Przy okazji wymiany opinii na temat albumu zespołu Weedpecker kolega Sumo666 (pozdrawiam) polecił mi zespół The Sword. Wcześniej słyszałem pojedyncze numery w ich wykonaniu chociażby w audycjach Wojtka Manna, ale że zawsze jest tysiąc płyt do przesłuchani i kupna, zapoznanie się bliżej z twórczością The Sword lekko przesunęło się w czasie. Jednak, jak to mówią, co ma pływać nie utonie i dzisiaj jestem szczęśliwym posiadaczem albumu "Gods of the Earth" od którego zacząłem przygodę z muzyką The Sword.
Lekko kiczowata okładka z wyzierającym z ziemi mieczem w dłoni kościotrupa nie zachęca do bliższego zapoznania się z tym albumem, na szczęście muzyka to już zupełnie inna bajka. Stoner heavy doom metal grany przez The Sword to kwintesencja tego, co w tych gatunkach najlepsze. Stonerowy luz, chwytliwość heavy i epickość doom metalu oprawione w surowe brzmienie z mocno wyeksponowaną perkusją i gitarami tworzą poziom, o którym większość kapel może tylko pomarzyć. Jeżeli dodamy do tego wokal, który idealnie pasuje do niszy gatunkowej w której porusza się The Sword i zmysł kompozytorski na poziomie Metallici z „Czarnego albumu” to wyłania nam się obraz "Gods of the Earth" jako działa kompletnego. Właściwie nie wiem z czego wynika fakt, ze dzisiaj The Sword nie stoją w jednym szeregu z takim Mastodon, ich płyty nie stoją na wyeksponowanych miejscach w sklepach muzycznych, a stadiony z okazji ich koncertów nie zapełniają się kilkudziesięciotysięczną publiką? Chociaż, z punktu widzenia kogoś kto nie lubi wielkich plenerowych spędów, to i dobrze, bo być może przyjdzie dzień, w którym zawitają do jakiegoś klubu w Polsce. Tego dnia ja z pewnością tam będę i Wam też radzę.
Ocena: 10/10
Tracklist:
01. The Sundering
02. The Frost-Giant's Daughter
03. How Heavy This Axe
04. Lords
05. Fire Lances of the Ancient Hyperzephyrians
06. To Take the Black
07. Maiden, Mother & Crone
08. Under the Boughs
09. The Black River
10. The White Sea
Wydawca: Kemado Records (2008)