Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Coroner - No More Color

Coroner, No More Color, thrash metal, progmetalDo tej pory znałem twórczość szwajcarskiego Coroner tylko z płyt "Mental Vortex" i "Grin" czyli ostatnich dwóch pozycji w dorobku Szwajcarów. Przyznam szczerze, że mając na uwadze, ze grupa labelowana jest jako techniczny thrash metal byłem rozczarowany tym co słyszałem - zdecydowanie nie było to granie w klasycznym thrashowym wydaniu, więcej tam było przestrzeni, progresywnego rozmachu i eksperymentu aniżeli metalowego łojenia. Cieszę się jednak, że sięgnąłem po pierwsze trzy dokonania Coroner, gdyż dzięki temu udało mi się zrozumieć fenomen tej formacji. "No More Color" jest trzecią z kolei płytą Szwajcarów i tą, która pozwoliła mi uznać Coroner za zespół wielki.
"No More Color" to osiem kompozycji, które z jednej strony są naturalną kontynuacją "R.I.P" i "Punishment For Decadence" a zarazem pokazują przeogromny progres jaki wykonali muzycy w warsztacie kompozytorskim. To wciąż jest thrash metal w klasycznym tego pojęcia wyobrażeniu, ale zniknęła tu gdzieś ta surowość i nonszalancja z poprzednich płyt.

Tym razem Ronald Broder, Thomas Vetterli i Markus Edelmann ukierowali swoje umiejętności na to, aby stworzyć zwarte, wyraziste kompozycje, w których popisy instrumentalne zeszłyby na dalszy plany, nie były tak oczywiste i trzeba było się ich doszukiwać. Efekt końcowy okazał się porażający, gdyż płyta jest istną kopalnią riffów. Osiem około czterominutowych killerów po prostu kipi szalenie pomysłowymi partiami gitar, zarówno w warstwie rytmicznej jak i solowej. Vetterli, choć już wcześniej zauważony, to chyba dopiero tutaj dał upust swoim pomysłom. Takie utwory jak "Read My Scars", "D.O.A." czy genialny "Tunnel Of Pain" nie tylko czarują thrashowym ogniem, ale oryginalnymi pomysłami.

Umiejętności nie można odmówić pozostałym dwóm muzykom, bo praca sekcji rytmicznej jest bardzo dobra. Nie da się jednak ukryć, że główna uwaga jest tutaj skupiona na osobie gitarzysty. Jedyną rzeczą, kóra powstrzymuje mnie przed tym, aby nazwać to wydawnictwo wybitnym są wokale Rona Royce'a. Jego petrozzowo-schmierowa maniera, brak urozmaicenia i ładunku emocjonalnego trochę umniejsza temu wydawnictwu jak i pozostałym płytom grupy.

Znając już cały dorobek Coroner nie boję się powiedzieć, że był to zespół szalenie odważny, kreatywny, nie bojący się eksperymentów, a jednocześnie znający umiar przy komponowaniu. Dopiero świetle "No More Color" jak i dwóch poprzednich płyt, zacząłem doceniać zawartość 'Mental Vortex" i "Grin", które jeszcze bardziej uciekały w progresywne i eksperymentalne rejony. Jednak to właśnie "No More Color" jawi mi się jako szczytowe osiągniecie - z jednej strony zawiera potężny thrashowy ładunek, z drugiej zaś nosi spore znamiona progresywnego grania. Jeśli ktoś chciałby zapoznać się z twórczością grupy "No More Color" wydaje się być wydawnictwem reprezentatywnym.

Tracklista:

1. Die by My Hand
2. No Need to Be Human
3. Read My Scars
4. D.O.A.
5. Mistress of Deception
6. Tunnel of Pain
7. Why It Hurts
8. Last Entertainment

Wydawca: Noise (1989)
Komentarze
zsamot : Dzięki za wskazywanie starych/ nowych ścieżek na mapie Metalu. ;)
Harlequin : Nooo, powiem szczerze, ze Grin doceniłem dopiero jak poznałem pozosta...
Dreamen : Świetny album! Fajnie, że go opisałeś:) Wogóle po "Grin" zaczęła s...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły