Jeszcze dwa miesiące temu będąc bardzo mocno zafascynowany ostatnim wydawnictwem The Dillinger Escape Plan "Ire Works" twierdziłem, że to zdecydowanie najlepszy ich album. Czas często weryfikuje zdanie o krążku, i choć w dalszym ciągu uważam, że "Ire Works" to fantastyczny krążek, ale potężna dawka melodii, oraz pewna wtórność pomysłów sprawiają, że album może się przejeść. Warto jednak wrócic pamięcią wstecz do prawdziwego wyziewu, do albumu, który w zasadzie zdefiniował mathcore, połączył noise z jazzem i awangardą. "Calculating Infinity", bo o nim mowa, to debiutancki album zespołu wydany po dwóch EPkach "The Dillinger Escape Plan" oraz "Under The Running Board".
Wokalista Dimitri Minakakis, gitarzyści Ben Weinman i Brian Benoit, basista Adam Doll oraz perkusista Chris Pennie w zasadzie zreformowali pojęcie tech/extreme metalu. Umiejętnie połączyli hardcore, noise i grind bardziej wyrafinowaną stylistyką jak jazz, avantgarde czy nawet death metal. Generalnie obcujemy tutaj z 37 minutami ekstremalnych i dzikich dźwięków, okraszonych fenomenalną techniką muzyków, łamaniem rytmu w sposób dotychczas niespotykany, krótkimi, treściwymi utworami i niesamowitą dawną energii i pasją jaka z muzyki emanuje. Krążek jest bardzo agresywny, a wokale Minakakisa to w zasadzie krzyk (mamy do czynienia z pewną monotonią), ale to warstwa muzyczna jest tym co nas insteresuje. W zasadzie to co gra tutaj DEP nazwałbym ekstremalnym jazzem - kosmiczne po prostu podziały rytmiczne, gitarowe ozdobniki zamiast solówek, rozszalały bas, perkusista wyczyniający cuda. Można odnieść wrażenie, ze obcujemy z muzycznym chaosem, ale wsłuchując sie w muzykę słychac wyraźnie, że sporo tu naleciałości Atheist, tyle, że zagranych kilka razy szybciej. The Dillinger Escape Plan, jest tutaj jak zabójcza, perfekcyjnie zgrana maszyna, która tworzy z dźwiękami cuda.Choć "Calculation Infinity" może się wydawać monotonne głownie z powodu wokalu, to od strony instrumentalnej jest to chyba najlepszy album zespołu, najbardziej nonszalancki i świeży. W zasadzie ustanowione zostały tutaj nowe standardy technicznego grania. Uważam, że po dziś dzien, nie powstał instrumentalnie lepszy album w tym gatunku (no, może oprócz dokonan Psyopus - ale tam niestety tracą na tym kompozycje). Jest to wymagające wydawnictwo, ale niewątpliwie warte poznania.
Wydawca: Relapse Records (1999)