Słucham Children of Bodom ... czuję ... wiem ... moje życie jest złe ... stracone ... jakby jakieś fatum. Kazdy Mi mówi, że jestem fajnym facetem, super qplem, bardzo okej mężczyzną i niezłą partią. Ale ja tego nie czuję. Zerwałem z dziewczyną, bo ... kochałem ją. Ale 2 godziny tygodniowo widzeń o jest dla mnie niemożliwe do przełknięcia. Jak to mozę być, iż tyle zbieram pozytywnych komentów, a jednak ... zawsze cośjest nie tak ... zawsze coś sie knoci , zawsze ... jest źle. Tyle razy walczyłem ,tyle razy przegrywałem. Moze mam być tylko przyjacielem, kolegą, kimś. Ale nie kimś więcej. Jak ksiądz ?
Jestem wojownikiem. Walczę, kocham walkę, zmagania, sparingi i to mnie przy źyciu trzyma. Miecz albo włócznia, pancerz i walcz, walcz, walcz. Choć tam jakoś wygrywam. A poza tym ... jest ze mną źle. Wątpię, aby ktosto przeczytał ... nie dbam o to. Ważne, że każda litera tej treści wyciąga ze mnie ból i żal. Choć troszkę. Ale powiem jedno. Chciałbym znaleść na swojej drosze wojownika lepszego, dorodniejszego, któy by mnie ... zabił. Bo w pewien sposób pożądam tego ... śmierci. Nie chcę żyć, bo ... życie nie ma Mi juz nic do zaoferowania. już nic. Kill me now ... please...