"Alternative 4" - pierwsze skojarzenie pobiegło w kierunku genialnego polskiego serialu. Tytuł krążka zobowiązuje, więć niski poziom zawartości krązka co najwyżej wywoływałby co najwyżej - podobnie jak serial - śmiech. Nie wiem jak to się działo, ale pomimo tego, że wiele osób mówiło mi o genialności tego wydawnictwa, to nigdy nie miałem okazji się z nim zapoznać w całości - zawsze znajdowałęm inne priorytety. Ale jakiś czas temu w końcu pokusiłem się o zapoznanie z tym albumem i ... oniemiałem! znając zawartość trzech poprzednich płyt, jak i następcy omawianego krążka, miałem troszeczkę inne oczekiwania. Nie będę ukrywał, że pierwsze 3 krążki nie zrobiły na mnie wrażenia, choć cenię sobie "Etenity" za odwagę i odmienność.
Tym razem Anglicy odważyli się pójść jeszcze dalej z delikatnością. W tych dźwiękach nie ma krzty klimatów znanych choćby z "Silent Enigma". Zespół zdecydował się jeszcze bardziej uprościć kawałki, nadać im nieco bardziej piosenkowego charakteru. Okazuje się, że był to strzał w dziesiątkę, bo "Alternative 4" łączy w sobie piękne melodie, melancholijny klimat, nutkę nostalgii, nutkę przebojowości, nutkę pretensji. Aż dziwne, gdyż że tyle bogactwa znajdziemy w minimalistycznych w pewnym sensie dźwiękach. I nieważne czy jest to prosta melodia grana na fortepianie w otwierającm "Shroud Of False", czy porywający "Fragile Dreams" (notabene - chyba najlepszy numer na płycie), rozpędzony "Empty", posępny utwór tytułowy czy też "Regret" - każdy utwór z tego krążka ujmuje i wprawia w zadumę. Zaznaczyć także trzeba, że z płyty na płytę partie wokalne są coraz lepsze - a na tym wydawnictwie niemal natchnione.Z pozoru wydawać by się mogło, że "Alternative 4" to zwykły album zawierający melancholijne piosenki. Nie trzeba jednak długo wsłuchiwać się, aby zrozumieć głębię tego wydawnictwa. Anathema upraszczając swoją muzykę zyskała na wyrazistości i stworzyła sobie możliwość wyeksponowania innych elementów. I choć "Judgement" jest moim ulubionym albumem tej kapeli, to nie boję się powiedzieć, że "Alternative 4" krążkiem niemal tak samo dobrym. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że od tamtego czasu nie ukazało się żadne wydawnictwo z podobną muzyką, które byłoby zbliżone do tych dwóch wydawnictw Anglików.
Wydawca: Peacville Records (1998)