Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Broken Hope - The Bowels Of Repugnance

Broken Hope, The Bowels Of Repugnance, death metal

Czy ktoś ma ochotę na potrawkę z ekskrementów lub gulasz z poszatkowanych wnętrzności? Jak tak to świetnie trafiliście. Wszystko to i o wiele więcej serwuje Broken Hope na swojej drugiej płycie „The Bowels Of Repugnance”. Amerykańska formacja nie przebiera w środkach i z godnym uznania fasonem ukazuje w stu procentach czystą i chamską prostotę swojej muzyki.

A zaczyna się to tak niewinnie. „Repugnance”, wbrew swojej nazwie, jest nie tylko akustycznym, ale i zagranym na wiolonczeli, intrem. Ładne smyczkowe dźwięki jakby były jakimś nie na miejscu żartem przed zgnieceniem, które ma nastąpić za chwilę. A „The Bowels Of Repugnance” to jeden wielki łomot, wspomagany bełkotliwym bulgotem. Ciężar jest okropny. Objawia się głównie w brzmieniu gitar i basu, bo prędkości wcale nie są specjalnie wyśrubowane. Broken Hope łamie kości bez pośpiechu, a perkusja i tak ma wiele okazji żeby się nałupać. Rzygający wokal nie artykułuje z siebie żadnych słów, a tylko niezidentyfikowane ryki, a wszystko razem tworzy ekstremalną pożywkę klasycznego brutal death metalu.

To, że żadnych słów nie można wyłapać to nie znaczy wcale, że ich tam nie ma. Wręcz przeciwnie. Tekstów tutaj co nie miara. Jak na tak krótkie kawałki to nawet w sporej nadwyżce. No, ale jak potem wcale nie trzeba się z nimi zmieścić w ramy piosenki to rozwijać się można do woli. Jest to więc piękny poradnik jak zmasakrować narządy rozrodcze na sto różnych sposobów, wykwintny przewodnik kulinarny, słownik anatomiczny oraz kartka z kalendarza księdza pedofila. W sumie to płyta jest też o miłości. Dla każdego coś miłego.

W dalszej części występują jeszcze dwa akustyczne przerywniki, w tym jeden jako cały utwór „Drinking The Ichor”. Poza tym nic się nie zmienia. Broken Hope ma bardzo bezpośredni i mało wyszukany zestaw tematyczny i żadnych odstępstw od tego nie potrzebuje. Trzeba jednak przyznać, że gitary potrafią się rozwinąć i pograć trochę więcej niż tylko podkład pod perkusyjną sieczkę. Są płynne deathowe riffy, są ociężałe zwolnienia, są i solówki. Do tego krusząca mury miazga i mamy całkiem dobry album.

Tracklista:

01. Repugnance (Intro)
02. The Dead Half
03. Coprophagia
04. She Came Out In Chunks
05. Peeled
06. Instrumental
07. Hobo Stew
08. Decimated Genitalia
09. Preacher Of Sodomy
10. Remember My Members
11. Waterlogged
12. Embryonic Triclops
13. Drinking The Ichor
14. Felching Vampires

Wydawca: Metal Blade Records (1993)

Ocena szkolna: 4

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły