Czołowi brytyjscy artyści heavy metalowi – Dani Filth (Cradle of Filth), Bury Tomorrow oraz Witch Fever wraz z wytwórnią heavymetalową Music For Nations nawiązali współpracę z twórcami Diablo Immortal™, firmą Blizzard. W ramach współpracy Bury Tomorrow współpracował z zespołem kreatywnym Blizzarda, aby na nowo stworzyć swoje okładki albumów, używając ikonografii Diablo: Immortal.
Z perspektywy czasu widać, że „Cruelity And The Beast” zakończyło pierwszy etap działalności Cradle Of Filth, a „Midian” jest nowym otwarciem. Zespół rozwinął swój styl i pozyskał znane nazwiska. Do składu powrócił Paul Allender, a dołączyli do niego także Martin Powell znany z My Dying Bride i Adrian Erlandsson z At The Gates i The Haunted. Wszystko stawało się szersze, bogatsze i robione z coraz większym rozmachem.
Idąc krętą ścieżką ciemnego lasu nagle spotykamy kobietę ubraną w barokowe szaty. Jest w niej coś tajemniczego, ale i przerażającego. Bez słowa sprzeciwu poddajemy się jej woli, a ona, przy wtórze klawiszowych dźwięków, prowadzi nas do widniejącego w oddali zamku. Tam jesteśmy świadkiem prawdziwej krwistej sztuki. Kostiumowego przedstawienia, pełnego strachu, mroku i nieprzewidywalności. Stajemy oniemiali i chłoniemy kolejne akty, zachwycając się wartkością scen, charyzmą postaci i wrażeniem jakie wywiera scenografia. Błądząc po zamkowych komnatach stajemy się częścią tego spektaklu i wtapiamy się bez reszty zatracając poczucie miejsca i czasu. Sztuka nazywa się „Dusk And Her Embrace”, a jej reżyserem jest Cradle Of Filth.
„V Empire Or Dark Faerytales In Phallustein” – taki jest pełny tytuł wydanej w 1996 roku przez Cacophonous Records EPki Cradle Of Filth. Na różnych innych wydaniach, w tym kasecie Mystic Production, można spotkać sie z tytułem “Vempire”. Ponieważ tą wersje opisuję, zostanę przy tym nazewnictwie. W tym układzie nie wiadomo czy znak „V” jest literą składającą się na grę słów oznaczającą królestwo wampirów, czy jest to cyfra rzymska przywołująca piąte królestwo. Po rozwinięciu wkładki ukazuje nam się druga okładka zatytułowana „Dark Faerytales In Phallustein”. Jak dla mnie może odnosić się do dwóch ostatnich utworów. W każdym razie strasznie to pogmatwane.
„Cruelty And The Beast” – trzecia płyta Cradle Of Filth, dziełem wyjątkowym jest na pewno. Nie jest jednak ono łatwe w odbiorze. Do mnie dotarło nie od razu. Wręcz przeciwnie, wiele lat uważałem to za straszne gówno. Na pewno pomogło w tym płaskie brzmienie gitar i sucha perkusja. Na pewno rzuciło się to, że ten męczący, piskliwy skrzek jest praktycznie non stop, przez co staje się męczący. Jest jednak coś intrygującego w tej płycie. Coś co kazało mimo wszystko od czasu do czasu do niej wrócić i sprawdzić czy na pewno czasem nie warto jej posłuchać. Aż w końcu odkryć ją i dać się przekonać do tej osadzonej w strasznym zamczysku makabrycznej historii o Elżbiecie Batory, którą lubieżna żądza mordu posunęła do tego, że lubiła kąpać się w krwi dziewic.
lordbeherit6666 : Moim zdaniem "Evermore Darkly" jest rewelacyjnym tworem :)"Thank Your Luck...
zsamot : Kredki grają swoje, znajdźcie drugą kapelę jak oni. Hecate Ent...
Yngwie : Nigdy nie mogłem przetrawić COF. Na pewno jest to dla mnie kapela z czoł...
Yngwie : Póki co daję "5" za artykuł, hehe. A co z tego wyniknie to nie wiem :P....