Miś Wysłany: 2011-06-07 11:41
Każdy ma swojego Misia...
Przyznać się! ];-P
Mój był żółty, sztruksowy, wypchany sianem, nosił czapkę z daszkiem i miał na imię Dżeki. :)
Stado jego kuzynów nadal zasiedla półkę w szafie - zostały tam zesłane przez mojego faceta, który stwierdził, że dziecinnieję w ich towarzystwie. ;P
Młodzieży! Czymże Wam dane jest ciąć się w tych jakże nieszczęsnych czasach? O żyletki ciężko, dziadkowa brzytwa zardzewiała, a jednorazówką nie dość głęboko! Jeśli jednak Wam się uda (może widelcem?) to pamiętajcie: wzdłuż żył, a nie w poprzek! Wzdłuż!
Wysłany: 2011-06-07 14:18
Miałem takiego bordowego ale zgnił jak mu robiłem zastrzyki
Life is complex: it has both real and imaginary components
Wysłany: 2011-06-10 18:44
Mój miś ma się dobrze do tej pory :) Ma jakieś 25 lat i na mordce i w paru miejscach plusz wytarty do "gołego" materiału :) Jest brązowy, ma kraciaste spodenki na szelkach, kraciaste uszka i podeszwy stópek Mam kilka innych maskotek, spośród całego stada zostawiłam kilka tych najbliższych, ale ten miś był w moim życiu prawie "od zawsze" i niezmiennie :)
Ale to zupełnie inny miś, niż ten z opowiadania. Ten z opowiadania wygląda mniej więcej jak ten na zdjęciu :)
Wysłany: 2011-08-21 11:18
A mi zostały dwa misie:D. Husky - przytulanka husky'ego, którą dostałem od babci mając lat 6 i łosiek - w zasadzie nie tyle łoś co renifer ale tak go nazwałem i trzyma się do dziś;D. Z tym, że tego drugiego kupiłem w Zakopanem chyba jak miałem 8 - 9 lat:)
Wszystko się kiedyś kończy
Wysłany: 2011-09-27 00:07
Mój miś kiedyś też żył, szkoda że doroślejący ja zabił go ;/ Zacny był z niego towarzysz!
Vampyre will never hurt you
Wysłany: 2011-09-27 21:37
Ja miałem pluszowego dalmatyńczyka lecz z czasem zaczęły mu odpadać kończyny i na końcu został sam kadłubek bez nosa i oka
Wysłany: 2011-09-27 21:41
A u mnie mieszkał brunatny. Fajny był, ale przyszedł moment, kiedy zaczął się sypać - był wypchany styropianem.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2011-09-28 15:36
Mój pierwszy miś też wciąż się trzyma, w miarę. Właściwie to nie miś, a królik, zakupiony w ok. dnia moich narodzin. Poczciwy był z niego gość :)
'trwający chaos poczeka, posłuchaj jak noc szepta'
Wysłany: 2011-10-17 18:08 Zmieniony: 2011-10-17 18:10
[quote:2f1b9b4906="Versutia"][quote:2f1b9b4906="amorphous"]Miałem takiego bordowego ale zgnił jak mu robiłem zastrzyki [/quote:2f1b9b4906]
Taki sam los spotkał mojego brązowego misia :D[/quote:2f1b9b4906]
Hihi, ja też bawiłam się w "leczenie" pluszaków, dopóki nie zakłułam się igłą. No i mama zabrała igły i skończyło się... :) Tym samym chyba uratowała pluszaki przed losem podobnym do losu Waszych misiów :)
[quote:2f1b9b4906="Yngwie"]A u mnie mieszkał brunatny. Fajny był, ale przyszedł moment, kiedy zaczął się sypać - był wypchany styropianem.[/quote:2f1b9b4906]
Jeszcze mam takiego misia, chociaż należał chyba bardziej do mojego brata niż do mnie. Na razie pozwiązywałam go szmatkami, w wolnej chwili pozszywam te jego styropianowe rany :) zanim wystyropiani się na śmierć :)
Wysłany: 2011-10-17 18:10
Nowe pokolenia nie będą miały takich problemów. Wg nowych dyrektyw unijnych pluszaki będzie można robić tylko z materiałów, które umożliwiają ich pranie.
Suffer the pain of discipline or suffer the pain of regret!
Wysłany: 2011-10-17 18:58
W środku są wypełnione tymi styropianowymi kuleczkami. Fatalnie się to sypie, jak jest dziurawy misiek. :)
Ja za to bardzo kochałam swoje misie za to nie lubiłam lalek i rzadko się nimi bawiłam :)
Wysłany: 2012-01-24 21:51
sam nie wiem który to raz już czytam to opowiadanie,ja swojego misia nie pamiętam,ale czytając Twój tekst w mej głowie rodzi się obraz mojego synka który śpiąc przytula mocno do siebie swego pluszaka,jakby w tym momencie była to najukochańsza istota,pełna dobra i ciepła która dzięki temu właśnie że ją przytula staje się dla niego tarczą przed całym złem i koszmarami,która pozwala mu spokojnie trwać w objęciach Morfeusza,opowiadanie porusza...
Wysłany: 2012-01-24 21:53
[quote:5157660412="Shadowmoon"]sam nie wiem który to raz już czytam to opowiadanie,ja swojego misia nie pamiętam,ale czytając Twój tekst w mej głowie rodzi się obraz mojego synka który śpiąc przytula mocno do siebie swego pluszaka,jakby w tym momencie była to najukochańsza istota,pełna dobra i ciepła która dzięki temu właśnie że ją przytula staje się dla niego tarczą przed całym złem i koszmarami,która pozwala mu spokojnie trwać w objęciach Morfeusza,opowiadanie porusza...[/quote:5157660412]
:)
Bardzo się cieszę.
Wysłany: 2012-11-09 09:22 Zmieniony: 2012-11-09 09:24
Nie mam misia ale takiego Cthulhu
[img:e469ef4836]http://www.dracotienda.com/images/PelucheCthulhuSanta_m.jpg[/img:e469ef4836]
fucko off and die!
Wysłany: 2014-01-13 12:27
Co zrobić ze zużytym misiem :-)
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2014-02-15 01:11
Nie ma czegoś takiego jak "zużyty miś"!