Oktor to projekt tworzony przez braci Jerzego i Jana Rajkow-Krzywickich, znanych szerszej publiczności z formacji Thesis. Oktor jednak był pierwszy i jest jak taka nierozwinięta poczwarka. Ale nie nierozwinięta dlatego, że nie umiała zostać pięknym motylem, a dlatego, że nie chciała. Podziemna stęchlizna, lepka wilgoć i piwniczny chłód jest tym co ukochała sobie najbardziej, a raniące ciernie z okładki są jak miód na pękające serce. Album „Another Dimension Of Pain” jest ukoronowaniem pierwszej dekady istnienia tego tajemniczego i nietuzinkowego zespołu.
Ta płyta ma kilka wymiarów, które nawzajem się przenikają i uzupełniają. Większości emocji należy szukać w czterech długich, głównych utworach, ale pomiędzy nimi są jeszcze pianinowe intra, które nadają osobliwego charakteru. Ich autorem jest kolejny osobnik o nazwisku Rajkow-Krzywicki, tym razem Jacek. Brzmi to jednak jak przedwojenny koncert Szpilmana. Słychać jak by to było bardzo stare i jakieś takie smutne. Smutek to uczucie, które towarzyszy „Another Dimension Of Pain” przez cały czas, od początku do końca.
Smutek, tytułowy ból, pustka, żal. Oktor bardzo powoli i siermiężnie prowadzi przez swój cierniowy szlak i ma na to kilka sposobów. Jest to surowy i szorstki doom metal z głębokimi i charczącymi growlingami, ale nie tylko. Dużo tu bowiem delikatności i właśnie na zasadzie ponurych kontrastów zbudowane są te utwory. Zwiędnięte piękno, wyrażone głównie pianinem i bardzo subtelnym śpiewem, urzeka swoim wyblakłym majestatem, ale prędzej czy później musi ustąpić grobowej naturze cmentarnego doom metalu. Tworzy to prawdziwie słotną mieszankę jesiennego dżdżu, a wszystko obraca się w tej samej, nieśpiesznej i topornej atmosferze. Wyróżniać się tu może ostatni „Undone”, ponieważ jest krótszy i w całości lekki jak Anatema.
Jest jednak jeszcze coś. A mianowicie polskie wokale. Pojawiają się rzadko, ale są niebywałym urozmaiceniem. Nadają dodatkowej uczuciowości, ponieważ są wyśpiewane czystym, ale bardzo nostalgicznym głosem. W dodatku zazwyczaj fragmenty z nimi związane są progresywne i można powiedzieć, że są takim czwartym wymiarem muzyki Oktor.
Wkrada się tu też sporo psychodeli. Katastroficzne tła, nakładające się na siebie głosy, dialogi, wrzaski, ryki. To wszystko powoduje, że w rozciągniętych tasiemcach na „Another Dimension Of Pain” dużo się dzieje i Oktor potrafi wciągnąć, zaciekawić i dać się pochłonąć. Nie jest to ładna muzyka, ale za to bardzo intrygująca, przejmująca i pełna niespodzianek. Nieodkryta perła w oceanie szarości.
Tracklista:
01. Another
02. Conscious Somatoform Paradise
03. Dimension
04. Mental Paralysis
05. Of
06. Pain
07. Undone
Wydawca: Solitude Productions (2014)
Ocena szkolna: 5