Amerykański Trivium istnieje na scenie metalowej od zaledwie ośmiu lat. Mimo to, za sprawą trzech albumów stał się jedną z największych gwiazd obecnej sceny, a zarazem jednym z tych zespołów, które poddawane są ostrej krytyce i mają tyle samo fanów co przeciwników. Znając jedynie ostatnią płytę kapeli "The Crusade" sprzed dwóch lat nie mogę odnieść się do całej ich twórczości, ale znając jedynie ten krążek, nie sposób odmówić chłopakom ogromnego potencjału, nawet jeśli gatunek w którym się poruszają ma świeżość second-handu.
"Shogun" to najnowsza, czwarta propozycja formacji. Album był zapowiadany od dawna - muzycy dopieszczali go do granic możliwości i patrząc na ich entuzjazm rzeczywiście zacząłem wierzyć, że dostanę jeden z lepszych albumów tego roku. Czasem jednak chyba staję się naiwny. "Shogun" niestety nie okazał się zaskoczeniem i dostałem kolejną porcję metalcore'u.Krążek oczywiście wykazuje progres w stosunku do poprzednich wydawnictw. Pojawiło się kilka nowych elementów - aranżacje stały się nieco ciekawsze i bardziej zaawansowane, ogromną poprawę widać w partiach wokalnych, gdzie Heafy swobodnie przechodzi od krzyku do czystego śpiewu. Nie jest to co prawda żadnym novum, gdyż już na poprzednich wydawnictwach tego typu wokale się pojawiały, ale na "Shogun" są one najbardziej płynne. Znacznej poprawie uległy także partie perkusji, które i tak były i nadal są nasłabszym punktem zespołu. Nie trzeba za to przypominać, że osamotniony na gitarach Corey Beaulieu serwuje nam całkiem sporo przyzwoitych riffów i jeszcze lepszych solówek. Pod tym względem Trivium to ścisła elita gatunku.
Jeśli jednak chodzi o same utwory i muzykę, to poza otwierającym album "Kirisute Gomen" wielkiej rewolucji nie ma. Trivium dalej porusza się w kręgu szeroko pojętego metalcoru ze elementami heavy i thrash metalu. Jak słusznie zauważył mój kolega - słychać, że muzycy wcześniej słuchali dużo Megadeth i Metallicy. Wpływy tych zespołów sa tak ewidentne, że np. "Of Prometheus And Crucifix" brzmi jak utwór Metallicy. W dalszym ciągu niestety widać, że formacja ma problemy ze znalezieniem własnej tożsamości muzycznej, gdyż nie tylko część partii instrumentalnych, ale i melodie mocno kojarzą się z innymi zespołami.
Trivium zaoferował kolejny album w swoim stylu. Mam jednak wrażenie, że zabrakło tu świeżości "The Crusade". Kogo nie przekonały poprzednie płyty, tego zapewne i "Shogun" nie przekona. Ci, którym twórczosć zespołu przypadła do gustu zapewne i ten album polubią. Zapowiadanej rewolucji nie widać tu, posłuchać można, bo jest tu trochę ciekawych partii, ale radze się nie nastawiać na coś olśniewającego.
Tracklista:
01. Kirisute Gomen
02. Torn Between Scylla And Charybdis
03. Down From the Sky
04. Insurrection
05. Into the Mouth Of Hell We March
06. Throes Of Perdition
07. He Who Spawned The Furies
08. Of Prometheus And The Crucifix
09. The Calamity
10. Like Callisto To A Star In Heaven
11. Shogun
Wydawca: Roadrunner Records (2008)