Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Deicide - Serpents Of The Light

Deicide, Legion, Once Upon The Cross, Serpents Of The Light, death metal, Glen Benton

Są tacy, którzy uważają, że Deicide skończył się po „Legion”, inni twierdzą, że po „Once Upon The Cross”. Są tacy, którzy nie przepadają za „Serpents Of The Light”, mając ją za płytę słabą i zbyt przewidywalną. Wszystkich ich kompletnie nie rozumiem. Uwielbiam ten album i po tym jak wyszedł niesamowicie się nim jarałem, a gdy go sobie odświeżam, to uznaję, że nie przeszło mi to do dziś.

Faktycznie można powiedzieć, że muzyka Deicide stała się bardziej poukładana. Nie ma już tej spontaniczności, takiego nieokiełznanego szaleństwa. Zgodzę się również, że w związku z tym jest mniej dzika. Zniknęły na przykład te nieposkromione ryki. Także brzmienie jest bardziej wyraziste, a wokal całkiem zrozumiały. Co z tego jednak skoro mamy do czynienia ze zbiorem dziesięciu powalających numerów, druzgocących swoją potęgą. To są hymny. Wszystkie. Dziesięć hymnów nienawiści skierowanych przeciwko fałszywej, obłudnej i złodziejskiej religii chrześcijańskiej.

Jednak wbrew powszechnej opinii teksty na „Serpents Of The Light” się zmieniły i wcale nie są takie jakie były wcześniej. W ogóle nie ma tu piekła i szatana. Żadnych Lucyferów, Mefistofelesów, ani nic takiego. Wszystko jest bardziej poważne i starające się nie tylko obrazić i wyrazić pogardę, ale też argumentować i uzasadnić swoją niechęć do kościoła i jego nauki. Jest więc o tym jaki to bóg jest okrutny, gdy zabija dzieci poprzez choroby, a co więcej wydał na śmierć własnego syna. Jest o tym, jak chrześcijanie mordowali i niszczyli kultury innych nacji, i że chrześcijaństwo zabiło w sumie więcej ludzi niż rak. Jest dużo o chciwości i pazerności, a także naiwności i zniewoleniu. Dla jednych oczywiste, inni będą oburzeni, a i tak każdy zostanie przy swoim zdaniu.

Dla mnie każdy utwór na tej płycie jest wielkim hitem. Ciężko by było cokolwiek wyróżnić, ja nie widzę tu słabszych momentów. Wszystkie kawałki są bardzo charakterystyczne i doskonale rozpoznawalne. To zresztą już był znak rozpoznawczy Deicide, bo dokładnie tak samo było na wszystkich poprzednich płytach. Na pewno decydują o tym wszystkie zajebiste refreny, ale wokal jest świetny również i w zwrotkach. Glen moduluje głos, zmienia tonacje, podkreśla fragmenty bardziej wściekłymi partiami. O tym, że gitary są ciężkie i miażdżące to chyba nie muszę pisać. Przecież to Deicide. Jest sporo odjechanych solówek i przez cały czas piekielny klimat. Również perkusja bardzo zagęszcza atmosferę raz po raz bombardując kanonadami przejść i blastów.

Znam tu na pamięć każdy fragment, słyszałem to już z tysiąc razy, a jednak wciąż robi na mnie niesamowite wrażenie. Dla mnie to jest pełna moc i wyżyny death metalu. I nic mnie to nie obchodzi jak komuś się wydaje inaczej. „Bastards of Christ – Die!!!!”

 

Tracklista:

01. Serpents Of The Light
02. Bastard Of Christ
03. Blame It On God
04. This is Hell We're In
05. I Am No One
06. Slave To The Cross
07. Creatures Of Habit
08. Believe The Lie
09. The Truth Above
10. Father Baker's

Wydawca: Roadrunner Records (1997)

Ocena szkolna: 6

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły