...Śmierć Światełka...Wasz własny Koniec Wysłany: 2009-03-13 00:02
[i:c2bc61112d]Myśli o końcu własnym lub marzenia o nim...otwieram temat dla ludzi chcących się podzielić swoją własną wizją śmierci...dlaczego w poezji...Gasnąca iskra duszy to temat dla poety... [/i:c2bc61112d]
Widziałem swój koniec...zmieniłem go..."...Don't think you face a simple thing like death..." ...Enter Heaven, Stay in hell... nienawidzę 'artystów'" ble ble dzia dzia dzia
Wysłany: 2009-03-14 01:05
chcialbym umrzec, gdy naprawde bede tego chciec - moje marzenie.
smierc to ukojenie, ktorego wolelibysmy jednak w wiekszosci przypadkow uniknac - (nie tylko) moj paradoks.
przy smierci nawet czern wydaje sie byc barwna - moja wizja
"Zwycięskie wojska radzieckie wracają spod Berlina na paradę zwycięstwa w Moskwie. Nagle po drodze słychać wybuchy i strzelaninę. - Czyżby to już strzelano na wiwat? - Nie, to 6 Armia w dalszym ciągu zdobywa Wrocław."
Wysłany: 2009-03-14 20:19
Skok z klifu orłowskiego. Na pewno wolałbym sam zadecydować, kiedy ma nadejsć koniec życia po tej stronie
Wysłany: 2009-03-16 13:05
ja chcę umrzeć zanim ie będę mogła sama decydować o sobie... przy kimś komu na mnie będzie zależeć i mi na nim... nie chcę zadawać bólu takiej osobie... ale chce mieć świadomośc że po drugiej stronie mam na kogo czekać
Odi profanum vulgus et arceo..
Wysłany: 2009-03-22 13:46
Chciałbym odejść w ciszy i spokoju. Tylko tyle.
My hatred burns through the cavernous deeps
Wysłany: 2009-03-24 19:19
Na chwilę obecną chciałabym dosypać arszenik do kieliszka z wytrawnym winem i odejść w ciszy i spokoju ... O swoim końcu pragnę zadecydować sama. Nie jestem zwolenniczką śmierci naturalnej
Wysłany: 2009-04-10 20:20
Bez bólu.
Bez łez.
Z uśmiechem.
Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.
Wysłany: 2009-04-12 21:59
kilka chwil po ostatniej osobie którą kocham.
żeby jeszcze przekonać się jak można być naprawdę samotnym. jak tak na prawdę może być źle.
wraz z ostatnim dźwiękiem "ara batur" - sigur ros.
utwór zaokrąglając dziewięciominutowy. wspaniały soundtrack do mojej śmierci po przemyśleniach i wspomnieniach wszystkich cudownych chwil których teraz doświadczam. nigdy nie bałem się śmierci. do momentu aż poznałem moją Muzę, która powoduje że mój pobyt tutaj nie jest tylko marną egzystencją. tak wiele popełnionych błędów w przeszłości a przecież nie żałuję.
bo jestem właśnie TU. i z Nią.
i tak wiele będzie ich mam nadzieję kiedyś, bo chciałbym żeby ono nastało. chyba nie wyobrażam sobie śmierci przed tymi dla których żyję. nie ma takiej opcji.
ludzie czasem całe życie szukają tego pieprzonego sensu a ja mam go na wyciągnięcie ręki.
jestem szczęściarzem.
nie mam złotych gór i gromady znajomych i przyjaciół.
ale niczego nie żałuję. otarłem się o dno i o wszystko o co bym nie chciał...
przepraszam, ale to chyba piewszy tak szczery post w moim życiu. to dla kogoś będzie moze śmieszne ale nie dbam o to. najważniejsza dla mnie była jest i będzie szczerość. taka ze łzami w oczach jak teraz.
przy ostanich dźwiękach "ara batur".
dziękuję za ten temat.
Wysłany: 2009-04-13 15:29
Niech będzie dla mnie przyjemnością
Jaką jest miłowanie płaci słabej.
Wyobrażam sobie jak zasypiam wypełniony namiętnością
Otulony dłońmi nikogo innego jak jej samej.
Nawet gdyby ciała mego stykała żywa ciepła tkanka,
To jednak śmierci należy się ten ostatni dotyk.
Jakby to tylko z niej była ta właściwa kochanka,
Odużająca zmysły i świadomość niczym narkotyk.
Ona, która niczym matka, dla wielu oaza schronienia,
Kroku od poczęcia nie ustepuje, dogląda, wychowuje.
Szczęśliwość zatem tych, których spełnia marzenia,
Zaś łzy i ukojenie tym, których za niewinność prześladuje.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2009-05-04 18:37
właściwie chciałabym poprostu zasnąć, nie ważne gdzie, kiedy.. im szybciej i mniej boleśnie tym lepiej... i tak sama sobię w tym nie pomogę
Odi profanum vulgus et arceo..