Słowianie połabscy byli najbardziej wysuniętymi na zachód plemionami słowiańskimi i z tej racji jako pierwsi padli „ofiarą krwawej chrystianizacji zachodniego możnowładztwa”. Mimo to zdołali utrzymać swoje ziemie i wiarę aż do dwunastego wieku. Zamieszkujący wyspę Rugię Ranowie byli obrońcami Arkony - najważniejszego ośrodka kultu boga Świętowita. Znajdował się tam jego posąg i skarbiec. Ta „ostatnia świątynia słowiańskiej wiary” została najechana i spalona w 1168 roku przez duńskiego króla Waldemara I. To wydarzenie przypieczętowało kres kultury Słowian połabskich. Po 845 latach Percival Schuttenbach albumem „Svantevit” pragnie „przypomnieć ten dzielny, wojowniczy lud słowiański.”
Płyta jest opowieścią o chrobrym woju Mściborze, który na skutek zdrady dumnego Budzisława powróciwszy z łowów pożogę zastał krwawą. Wraże niemieckie plemię pod przewodnictwem kłamliwego i przebiegłego biskupa i z pomocą Wikingów okrutnych żonę mu zabiło, córkę porwało, a sługi porąbało. Odwet więc uradzono i pomstę wrogom na bogów przyrzeczono. Wiele księżyców ścigał samotnie swych prześladowców, aż w końcu ubił parszywca niemieckiego biskupa, lecz sam ”ranion - z życiem na długo nie uszedł”. Przed ostatnim kawałkiem odbywa się pogrzeb Mścibora i możemy usłyszeć długą mowę pożegnalną na jego cześć.
Album jest tak skonstruowany, że między głównymi utworami znajdują się różne wstawki, stanowiące scenki rodzajowe i dające dodatkowe obrazy. Pogrzeb Mścibora jest właśnie jedną z nich. Same kompozycje również są przesycone całą gamą instrumentów ludowych, obsługiwanych przez członków zespołu i obszerną plejadę gości z wielu zespołów polskich, czeskich i rosyjskiej Arkony. Wielu z tych gości udziela się wokalnie co powoduje, że na płycie jest mnóstwo różnych rodzajów śpiewu i krzyku zarówno w męskim jak i żeńskim wydaniu. Praktycznie cały czas śpiewa ktoś inny. Wszystko to razem składa się na płytę długą i zróżnicowaną.
Percival Schuttenbach jest zespołem metalowym co oznacza, że utwory są zbudowane na bazie gitary elektrycznej i perkusji, lecz cała folkowa strona jest tu bardzo wyeksponowana i odgrywa podstawową rolę. Cały czas grają skrzypce, flety, dudy, bębny czy akustyczne instrumenty strunowe. Do tego jest tu dość dużo tekstu, w całości po polsku. Fragmentów i motywów instrumentalnych, w których gitara i perkusja przeplatają się ze starym folkowym światem, lub tez takich, gdzie mocne brzmienie ustępuje oddając pole muzyce ludowej, jest też całkiem sporo. Przede wszystkim warto wspomnieć tu o utworze „Upiory”, którego długie zakończenie tworzy fascynującą folk metalową kombinację. Pod względem muzycznym wyróżniłbym także ostatni „Tryzna”. Przede wszystkim ze względu na gitary, ale także skrzypce i momentami iście therionowy rozmach. Jednak największą atrakcją „Svantevit” jest trzeci numer tytułowy. Jest to rockowy megahicior z niezwykle przebojowym refrenem.
Tak więc jest czego posłuchać, jest i co poczytać. Bardzo ciekawa pozycja, umiejętnie przenosząca słuchacza do swojego prastarego świata. Świata, który potrafi trzymać w skupieniu jak i poderwać z siedzenia i skłaniać do podkręcenia mocy i skakania przed głośnikiem. „Sva-te-vit! Sva-te-vit!”. A teraz już kończę i idę „W obronie słowiańskich bogów przed okrutnym zachodnim Jezukrystem sojusze wiązać”.
Tracklista:
1. Okrutna pomsta
2. Satanael
3. Svantevit
4. Wodnik
5. Bitwa
6. Upiory
7. Wiking
8. Tryzna
Wydawca: Fonografika (2013)
Ocena szkolna: 4+