Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Gorgoroth - Ad Majorem Sathanas Gloriam

Gorgoroth zawsze wzbudzał we mnie podziw. Począwszy od "Pentagram", aż po dziś dzień ich płyty zawsze gdzieś przewijały się w mojej setliście, budząc dziwne, bardzo subiektywne uczucia. Właściwie sam nie wiem czemu i za co tak bardzo polubiłem tych kolesi, ale faktem jest, że kiedy na rynku muzycznym pojawił się "Ad Majorem Sathanas Gloriam" na mojej twarzy już po raz siódmy zagościł obłąkańczy uśmiech. Przewrotność tytułu krążka (pierwotnie było to hasło kościoła jezuickiego brzmiące w oryginale "Ad Majorem Dei Gloriam" - "Na większą chwałę Boga") kazała spodziewać się kolejnej obrazoburczej rzezi. Nie wiem jak fani grupy i znawcy czarnego metalu, ale ja się nie zawiodłem.

Norweska horda satanistów po raz kolejny wbiła srebrny miecz w katolickie mrowisko. Po raz kolejny mój prywatny odtwarzacz eksplodował pod naporem miażdżących, przeszywających, niczym niepohamowanych dźwięków, a co ważniejsze - po raz kolejny to wszystko na chwałę Szatana. Może to już nie to samo co "Under the Sign of Hell", płyta przy której skóra cierpnie od chaotycznego jazgotu gitar, ostentacyjnie nawalających blastów i słów dedykowanych najwyższemu, jednak siódmy album Gorgoroth też kryje w sobie moc.

Tej muzyki nie musisz słuchać od tyłu żeby wiedzieć o co chodzi - ona została po to nagrana by nikt nie musiał się domyślać, cóż "poeta miał na myśli". I nie chodzi tu tylko o słowa, które swoją drogą jak na warunki black metalowych kapel brzmią naprawdę wyraźnie, tutaj zło czai się za każdym blastem, zza każdego riffu wystają rogi, a przy tym muzyka doprawdy brzmi pięknie, yyy piekielnie. Gorgoroth zawsze pieszczotliwie nazywałem melodic black metalem. Pal licho, że zaraz zostanę za to spalony na stosie, jednak melodyka ich utworów, konsekwencja i ich wielowarstwowość właśnie takie skojarzenia mi nasuwały. Zapomnijmy jednak o tym oddając True Norwegian Black Metalowi należyte honory. Więc co tak naprawdę znajdziemy na tym krążku?

Najprościej byłoby rzec, iż wszystko co w BM najlepsze. Począwszy od strunowych igraszek, na tyle potężnych by zadrżały ściany (przynajmniej kartonowo-gipsowe), poprzez niski, dobitny i zewsząd przeciskający się bas, aż do pospolitej "napierdalanki" w gary. Wszystko, prawda? Wszystko czego czarna dusza może zapragnąć! Ale fragment tytułu brzmi: "majorem" (większej), więc chyba nie na tym chciałaby poprzestać ekipa Ghaala. I rzeczywiście do kompletu należy dodać gitarowe sola niezbyt fenomenalne, powiedzielibyśmy estradowe, ale zwyczajnie magiczne. Warto również dodać, że zmiany tempa w różnych momentach płyty, słychać wyraźnie i czysto. To niezwykle ważne, zwłaszcza w tym gatunku, gdzie zbyt długie obstawanie przy jednym rytmie, może skończyć się artystycznym samobójstwem.

Na szczęście z "Ad Majorem Sathanas Gloriam" nie ma takiego problemu. 8 kawałków precyzyjnie wymierzonych, nie zbyt długich, nie zbyt krótkich, w sam raz do wieczornego relaksu, brzmi naprawdę dobrze i klimatycznie. Panowie nie pierwszy raz pokazują, z jaką łatwością przychodzi im tworzenie nowych kompozycji, przy równoczesnym zachowaniu świeżości. Płyta kręci się w odtwarzaczu a my nie zdajemy sobie sprawy z upływającego czasu - tak dobra i zajmująca jest ta muzyka. Cóż zatem dodać? Chyba wypada, od recenzenta: Hail Gorgoroth! Laus in salecuo Sathanas! A płyta? Oczywiście, godna.

Tracklista: 
01. Wound Upond Wound
02. Carving A Giant
03. God Seed (Twilight of the Idols)
04. Sign of the Open Eye
05. White Seed
06. Exit
07. Untamed Forces
08. Prosperity And Beauty

Wydawca: Regain Records (2006)

Komentarze
XQWZSTZ : Nie wiem, ja mam zdecydowanie złe wrażenia po odsłuchaniu tego krąż...
szarl : Porządny album. Co prawda wyżej cenię sobie "Incipit" i "Twilight" ale spo...
Gorg666 : A mnie najbardziej odpowiada "Under the Sign of Hell", choć wszystkie po za...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły