. Wysłany: 2011-10-10 14:07
Tym albumem Pink Floyd udowodnił do końca, że bez Watersa radzi sobie świetnie.
A stwierdzenie, które słyszałem od wielu osób, że Pink Floyd to Waters i vice versa to po prostu jedna wielka bzdura.
If i can`t be my own i feel better dead.
Wysłany: 2011-10-11 12:01
tez od nich zaczynałem 22lata wstecz potem był DECADE OF AGRESSION fascynacja thrashem/meta,megadeath,exodus,wilczy pajak, kreator,sodom/i wreszcie ukochany DEATH.Jednak do Pink Floyd zawsze wracam tak jak do AC/DC
Kropla drąży skałę
Wysłany: 2011-10-16 12:37
[quote:eafc55016c="arachne666"]Ale najlepszą wersją tego utworu jaką słyszałam. Jest wersja zarejestrowana na koncercie Live in Gdańsk. Wprawdzie był to koncert jedynie Gilmoura, ale ten utwór, ma w tej wersji najlepszą solówkę gitarową jaką słyszałam.[/quote:eafc55016c]
Też uważam tą wersję za najlepszą, a solówkę tego utworu za najpiękniejszą jaka kiedykolwiek powstała - we wszystkich wersjach (granych przez Gilmoura).
Ale "The Division Bell", podobnie jak "A Momentary Lapse of Reason" i "The Final Cut" to dla mnie nie Pink Floyd. To albumy członków tej grupy, ale pozbawione tego co w muzyce zespołu było najważniejsze. Tego "czegoś", co trudno nazwać, a towarzyszy przy słuchaniu takich dzieł jak "Meddle", "Dark Side of the Moon", "Wish You Were Here" i "Animals". Jedynie w solówce "High Hopes" jest to "coś".
[quote:eafc55016c="Nadine1986"]Komercyjna czy nie, lubię tę płytę, moja ulubiona piosenka z niej to "High Hopes".[/quote:eafc55016c]
Utwór, nie piosenka.
http://pablofrompoland.blogspot.com/