Wysłany: 2010-09-06 19:44
Masz rację, to jest tak, jak ze zwykłą modlitwą, wyrecytowana Zdrowaśka to nie jest żadna rozmowa z Bogiem, chyba, że poświęcimy czas na zagłębienie się w treści i jej dokładne zrozumienie.
Mój katecheta jest egzorcystą. To jest przerażające, żyć ze świadomością, że może podczas, gdy omawiasz przy biurku notatkę z poprzedniej lekcji on odprawia jakieś ciche egzorcyzmy xD
Nie załamuj się. Załam innych.
Wysłany: 2010-09-06 20:14
[quote:e7de78e8d5="SalixFragilis"]Masz rację, to jest tak, jak ze zwykłą modlitwą, wyrecytowana Zdrowaśka to nie jest żadna rozmowa z Bogiem, chyba, że poświęcimy czas na zagłębienie się w treści i jej dokładne zrozumienie.
Mój katecheta jest egzorcystą. To jest przerażające, żyć ze świadomością, że może podczas, gdy omawiasz przy biurku notatkę z poprzedniej lekcji on odprawia jakieś ciche egzorcyzmy xD[/quote:e7de78e8d5]
Modlitwy rytualne to nie rozmowy... mogą one zbliżyć do bytu który osoba wierząca wyobraża sobie jako "boga", jednak jako takie nie stanowią o jakości naszej "znajomości" z nim. Kluczem podczas Zdrowaśki, Pacierza nie jest sam tekst wypowiadanych słów (to samo tyczy się formuł magicznych, w rzeczywistości nie mają one większego znaczenia i często też żadnego składu), tutaj chodzi o konsekwentność, powtarzanie. Czemu katolicy "klepią" te teksty po tyle razy? Psycholog by powiedział żeby w nie uwierzyć, inaczej żeby mózg w nie uwierzył i zadziałał tak, by człowiek pomyślał, że to dzięki modlitwie coś mu się udało, ktoś wyzdrowiał itp. Rdzenny mieszaniec Haiti powiedziałby że to kwestia tzw. transu... i rzeczywiście; można proste ćwiczenie wykonać - powtarzać jakikolwiek wcześniej napisany przez siebie najlepiej rymujący się tekst powtarzać (co najmniej 4 linijki) w kółko przez chociaż 30 minut. Chodzi też o to żeby nie były to tak po prostu walnięte słowa musimy wierzyć, że coś dzięki nim może się stać ale nie coś konkretnego a zwykłe "coś". Gwarantuję że w połowie poczujecie się dziwnie, możliwe że sami zaczniecie się bujać, a jeśli jesteście materiałem na mistyczne kontakty mogą pojawiać wam się różne obrazy w głowie; fajnie się także później śni :)
Zaś co do katechety-egzorcysty; to ciekawe... otrzymał święcenia? Wiesz coś o tym więcej ? Osobiście znałem jednego egzorcystę, ale już nie żyje.
Aetas dulcissima adulescentia est
Wysłany: 2010-09-06 20:31
Oo. Spojrzałam na modlitwę z zupełnie innej strony. Chociaż ja nigdy nie klepię niczego od tak. Zawsze wymyślam swoją modlitwę, którą zapisuję w pamiętniku. Wtedy wiem, o co się modliłam, za co dziękowałam, co mi dodało sił.
Nie za bardzo się orientuję, co dokładnie się z nim tam dzieje xD. Muszę go popytać o to więcej. Bardzo fajny ksiądz. Opowiadał mi, że kiedyś był taki jak ja xD
Nie załamuj się. Załam innych.
Wysłany: 2010-09-06 20:36
[quote:fdf1e04f0a="SalixFragilis"]Oo. Spojrzałam na modlitwę z zupełnie innej strony. Chociaż ja nigdy nie klepię niczego od tak. Zawsze wymyślam swoją modlitwę, którą zapisuję w pamiętniku. Wtedy wiem, o co się modliłam, za co dziękowałam, co mi dodało sił.
Nie za bardzo się orientuję, co dokładnie się z nim tam dzieje xD. Muszę go popytać o to więcej. Bardzo fajny ksiądz. Opowiadał mi, że kiedyś był taki jak ja xD[/quote:fdf1e04f0a]
O i to o czym mówisz to już rozmowa :) Zupełnie inna bajka, nie nieme powtarzanie dawno temu spisanych słów, a właśnie rozmowa, hm i tu znów wszystko zależy od naszej wiary/umiejętności czy jest ona obustronna czy tylko wynika z naszej inicjatywy. Gdyby jednak wynikała tylko z inicjatywy bytu duchowego, wtedy właśnie przydaje się znajomy egzorcysta
Aetas dulcissima adulescentia est
Wysłany: 2010-09-07 13:51
Po za tym Jezus zgodnie z chrześcijańskim podejściem do sprawy "umarł za wielu" a w Mateusza 24:14 nakazał czynić uczniów "z ludzi ze wszystkich narodów".
Aetas dulcissima adulescentia est