Mój ulubiony album, zaraz potem jest "Test...". Pamiętam, jak się zasłuchiwałem w poszczególne utwory. Świetne teksty, pewnie dla większości malkontentów problemem było posłuchać o prozie życia, a nie Belzebublach itp. Swoją droga, gdyby tak 90% kapel polskich zaśpiewało po polsku wyszłaby płycizna i żenada tekstowa. U Quo Vadis nie ma tego poczucia żenady.
Świetny wokal Skaya'i, solówki... no i magia utworu finałowego. Brawa dla Barona- wydany był idealnie ten album- nawet jest tłumaczenie anglojęzycznego utworu.
A w ogóle cieszę się, że mam na CD ten album, bo kasetka była mocno "przesłuchana".

Krótki opis, nie mający powiązania z Właścicielem profilu;)

A ja sobie jeszcze kasetę zostawiłem

Life is complex: it has both real and imaginary components