Najbardziej pamiętne dla was koncerty i dlaczego Wysłany: 2010-08-22 08:27 Zmieniony: 2010-08-22 08:28
Siłą rzeczy w każdym temacie przewijają się koncertowe wspomnienia, ale chyba nie ma tematu zbiorczego (a jak gdzieś jest po proszę o wskazanie i usunięcie niniejszego :) ):
1. Dream Theater - Arena, Poznań - za to, że organizatorom udało się wykorzystać bardzo dobre walory akustyczne obiektu oraz za efekty specjalne
2. Yngwie Malmsteen - GOK, Katowice - raz był w PL, mam jeszcze gdzieś magiczną kostkę :), na powyrywane struny się nie załapałem
3. John Petrucci - Blue Note, Poznań - za kameralność i miłe pogadanki po występie
4. Iron Maiden - Hala Ludowa, Wrocław - za 50-letniego Bruce'a wspinającego się po rusztowaniach i za to, że ktoś puścił świetnego pawia po winie przed wejściem w tłumie
5. Riverside - Kolor, Wrocław - za bilety za 10 czy 15 PLN na kapelę klasy światowej
6. Steve Lukather - Mussikmesse Halle, Frankfurt - szczerze to było nudno jak to w Niemczech, ale brzmieniowo super
7. Domestic Waste, Endomorph - Diabolique, Wrocław - czysta energia, klimat i jakość, szkoda, że klubu już nie ma
8. Planet X - Sala koncertowa PL Radia, Wrocław - pure technical & sound perfection
9. Virgil Donati & Tony MacAlpine - Od zmierzchu do świtu, Wrocław - za power
10. Mike Mangini - Metropolis, Wrocław - za poczucie humoru i świetną relację z publicznością one ov the best pałkers der Welt
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2010-08-22 10:31
Koncert Comy w dniach mojego miasta:
cholernie tłoczno,duszno,parno,pod wieczór pizgawa,nagłośnienie było bardzo dobre,byliśmy pod sceną i mimo,że mój ex ze swym kumplem mieli glany,a ja baletki to mnie nie zdeptali.Cud :D
Tylko szkoda,że dłużej nie grali.
Be hard and fucking heavy-ludzie nie lubią,gdy odnosisz sukces.
Wysłany: 2010-08-22 12:24
koncert Clawfingera na zakończenie Woodstocku 2008: zobaczyć, jak basista spieprza się z baaardzo wysokiej sceny - bezcenne
"[...]prawdziwa droga do serca mężczyzny to sześć cali stali pomiędzy jego żebrami. Czasami cztery cale wykonają zadanie, ale żeby mieć całkowitą pewność, wolę mieć sześć. Zabawne, jak falliczne przedmioty są tym bardziej użyteczne, im są większe."
Wysłany: 2010-08-22 12:35
1.Bajm :) - pierwszy w życiu koncert na którym byłam razem z tatą; prawie pod samą sceną, bo i sala w Stroniu Śl. w Okrąglaku była mikro, w dodatku z krzesłami...Ale eneria występu mnie zafascynowała, może dlatego,że to było wieki temu a ja miałam z 8 lat:)
2. Avantasia na MOR 2008 - perfekcja i niesamowita energia
"Każdy bóg sprowadza na swych wyznawców własny rodzaj szaleństwa" P.Hine
Wysłany: 2010-08-22 13:38
Lata 80-te ,jak dobrze pamiętam 1984 impreza o nazwie " Rock na Wyspie " we Wrocławiu ,koncert TSA i po drugim kawałku przerwany ulewnym deszczem .Organizatorzy oświadczyli,że to koniec koncertu bo są problemy z prądem i .....do akcji wkroczyło ZOMO .Nigdy tak jak wtedy nie zostałem zagazowany i pobity ....Pamiętny koncert ,to był prawdziwy czad.
..kamień leży aż go kiedyś będę siłę wtoczyć mial, moze wtedy uda sie, a teraz tchu mi brak...
Wysłany: 2010-08-22 19:07
Koncert Comy - bo pierwszy prawdziwy koncert w moim życiu i za mną ćpuny wciągający "coś"
no i koncert Huntera (bez Jelonka) - pod samą sceną mmm super atmosfera :)
Wysłany: 2010-08-23 04:40
Festiwal w Kłodzku, który sie nie odbył bo mohery pocieły kable
Life is complex: it has both real and imaginary components
Wysłany: 2010-08-23 07:35 Zmieniony: 2010-08-23 08:28
[quote:afc53683f4="Yngwie"]za 50-letniego Bruce'a [/quote:afc53683f4]
...za 45-letniego Bruce'a (gwoli ścisłości)
50 lat rzeczony wokalista kończył 7 sierpnia 2008 roku. Tego dnia również, odbył się koncert Iron Maiden w Warszawie (stadion Gwardii) i, jak to bywa w przypadku koncertu Maidenów, siwy dym! Najlepsze było jednak po koncercie, nocna włóczęga po Stolycy i lux peneriada na dworcu Centralnym. Było zabawnie.
Koncerty TSA. Nowak, Piekarczyk i reszta Panów się nie oszczędza. Jest rock'n' rollowo i jest głośno.
Koncert Deep Purple we Wrocławiu ub. roku. Wspólne darcie papy z moją Senioritą podczas grania "Smoke On the water" czy "Hush" - bezcenne (mam nadzieję, że 31 października będzie tak samo, a nawet lepiej).
I, świeża sprawa, koncert zespołu Dżem w Buku w ostatnią sobotę (gdzie akurat bawiłem), na który wybrałem się, nie ukrywam, z mieszanymi uczuciami. Powiem szczerze, nie jestem zwolennikiem koncertów organizowanych z okazji dnia buraka, świstaka i innych dni lata, gdyż, nierzadko podczas takich koncertów, chałtura bierze górę nad profesjonalizmem. Tym razem było inaczej. Dwie godziny soczystego rock'n'rolla, największe przeboje, świetna gra muzyków a w szczególności solówki Styczyńskiego i Otręby, podwójne bisowanie - po prostu świetny koncert. Odbioru koncertu nie zmieni nawet fakt, że z przyczyn technicznych (brak prądu) na jego rozpoczęcie trzeba było czekać godzinę dłużej. Pełen szacunek dla tego zespołu za profesjonalizm.
Mam nadzieję jednak, że te najlepsze koncerty ciągle przede mną.
Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego ...
Wysłany: 2010-08-23 07:36 Zmieniony: 2010-08-23 08:13
Fajny temat :)) jesli chodzi o mnie to:
1. Dream Theater (Łuczniczka, Bydgoszcz 2009) - koncert marzeń. Lepsza akustyka niż podczas koncertu w poznańskiej Arenie, więcej zabaw instrumentalnych i no i usłyszeć na żywo Mirror/Lie i Dance Of Eternity/One Last Time to rzecz bezcenna
2. Cynic (Progresja, Warszawa 2008) - koncert magiczny, niespotykany klimat, publika owinięta wokół palca, mistyczny spektakl
3. Meshuggah (Progresja, Warszawa 2008) - niesamowity młyn jakiego w życiu nie widziałem :))
4. Riveside (Zeppelin Hall, Poznań 2005) - chłopaki wtedy zostawili na scenie serce
5. Suffocation (Progesja, Warszawa 2010) - troche mało luda, ale byłęm pod barierkami i widziałem Terrence'a z odległosci półtora metra, a wujek Frank stroił sexy miny do mojej kobiety generalnie moc i technika i przekrojowy materiał :))
.
Wysłany: 2010-08-23 11:14
[quote:a443345282="Harlequin"]1. Dream Theater (Łuczniczka, Bydgoszcz 2009) - koncert marzeń. Lepsza akustyka niż podczas koncertu w poznańskiej Arenie[/quote:a443345282]
Możliwe, ale na nich specjalnie do Areny przybyliśmy wcześnie, żeby zająć najlepsze miejsca siedzące, na środku i widok też był przedni, więc walory akustyczne i wizualne dobrze się zgrały.
Co do TSA - każdy wspomina jako jedne z ciekawszych, hehe. Ja byłem tylko raz na wrocławskim Rynku, ale spotykało się dużo fanów w różnym wieku i opowieści o nich ciągnęły się długo. Podobno kiedyś w Częstochowie zagrali dla publiczności akademickiej w klubie studenckim z miejscami siedzącymi. Z tym, że po koncercie ubyło nieco miejsc siedzących właśnie :)
A na Malmsteena z kolei przyszło chyba ok. 500 osób i też na salę z miejscami siedzącymi :). Z tym, że po pierwszych akordach wszyscy runęli pod scenę :) Krzesełka nie ucierpiały, co do ludzi to nie wiem :)
A i jeszcze dwa lata temu Wisława Szymborska dała czadu w Operze Krakowskiej, się akurat nawinąłem. Ciekawe czy Bruce w jej wieku będzie jeszcze miał tyle krzepy, hehe.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2010-08-23 21:14
Czad prawdziwy był na BUDGIE , we Warszawie na Torwarze.Ze trzy dni odzyskiwałam słuch, a stałam dosyć daleko.Na pewno było to przed 1985, ale kiedy - nie pomnę.
Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy