Romantyzm Wysłany: 2012-11-25 22:34
Czy romantyzm umiera? Może nigdy nie istniał, tylko zawsze jego namiastka, iluzja pojawiała się na co dzień w książce/filmie. Tak to ludzie się spotykają i głównie patrzą na przetrwanie, portfel, sex, przyjemność?? jak sądzicie?
Myśl
Romantyzm Wysłany: 2012-11-25 22:41 Zmieniony: 2012-11-25 22:41
[quote:691abde164="Sebastian_P"]Czy romantyzm umiera? Może nigdy nie istniał, tylko zawsze jego namiastka, iluzja pojawiała się na co dzień w książce/filmie. Tak to ludzie się spotykają i głównie patrzą na przetrwanie, portfel, sex, przyjemność?? jak sądzicie? [/quote:691abde164]
Wiesz co, może i część ludzi chciała kiedyś być lub/i była kiedyś romantyczna, aczkolwiek zostali oni np. zranieni przez osoby w związkach i teraz już nie są w stanie wykrzesać z siebie aż tyle romantyzmu? Może należy na to spojrzeć także i z tej strony. Ja staram się jednak w swoim podejściu w tej chwili zachowywać zdrową równowagę pomiędzy porywami serca, emocjami a realistycznym rozumowaniem, choć wiem też, że jest to trudne, ale jednak próbuję tak żyć.
Nie marudź, bo cyckiem walnę.
Wysłany: 2012-11-26 15:30
Romantyzm został zepchnięty na bok, tak jak już wyżej wspomniano, w dzisiejszych czasach, życie w taki sposób byłoby niekorzystne i niezbyt realne. Jednak mimo wszystko taki sposób postrzegania świata ma w sobie coś pięknego, niestety sami się do wyzbywamy, przecież trzeba być realistą i myśleć o przyszłości! Kto by się przejmował albo zgłębiał to co naprawdę mówi mu serce, wygodniej jest przyjąć odpowiednią postawę i na wszystko patrzeć z dystansu, bez zaangażowania emocji... i wszystko staję się wygodnym kompromisem.
Może troszkę się zagalopowałam
"Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać. Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię" - Johan Wolfgang Goethe
Wysłany: 2012-11-26 17:37
Przesadzata.
Jak dla mnie odpowiednia dawka romantyzmu jest konieczna do życia, ale bez przesady i tyle.
Np. jestem daltonistą i z technicznego punktu widzenia jestem na wpół ślepy, ale z romantycznego punktu widzenia mogę powiedzieć, że mam oczy północnego wilka, któremu wystarczy odróżniać odcienie nieba i śniegu w lesie.
I dlatego lubię grać techniczny powermetal i jeździć na łyżwach, już niedługo sezon, łiiiiii!
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2012-11-26 17:54
[quote:a4012e7d22="Yngwie"]Przesadzata.
Jak dla mnie odpowiednia dawka romantyzmu jest konieczna do życia, ale bez przesady i tyle.
Np. jestem daltonistą i z technicznego punktu widzenia jestem na wpół ślepy, ale z romantycznego punktu widzenia mogę powiedzieć, że mam oczy północnego wilka, któremu wystarczy odróżniać odcienie nieba i śniegu w lesie.
I dlatego lubię grać techniczny powermetal i jeździć na łyżwach, już niedługo sezon, łiiiiii![/quote:a4012e7d22]
Tak z ciekawości Yngwie: naprawdę jesteś daltonistą? Mój dziadek nim był, póki co, nikt tego po nim nie odziedziczył, a to jest dziedziczone co kilka pokoleń u mężczyzn w danej rodzinie, zatem jest opcja, że gdybym kiedyś miała syna, to mógłby on urodzić się daltonistą.
Nie marudź, bo cyckiem walnę.
Wysłany: 2012-11-26 18:10 Zmieniony: 2012-11-26 18:21
No naprawdę, ale tym postem chodziło mi o to, że dzięki odpowiedniej dawce romantyzmu można sobie trochę pokolorować szarą rzeczywistość.
edit:
uprzedzając pytanie: np. na żółto
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2012-11-26 23:44
łyżwy, to jest myśl Yngwie!! Jezusku jak ja dawno na łyżwach nie byłem.
PS. Romantyzm? good stuff się wie
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2012-11-29 14:05
muszę pogadać z moim huskim czy on tez widzi tylko różne odcienie nieba, może dlatego ma takiego doła ciągle:/ A co do romantyzmu to zawsze ciekawiło mnie że idzie w parze z buntem i towarzyszy różnym subkulturą- natomiast mainstreamowy highlife jest często z niego wyprany
Wysłany: 2012-11-29 15:42
Pewnie standardowa tęsknota za księżycem. Puść mu coś w tym stylu:
Na mnie działa, więc może się rozkręci :-)
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2012-11-29 22:38 Zmieniony: 2012-11-29 22:42
Rołmentizym?,w połączeniu z uległością?,stawiający włosy na potylicy?,sprawdzający sie w roli pocisku
zabijającego własne Ja na ołtarzu narcyzmu i megalomaniiiiiiiii?-,UWIELBIAM!
Wysłany: 2012-12-02 12:52
[quote:91e97c621d="DonVitteo"][quote:91e97c621d="CatGirl"]Taka szybka myśl na temat, wielu panów obnosi się z tym że są romantyczni myląc to z byciem permanentnie niechcianym przez swoje wybranki(zwykle przez to, że brak im charakteru i są ciepłymi kluchami które potrzebują matki a nie kobitki) Niestety... [/quote:91e97c621d]
Radykalne stwierdzenie. Osobiście będąc bardziej umiarkowanym w ocenie napisałbym, że owi panowie wcale, przynajmniej część z nich wcale nie myli się w ocenie samych siebie, wykazuje się to chociażby przy wrażliwości, w skrajnych przypadkach nadwrażliwości i uczuciowości, którą się kierują. Z Twoją przedmówczynią zgadzam się natomiast w pełni. [/quote:91e97c621d]
DonVitteo, ja niestety w ciągu najbliższych paru tygodni będę musiała się w ocenie swego związku posłużyć bardziej rozumem. Przykro mi, muszę zastanowić się, czy chcę wiecznie niańczyć faceta starszego ode mnie o 11 lat, który, mimo moich uwag, zaniedbał swoje zdrowie do tego stopnia, że wylądował w szpitalu, a jak już wylądował, to nie chce, bym go odwiedzała i od kilku dni nie odbiera telefonu. O wieczorze autorskim swoim w jego grupie poetyckiej, który, o ile miałby dojść do skutku, ma się odbyć 11 grudnia, tez mi nie powiedział i zastanawiam się, co to znaczy. A jak coś potrzebował, to od razu dzwonił i przychodził do mnie. W moim przypadku kierowanie się wyłącznie romantyzmem w ogóle nie popłaca i jest wręcz niemożliwe. Na razie zostawię sprawę swojemu biegowi, muszę to przemyśleć i zastanowić się, co dalej.
Nie marudź, bo cyckiem walnę.
Wysłany: 2012-12-02 15:19
[quote:ffa13816b6="Albert"][quote:ffa13816b6="DonVitteo"]W dobie rozumu pojawił się taki jeden, który zbuntował się przeciwko prymatowi rozumu stając się jednakowoż prekursorem preromantyzmu. Dziwak był z niego niezły, ekscentryk jakich mało...zasłynął między innymi dzięki " Nowej Heloizie" przedstawiając zupełnie inną optykę i przeciwstawiając na przeciwnej szali serce. Za Rousseau poszli inni tworząc swoisty trend. Romantyk to w sumie jest taki jakby rzec dziwak. To w sumie nie świat czy rzeczywistość się zmieniła, obyczajowość stała na mniej więcej tym samym poziomie. Później w dobie francuskich salonów po prostu nie kryto się z rozwiązłością, co więcej było to nawet w dobrym smaku. Za pośrednictwem mediów mamy przecież to samo. Ogólnie rzecz biorąc dziwactwo romantyka polega na stałym idealizowaniu podmiotu uczuć co w zetknięciu z rzeczywistością nie raz bywa bolesne. Co więcej...obraz typowego, "beznadziejnego" romantyka rysuje się jako typowej, niezaradnej za przeproszeniem p***y. W gruncie rzeczy wszelakie dysputy na ten temat zakrawają o miano dyskursu frustratów, cierpi się rzecz jasna na własne życzenie. Trzeba być jednak pragmatycznym i starać się dostrzegać rzeczy jakie są, a nie jakie sobie uroimy. To jedyne remedium dla niepoprawnego romantyka. W dobie XXI stulecia romantyzm to przeżytek, relikt minionej epoki. Nic więcej.[/quote:ffa13816b6]
Romantymzm jest czymś pięknym i wcale nie musi być przeżytkiem. Całkiem przecież możliwe, że w tym właśnie momencie rodzi się albo dojrzewa jakiś nowy Rousseau, i najblizsze lata upłyną pod znakiem rewolucji kulturalnej.
Fakt, że romantyzm jest nie na czasie.
Ale pytanie: dlaczego jest nie na czasie?
Ano proste -> aą dominujące wzorce społeczne, które sprawiają, że ogół społeczeństwa jest taki a nie inny. A skąd się biorą wzorce? Ano, trafiają się co jakiś czas w świecie tzw. silne, dominujące osobowości, które poprzez swoje życie, poglądy, postępowanie, oddziałują na resztę ludzkości. I mam tu na myśli osoby różnego formatu i z różnych dziedzin życia społecznego. Na równi stawiam tu takiego np. Sokratesa, M. Jacksona i Hitlera, czy choćby tego całego Rousseau... Albo niekoniecznie w takiej skali - choćby w skali podwórkowej - zawsze jest dzieciak, który przewodzi podwórkowym zabawom i taki styl ubierania się i muzyka jakiej słucha stają się najbardziej popularne.
Rzeczywistość jaką mamy dzisiaj to w dużej mierze wina mediów, które promują to, co najbardziej przyciąga. Ponad 90% mediów nie zwraca uwagi na wartość tego, co puszcza w eter, ważne by dawało popularność. I przez to mamy to, co mamy ^^
Ogromna większość dzisiejszych trendów i zachowań społecznych jest generowana przez telewizję. Powoli coraz większą rolę zaczyna odgrywać internet i możliwe, że wkrótce wirtualny świat zmieni co poniektóre wzorce. Może na lepsze, może na gorsze. Obecnie jednak na fali jest kiczowatość, efekciarstwo, populizm i owczy pęd za nowymi trendami. Liczy się to, ile kto ma kasy i jak bezczelnie potrafi rozpierać się łokciami. A że taka jest norma społeczna - każdy kto chce zaistnieć w społeczeństwie stara się być takim właśnie człowiekiem. I kółko się zapętla. xD c.b.d.u.
A jeśli ktoś chce to zmienić...? Owszem, jest na to metoda, tak jak na wszystko jest metoda. Tylko trzeba wiedzideć, gdzie szukać...
Ja nie narzekam i całkiem nieźle radzę sobie ze swoją romantycznością w kompletnie wypranym z głębszych uczuć świecie. Nie można dziś być romantykiem i jednocześnie z powodzeniem egzystować we współcześnym społeczeństwie? Można, wystarczy się dobrze maskować. :D Nie każdy ma wstęp do mojego ogrodu, który nieustannie pielęgnuję, mimo że wszystkie znaki na niebie i ziemi mi mówią, że to bez sensu. To całkiem niezłe wyzwanie, bo sztuką jest umieć dostrzegać głębsze wartości i piękno tam, gdzie ich z pozoru nie ma. Albo na przyklad doznawać ekstatycznego uniesienia waląc w bramie tanie wino z gwinta.
"Słońce wzeszło, pełne spokoju. Delikatny wiaterek rozwiał mgły i opary, a potem ucichł, zostawiając ziemię wilgotną i pełną wyczekiwania, gdy słońce wznosiło się powoli nad Findidnann Hall. Pierwsze małe ptaszki ćwierkały zawzięcie, latając wokół kominów w poszukiwaniu samiczek albo najbardziej odpowiedniego miejsca, żeby się zesrać." B. Dickinson
[/quote:ffa13816b6]
Mam pytanie: jesteś teraz sam czy z kimś, skoro twierdzisz, że tak dobrze sobie radzisz ze swoim romantyzmem?
Nie marudź, bo cyckiem walnę.
Wysłany: 2012-12-05 23:37
[quote:cb8c8ad7c6="Albert"][quote:cb8c8ad7c6="Devon"]
Mam pytanie: jesteś teraz sam czy z kimś, skoro twierdzisz, że tak dobrze sobie radzisz ze swoim romantyzmem?
[/quote:cb8c8ad7c6]
hmm... jestem teraz w dziwnej sytuacji, bo właśnie niedawno coś, na co bardzo liczyłem nie doszło do skutku. Czyli aktualnie przechodzę mniej więcej etap rzucania się z mostu, podcinania sobie tego i owego i nienawiści do całego świata za moje krzywdy...
W moim przypadku jest to dość spektakularne: po mnie widać że jestem na dnie.
Dodatkowo pogłębia mój stan fakt, że nie rozumiem co i dlaczego się stało, głównie z tego powodu, że tej kobiety nie da się zrozumieć, podejrzewam, że ona sama siebie nie rozumie... cóż... mam tego pecha, że kręcą mnie właśnie takie : /
Czy sobie z tym radzę? Można to dwojako rozumieć... Z jednej strony radzenie sobie ze sobą. A z drugiej radzenie sobie ze światem zewnętrznym. Potrafię jeśli trzeba zachować pokerową twarz i udawać że nic się nie stało. Zdecydowanie wolę pokazywać po sobie co się wewnątrz mnie dzieje, ale przeważnie sprowadza to tylko problemy, więc trzeba uważać. Nauczyłem się uważać.
A radzenie sobie ze sobą? Ze sobą sobie nie radzę i nie chcę sobie radzić. Tu, wewnątrz, gdzie dostęp mają tylko nieliczni, trwa kataklizm i nie zamiarzam go niczym maskować. Tutaj, w miejscu niedostępnym dla całego świata, wszystko się wali. A ja nie powstrzymuję niczego. Jedyne miejsce, gdzie mogę pozwolić na to, by trwał naturalny porządek rzeczy...
[/quote:cb8c8ad7c6]
Nie tnij się i nie rzucaj z mostu, bo nie warto. Nikt nie jest wart tego, by z jego/jej powodu takie rzeczy robić. Ech, piszę tak, a miewam i tak doły z powodu osób, które ewidentnie nie są tego warte. Hmmm, skoro tak lubisz trudne do zrozumienia kobiety, to jest szansa, że może jednak byś mnie polubił. Mnie trudno zrozumieć i sama też nie do końca siebie rozumiem...
Nie marudź, bo cyckiem walnę.
Wysłany: 2012-12-06 11:50 Zmieniony: 2012-12-06 11:54
To ja też coś dodam, najpierw w kwestii związków (różnych - partnerskich, koleżeńskich, bliższych, dalszych itp.). Potrzebna jest wiedza o sobie samym i o drugiej osobie, np. na takie tematy:
- dobór naturalny (wygląd, wiek, stan zdrowia, typ urody)
- status społeczny i formalno-prawny (praca, wykształcenie, gospodarka zasobami, potrzeby, umiejętności, relacje z innymi, realizowane hobby, zainteresowania)
- mentalność (światopogląd, kultura, romantyzm (uczucia, odczucia))
Powiedzmy, że podział taki sobie i każdy by sobie to jakoś inaczej poukładał, ale z grubsza mniej więcej te same zagadnienia by się pewnie przewijały.
No ale to temat o romantyzmie. Jak bym na to nie patrzył to wychodzi mi, że nie da się poświęcać 100% czasu na romantyzm w życiu, bo się zaniedba resztę.
Do rzeczy:
Z przebiegu tematu wychodzi mi np., że DonVitteo i amaranth4ever są bardziej introwertyczni, a ja i Albert ekstrawertyczni w relacjach uczuciowych.
Poza tym jak dla mnie ważniejsze jest to, żeby relacje uczuciowe były zdrowe, a nie to czy ktoś jest bardziej czy mniej romantyczny.
A jeśli już ktoś jest bardziej romantyczny niż przeciętnie to zazwyczaj wychodzi to np. w ilości i jakości kompozycji (wiersze, muzyka, rozmowy z innymi itp.), chyba że nie umie, ale umie prawidłowo je interpretować - czyli zgodnie z założeniami autorów.
Offtop (ale chyba ciekawy):
Inna sprawa to to czy się z autorem zgadzamy czy nie i czy autor ma czyste intencje czy nie bardzo.
Swoją drogą przydałby się jakiś rzetelny test na stopień romantyzmu, typu: 100 pytań i wynik, ale nie znalazłem nic takiego w necie, właściwie to nawet nie szukałem.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2012-12-07 12:08
Nie no, ja wolę dzisiejszy świat. Może dlatego, że nikogo nie udaję. Wyglądam w rzeczywistości mniej więcej tak, jak na zdjęciach na DP i nie zakładam masek, więc czuję się tu w miarę bezpiecznie.
I nie porównuję się do skrajności, tylko do przeciętności i co najwyżej wychodzi mi, że w czymś jestem lepszy niż przeciętnie a w czymś gorszy.
W paleolicie pewnie też się trzeba było zastanowić czy jeść dziko rosnące owoce, bo mogą być trujące. Stare dzieje, ale podobno trzeba było np. lekko nasmarować skórę i sprawdzić reakcję i tak aż do momentu stwierdzenia szkodliwości. Jeśli były jadalne to się robiło pola uprawne i te owoce były na pewno jadalne.
Teoretycznie potem powinno być już dużo łatwiej - wystarczyło dbać o stan gospodarki, kultury, nauki itp. - brzmi banalnie ale działa, bo wymagania co do przetrwania się nie zmieniły.
A po co ludzie sobie robią wrogów specjalnie to nie mam pojęcia.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2014-11-16 01:41
Romantyzm... To takie coś, co sprawia, że żyję. Dzięki niemu zachowuję jeszcze jakieś człowieczeństwo i nie dziczeje. Zachwyt nad sztuką, płomienna miłość, czerpanie natchnienia, chęć do walki o życie (bo chęcią do życia tego nie nazwę). Romantyzm to coś, co sprawia, że moje zwłoki żyją.
Wolność.
Wysłany: 2014-11-16 11:52
[quote:b98b41ec9f="vonGrab"]Romantyzm... To takie coś, co sprawia, że żyję. Dzięki niemu zachowuję jeszcze jakieś człowieczeństwo i nie dziczeje. Zachwyt nad sztuką, płomienna miłość, czerpanie natchnienia, chęć do walki o życie (bo chęcią do życia tego nie nazwę). Romantyzm to coś, co sprawia, że moje zwłoki żyją.[/quote:b98b41ec9f]
vonGrab - ja mam na to muzyczny komentarz:
od czasu do czasu warto wrócić do źródła