Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Necrite - Sic Transit Gloria Mundi

Kto interesował się wcześniej owa kapelą z pewnością wyczekiwał tego wydawnictwa od długiego czasu. Zespół Necrite nareszcie pokusił się o pełnometrażowy, długogrający album, który miał ukoić niezaspokojone  dusze, głodne mrocznej i ciemnej muzyki. W moim osobistym odczuciu udało im się to niemal doskonale. Zadanie zostało odrobione a album zbiera bardzo dobre opinie w metalowym światku, co chłopaków z piekła rodem może tylko cieszyć.

Zespół został sformowany w roku 2004 roku i od tego czasu muzycy uraczyli fanów aż pięcioma demówkami, kolejno w 2004, 2006, 2007, 2008 i 2009 roku. W 2010 roku nadszedł czas żeby ukazać światu coś co w końcu uwieńczyło by jakoś tą długoletnią pracę i wydali "Sic Transit Gloria Mundi". Jest to w największym skrócie pisząc mocny black metalowy album z wyraźną domieszką ambientu, dark, drone i depressive BM. W tym oto przedsięwzięciu wzięło udział trzech panów a mianowicie Täkeskyggen, Tenspyr i Malick. To oni właśnie odpowiedzialni są za ten klimat, który można odnaleźć w kawałkach na najnowszym długograju. Jest ich co prawda tylko pięć, ale całość muzyki to aż godzina i dziesięć minut, więc potraktowali to chyba jako rekompensatę za tyle lat ciszy w kwestii oficjalnego wydawnictwa. Utwory sięgają 16, 10 a nawet niewiarygodnych 27 minut! Dream Theater na pewno już czuje się zagrożone.

Jeśli chodzi o szatę graficzną to znajdujemy ciekawą i mroczną okładkę, symbolizującą nadchodzącą masakrę połączoną z dużą dozą niepokoju. Kawałki od strony produkcyjnej okraszone są sterylnym i bardzo wyraźnym dźwiękiem, choć studni w brzmieniu zabraknąć nie mogło i nie zabrakło! Każdy instrument włącznie z basem słychać wyraźnie i czysto. Oczywiście wszystko jak na black metal przystało jest na swoim miejscu, dlatego też produkcja nie jest przesłodzona jeśli chodzi o uselektywnienie brzmienia poza granice rozsądku. Według mnie znaleziono bardzo fajny złoty środek, który pozwala się cieszyć z słuchania nie mając wątpliwości czy to aby na pewno "czarny metal". Muzycy zrezygnowali także ze zbędnej elektroniki i  innych podobnych zabiegów, dzięki czemu czuć brudnawy charakter muzyki prosto z otchłani piekła. Kompozycje są rozbudowane i przemyślane, dlatego pomimo długości nie nudzą. Da się znaleźć sporo gitarowych brudów, dysonansów oraz ciągnących się motywów. Rozmyte tremola gitarowe, lejery i tym podobne rzeczy dodają tylko smaku całości. W numerach dominują często wolne, transowe fragmenty przyprawiające o zadumę i ogólny lęk. Panowie nie zapomnieli także o blastach i tradycyjnej nawalance, która chwilami przypomina ścianę dźwięku, ale wszystko to naprawdę z dużym smakiem i finezją. Sfera wokali to jeden z najmocniejszych atutów płyty. Można znaleźć  niskie growle, krzyki, szepty, melodeklamacje oraz pomrukiwania gdzieś zza ściany. Wszystko to daje otoczkę i klimat niepewności, niepokoju i dziwnego transu, dzięki czemu ten krążek chce się słuchać wiele razy i ciężko go odgadnąć za pierwszymi podejściami. Wielowymiarowość i głębia klimatów sprawia, że chętnie odpala się CD w odtwarzaczu po raz kolejny i kolejny i kolejny...

Album "Sic Transit Gloria Mundi" można podsumować jako kawał dobrego, solidnego i ambitnego ambient dark/black metalu, nowocześnie zagranego ale nie wychylającego się za bardzo poza ramy i wytyczne gatunku. XXI wiek dał nam selektywne ale i bardzo blackowe brzmienie, kompozycje również nie przypominają bezmyślnego jazgotu jak za dawnych lat i suma summarum można śmiało tą płytę zaliczyć do czołówki black metalowych albumów 2010 roku.

Tracklista:

01. A Mass for the Harvest of Death
02. Bereft of Hope
03. Bathing Open Wounds With Shards of Glass
04. Sic Transit Gloria Mundi
05. Worship the Sunn ((O))

Wydawca: Flenser (2010)

 

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły