni fajny film z Cagem jaki widziałem to był "Lord of War". Aktor sie chyba wypalił juz troszke - tak mi sie przynajmniej wydaje po obejrzeniu GHOST RIDERA
Nigdy nie kłóć się z debilem...najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a później wykończy doświadczeniem...
Wysłany: 2007-04-30 12:18
[quote:456a6dff44="nowy_lepszy_szatan"]A swoja drogą pozwole sobie na pytanie - czy ktoś widział remake lepszy od oryginału ? Chociaz z 3 tytuły żeby wymienić, bo aż jestem ciekaw.[/quote:456a6dff44]
Nie ma tego dużo ale parę tytułów by się znalazło.
Ot, choćby:
1. Ocean's eleven - remake filmu z 1960,
2. The thing Carpentera - remake filmu The thing from another world z 1951,
3. The departed - remake azjatyckiego Infernal affairs z 2002.
...i z sentymentu jeden serial - Battlestar Gallactica :D
Plus rimejki, może nie rewolucyjne ale na pewno udane i w wielu miejscach skutecznie niwelujące niedoskonałości pierwowzorów. Tutaj wymieniłbym The hills have eyes, The Amityville horror oraz The Texas chainsow massacre.
Sic Luceat Lux! "Od techno można z nudów zdechnąć."
Wysłany: 2007-05-06 23:47
[color=red:bcc1eea269]The Crow, dla mnie liczy się tylko pierwsza część z Brandon'em Lee, tak samo Omen - też tylko "jedynka".
Natomiast jeśli chodzi o remaki, to przede wszystkim Nosferatu Herzog'a i Bram Stoker's Dracula. Nie mówiąc o możliwościach speców od efektów, ale fabuła została w nich niezwykle rozbudowana. Choć te przedwojenne (Murnau i Browning) miały swój urok, dziś jedynie ogląda się je dla klimatu.
I jeszcze - sequel John Carpenter's Vampires pt. Los Muertos z Jon'em Bon Jovi jest tragiczny[/color:bcc1eea269]
Chosen by death don't disagree.
Wysłany: 2007-05-07 16:17
Kontynuacje filmowe...?....hmm....taaaa :?
Dylematu 5 !!! - power gniot :/ skutecznie mnie odstraszyła ta wizja Alternatyw 4 :/
Koniec i bomba, a kto czytał, ten trąba ! Witold Gombrowicz.
Wysłany: 2007-05-18 13:21
A może teraz podejdziemy do sprawy sequeli od drugiej strony, bo (choć jest ich niewiele) na pewno znalazłoby się trochę kontynuacji filmowych, które są godne poprzednika i dorównują mu poziomem artystycznym. Przecież nie każdy sequel musi pogrążyć pierwowzór.
Ot choćby wspaniała seria "Zabójczej Broni" (no może poza ostatnią częścią) jest jak dla mnie rewelacyjna i pokusiłbym się może nawet o stwierdzenie, że "dwójka" jest minimalnie lepsza od "jedynki".
Podobnie jest z "Terminatorem", co prawda pierwsza część i tak pozostanie niedościgniona pod względem pomysłu i oryginalności, ale kontynuacja dzielnie może stanąć razem z nią na półce nie kalecząc czyichś uczuć :wink: Może niektórych to zdziwi, ale także (choć już nie w takim stopniu) "trójka" ma pewne pomysłowe rozwiązania i nie odstaje tak bardzo w tyle.
Serię o Hannibalu Lekterze też chyba z czystym sumieniem można tu wymienić, mimo iż oczywiście nic nie będzie lepsze od "Milczenia Owiec" to jednak "Hannibal" oraz "Czerwony Smok" są warte obejrzenia i nie pogrążają oryginału całkowicie. Ale to może ze względu na wspaniałą historią napisaną przez Harrisa...
O czwartej części (prequelu) nic nie będę mówił, bo jeszcze nie wiedziałem.
Jeszcze jedna trylogia mi się nawsuwa na myśl. Otóż dzieło niejakiego Sergio Leone sprzed co najmniej trzydziestu lat (nie pamiętam dokładnie): "Za garść dolarów", "Za kilka dolarów więcej" oraz "Dobry. Zły i Brzydki". Każdy z tych filmów jest wspaniały i wydaje mi się, że absolutnie nie psuje wydźwięku artystycznego poprzednich części.
Na razie to tyle :P
Ktoś ma jeszcze jakiś ciekawy tytuł do podrzucenia, chętnie wymienię poglądy :D
Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!
Wysłany: 2007-05-18 16:41
Pocahontas 2 !!! :D
A do tego Efekt Motyla 2 - odgrzewanie przezutego raz nalesnika nie jest smaczne..
Jest taka jedna mroczna i gotycka seria, ktorej nastepne dwie (sic!) czesci trzymaja poziom pierwszej - Dracula 2000.
Nie musze chyba pisac o jaki poziom chodzi :D
Dewiacje i ekranzacje Wysłany: 2007-05-24 07:56
Amerykanom pokłon winniśmy złożyć za... Nie, nie powinniśmy. Jeśli idzie o The Ring, czy The Grudge, to powinniśmy ich porządnie w D... kopnąć. O Dark Water już nie wspomnę. Amerykanie psują klimat japońskich filmów, wrzucają dzielną amerykańską blondynkę jako główną bohaterkę, która za pomocą czegokolwiek [albo i bez pomocy] ratuje świat i irytująco krzyczy.
Trochę o sequelach... Nie polecam nikomu BR II. Wydaje mi się za długi. Jedyną sceną, jaką da się tam oglądać jest przemówienie Nanahary o pokoju i wolności. No, może ewentualnie kikla scen z nauczycielem. Ale momentami film się dłuży - za dużo ganiania i strzelania w próżnię. Lepsze BR... Tam przynajmniej w siebie trafiali...
Świat nie zginął i nie spłonął. Przynajmniej nie cały. Ale i tak było wesoło ;]
Wysłany: 2007-05-24 10:08
Ja wylapalem z kontekstu i dlatego, ze sam film widzialem, ale watpie, zeby kazdy uzytkownik domyslil sie, ze BR to skrot od Battle Royale.
Z druga czescia racja - nudy jak cholera
Wysłany: 2007-05-24 13:17
Dzięki Vincet, że rozwinąłeś ten skrót, bo za cholerę nie mogłem skapować co to kurwa jest BR. Nie widziałem, więc nie zabieram głosu.
A teraz coś jakby remak. "Coś jakby", bo to nie do końca przeróbka pierwszego filmu. Są to po prostu dwa różne filmy opisujące fragmenty z życia Huntera S. Thompsona. Mówię tu o "Tam gdzie wędrują bawoły" z początku lat osiemdzieśiątych ze wspaniałym Billem Murrayem w roli głównej oraz "Las Vegas Parano" z końcówki ubiegłego wieku Terrego Gilliama.
Nie możne tu do końca mówić o remaku jednak nadmieniam te filmy w tym temacie ponieważ jest tam wiele (ale nie za dużo) wspólnych scen, no i tematyka (poza samą postacią Thompsona) jest nieco odmienna. Mimo to jeśli ktoś by się pokusił o stwierdzenia, że "Las Vegas..." jest ramakiem, to musiałbym powiedzieć, że cholernie dobrze zrobionym i udanym, ale wydaje mi się, że raczej nikt tak nie stwierdzi :P
Podsumowując, krótko, oba filmy są wspaniałe przyjemnie się je ogląda (choć "Las Vegas..." potrafi być przytłaczające swoim przekazem i dosadnością co niektórych scen) i polecam zapoznanie się z tymi dziełami.
Not everyone likes metal... FUCK THEM!!!
Wysłany: 2007-09-27 16:26
[quote:102eb75b8c="nowy_lepszy_szatan"]Odnośnie ekranizacji gier - wiekszość praw autorskich wykupił znany i "powszechnie szanowany" pan Uwe Boll. Co takiego ten pan potrafi nakręcić? Wystarczy przypomnieć sobie House of the dead, czy chociażby Alone in the dark (o innych tytułach nawet nie bede wspominał). Filmy te z grami maja wspólny właściwie tylko tytuł. Teraz boje sie nawet pomysleć co wyjdzie z Deus Ex, świetnej gry na podstawie której pan Boll postanowił nakręcić film. Dla mnie osobiście jest to patologia, ale nie jest to też zjawisko które pojawiło się w ciagu ostatnich kilku lat, z wcześniejszych produkcji np Street Fighter. [/quote:102eb75b8c]
...to Deusa też próbuje spofanować :?: :evil: tego człowieka powinni gdzieś zamknąć i odizolować od kamery... wrrr... spierniczył Bloodrayne, pierniczy Far Crya, a teraz się dowiaduję że ma zamiar spierniczyć jednego z najlepszych RPG wszechczasów... Na stos z Bollem :twisted: