Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Striker - Stand In The Flames

heavy metal, City Of Gold, Chris Segger, Stand In The Fire, Trent Halliwell, Villainizer, Striker, Randy Black, Anihilator, Primal Fear, Rebellion, Brandon Ellis, Cannabis Corpse

Z początkiem roku, kanadyjski Striker wydał swoją czwartą, długogrającą porcję heavy metalu. Przez dwa lata, jakie minęły od „City Of Gold”, zespół uszczuplił się o gitarzystę Chrisa Seggera, więc na „Stand In The Fire” zatrudniono Trenta Halliwella z Villainizer, który zresztą, po rozpadzie tego ostatniego, dołączył na stałe do Striker. Gościnnie na perkusji płytę wspomógł także Randy Black znany z takich kapel jak Anihilator, Primal Fear czy Rebellion.

„Stand In The Fire” to tradycyjny heavy metal oparty na ostrych gitarowych riffach i ciętych solówkach. I właśnie gitary są, moim zdaniem, największym plusem tego zespołu. Granie jest naprawdę porządne i mocne, a popisów instrumentalnych nie brakuje. Również duża liczba solówek przyczynia się do muzycznej jakości, tak samo jak dobre brzmienie i bombardująca perkusja. Wokal jest czysty i często powyciągany, ale wydaje mi się, że brak mu zadziorności i rozmiękcza muzykę. Brak też hitowych refrenów, a kompozycyjnie wkrada się trochę takiej ciapowatości. Dlatego uważam, że, mimo mocnych podkładów gitarowych, jest to taki heavy metal light.

Takie „Phoenix Lights” czy „Too Late” są rozmemłane i trącą trochę piosenkami dla nastolatek. Z kolei ostatni „One Life” ma całkiem balladowy początek, ale później na szczęście się rozkręca. Z drugiej strony mamy znacznie mocniejsze uderzenia w postaci „Outlaw”, „Locked In” oraz świetnego, instrumentalnego „Escape From Shred City”. Tutaj na gitarze przygrywa gościnnie Brandon Ellis z Cannabis Corpse. Nie ukrywam, że ta cięższa strona Striker bardziej przypada mi do gustu, szczególnie, że to właśnie tam najlepszą robotę robią gitary.

Najbardziej przebojowy jest drugi „Out For Blood”. Jest tam bardzo melodyjny refren, w którym były policjant obiecuje zemstę mafiosowi Mendozie, za śmierć swojego partnera. Dlatego takie wyciągnięte „Mendoza” w refrenie jest raczej śmieszne, ale sam kawałek jest całkiem fajny.

Ogólnie „Stand In The Fire” to na pewno ciekawa płyta. Jeszcze raz muszę podkreślić, że gitary dają radę i robią kawał dobrej roboty. Jak dla mnie te mocniejsze numery są lepsze od bardziej rzewnych piosenek, ale ogólnie i tak całość wypada na plus.

Tracklista:

01. Phoenix Lights
02. Out For Blood
03. Too Late
04. Stand In The Fire
05. The Iron Never Lies
06. Escape From Shred City
07. Outlaw
08. Locked In
09. United
10. Better Times
11. One Life

Wydawca: Sliptrick Records (2016)

Ocena szkolna: 4

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły