Jest rok 2076. Światem rządzą stworzone przez ludzi maszyny, które trzymają ich w posłuszeństwie i uległości. Panuje system kontroli i wyzysku, a rozkazy, instrukcje i polecenia wydawane są przez ekrany, dokładnie tak jak w „Rok 1984” George'a Orwella. Nie ma w nich włączników ani żadnych innych przycisków. To nie ludzie decydują co i kiedy oglądają.
W świat ten wpisuje się mechaniczna i syntetyczna muzyka Fear Faktory. Jest niczym fabryczny moloch, czy kombinat hutniczy, który wydaje z siebie surową zaprawę, ubarwiając ją warstwą elektronicznej naleciałości. W ten sposób powstaje wielki industrialny potwór. Muzyczny robot, wykonujący zaprogramowane ruchy, przemysłowe schematy i cykliczne sentencje. Nałożone na to są przeróżne wokale. Od krzykliwych, przesterowanych, aż po rozciągnięte i zawodzące mantry.
Akcja rozpoczyna się w przyciemnionym pokoju i skupia na przemawiającym człowieku. Zebrani słuchają go z uwagą, gdyż mówi o wolności. Jest to tajne zebranie tych, którzy chcą przeciwstawić się systemowi i wyrwać z marazmu. Rażący elektroniczno-metalową siłą „Shock” to wykrzyczana zapowiedź buntu „Shock to the system”. Jest to mocne wejście, ale najlepszym utworem na płycie jest drugi „Edgecrusher”. Jest najbardziej chwytliwy wokalnie i przebojowy, a przy tym również ciężki i gniotący: „Break of the Edgecruscher…” Taki też jest „Obsolete” w dalszej części, jednak na płycie sporo jest bardziej nostalgicznych, jakby rozpływających się fragmentów. Mają one wprawdzie ten techniczny podkład złożony z gęstych riffów, uderzającej perkusji i różnego rodzaju sampli, ale wokalnie są rozrzedzone jak w „Descend” czy „Securition (Police State 2000)”. Nadaje to katastrofizmu i wprowadza paranoiczny klimat spajający muzykę z tekstem i opisami. Większość numerów jest taką mieszanką skondensowanej energii i psychodelicznej rozciągłości jak „Freedom Of Fire” czy „Resurrection”.
Edgecrusher jest głównym bohaterem opowieści. To on rzuca wyzwanie systemowi i wyłamuje się spod jego jurysdykcji. Jest przez to intensywnie ścigany i zostaje za nim wysłany ciężki robot Smasher/Devourer: „Those of you who dare to stray I will tear your mind away”. Numer bardzo elektroniczny, pasujący do mentalności zaprogramowanego monotematycznie robota: “I am the way, prepare for salvation”.
Mimo, że Edgecrusher się ukrywa w podziemiach i opuszczonych budynkach to zaczynają się zamieszki. Ludzie wychodzą na ulicę domagać się swoich praw. W futurystyczną akcję „Obsolete” wplatają się szumy ulicy, odgłosy tłumu, pojazdów. Aż można to wszystko zobaczyć. Zniszczone miasto, ludzi wystraszonych, ściśniętych i bezwzględnie pacyfikowanych. Jeden z nich przemawia przez megafon ("Hi-Tech Hate"), ale nic to nie zmienia. W desperacji dokonuje samospalenia ("Freedom Or Fire"), ale na nikim to nie robi wrażenia. Jeden z porządkowych podnosi megafon leżący obok zwęglonych zwłok i wykrzykuje nowe zarządzenia: „Man is obsolete! Erased, extinct!”
Edgecrusher obserwuje to wszystko na ekranie. Zdaje sobie sprawę, że ludzie sami doprowadzili do swojej zagłady. Sami nie mieli dla siebie miłosierdzia. Teraz są zbyt słabi żeby zapobiec katastrofie. Nie potrafią się zorganizować. Nie są zdolni żeby przetrwać. Smutny „Timelessness” oznacza agonię. Pod spokojnymi dźwiękami kryje się zamieszanie, rozpaczliwy krzyk. Ekran zaczyna szumieć, obraz znika, robi się cały czarny z białą kropką w środku. Koniec.
Tracklista:
01. Shock
02. Edgecrusher
03. Smasher / Devourer
04. Securitron (Police State 2000)
05. Descent
06. Hi-Tech Hate
07. Freedom Or Fire
08. Obsolete
09. Resurrection
10. Timelessness
Wydawca: Roadrunner Records (1998)
Ocena szkolna: 4+