"Ram It Down" był bardzo ważnym albumem w twórczości Judas Priest, gdyż rozwiewał kontrowersje i wątpliwości krążące po wydaniu "Turbo". Chyba jednak nikt się nie spodziewał, że za sprawą kolejnego albumu brytyjski kwintet rozrusza bądź co bądź zatęchły świat ówczesnego heavy metalu.
Ostatni jak się miało okazać album formacji, przed jej rozpadem został zatytułowany "Painkiller" i śmiało można go nazwać remedium na bardzo słabą kondycję gatunku w ówczesnym czasie. Nikt chyba się nie spodziewał takiej werwy po tych muzykach. Pierwsze dźwięki perkusji w utworze tytułowym, otwierającym krążek sygnalizują, że będziemy mieli do czynienia z szaleństwem na całego. Utwór nie pozostawia złudzeń - wysoki, oryginalny głos Halforda, niesamowicie precyzyjne i ostre jak brzytwa gitary duetu Downing/Tipton oraz dynamiczna praca sekcji rytmicznej mimowolnie skłaniają nas do machania główką. Kolejne kawałki tylko potwierdzają tę tendencję - szalenie dynamiczny "Hell Patrol" oraz "Metal Meltdown", dziki "All Guns Blazing", z pozoru wolniejszy, ale naszpikowany świetnymi riffami "Night Crawler" (obok utworu tytułowego i "Hell Patrol" to mój faworyt), podniosły i bardziej nowoczesny "A Touch Of Evil" tylko potwierdzają klasę i bardzo wysoki poziom tego wydawnictwa. Jedynym słabszym momentem jest nieco "maidenowy" "Between The Hammer & Anvil", który nie jest aż tak drapieżny i dynamiczny.Co tu dużo mówić - "Painkiller" to kwintesencja heavy metalu, zawierająca w sobie wszystko to co w tym gatunku najlepsze. Nie potrafię przytoczyć innego stricte heavymetalowego krążka, który prezentowałby tak wysoki poziom w każdym z aspektów.
Tracklista:
01. Painkiller
02. Hell Patrol
03. All Guns Blazing
04. Leather Rebel
05. Metal Meltdown
06. Night Crawler
07. Between the Hammer and the Anvil
08. A Touch of Evil
09. Battle Hymn
10. One Shot At Glory
Wydawca: Columbia/Sony (1990)