Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Wędrówka zaginionego myśla. Strona: last

Wędrówka zaginionego myśla Wysłany: 2008-10-31 17:44

Witam, a więc tak jak w temacie, skoro wędrówki myśli to powędrujmy gdzieś za moimi myślami...

Dzisiaj wracając do domu huczała mi w głowie antyczna myśl "Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki."jak zapewne wiecie to Heraklit z Efezu, ale mniejsza z tym... Na zatłoczonym chodniku, gdzieś pomiędzy rozmyśleniem a rozważaniem zobaczyłem dwójkę małych chłopców, usłyszałem urywek z ich kłótni

-Ty nie możesz wygrać, bo ty nie jesteś dobry!
-Ale ja chce wygrać!
-Ale nie jesteś dobry i już!

Nie tworze jednak kolejnego wątku na temat "dobro i zło", lecz na temat naszych poglądów mijających z czasem.Pewnie każdy z Was pamięta czasy, w których było dobro albo zło, w których to rodzice i nauczyciele wpajali nam podstawowe wartości moralne, pewnie każdy z was pamięta swoje młodzieńcze ideały, poglądy, swoją chęć czynienia "dobra" . A co teraz? gdy po tylu latach wiecie jakie już jest życie...wierzycie dalej w dobro i zło? i czy jesteście dobrzy i źli? jak zmieniły się wasze poglądy i czy życie pokazuje nam że warto być dobrym czy złym? i czy tak naprawdę to zło przegrywa z dobrem,czy wręcz przeciwnie?
I dla utrudnienia(poziom rozszerzony-jak to bywa;P), jak ma się do tego miłość? nie chodzi o udany związek w którym jesteście, ale zagrania miłosne jakimi operowaliście, operujecie, czy w jakich jesteście zawikłani.


Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...


Wysłany: 2008-10-31 19:38

W istocie, pamiętam czasy gdy ufalam historiom o czynieniu dobra. W obecnym momencie zachowuje dystans zarówno dobra i zla. Trudno tez powiedzieć, czy istnieje takie jasne, wyraźne rozgraniczenie. Tak czy inaczej nie przychylam się do zadnych skrajnosci. Co, rzecz jasna, nie znaczy ze wszystkim polecam taki stosunek do sprawy. Kazdy ma swoj wlasny los i nikt nie powinien mu narzucac zdania, a nawet sam ow osobnik nie powinien się na nikim wzorować



Wysłany: 2008-10-31 22:04

oj nie poruszyłaś rozszerzenia, które w sumie najbardziej mnie zainteresowało ;P hmm no dobrze powiedziałaś co nieco, ale z perspektywy czasu jak sama oceniasz te nauki w twoim wypadku? nie poczułaś nigdy żalu i zawodu z tego powodu że życie okazało się całkiem inne niż miało i noszenie tych "dobrych" ideałów po prostu sprawiło że zostałaś zraniona?


Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...


Wysłany: 2008-11-01 12:13

Wampgirl (Bicz)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Ja jestem na etapie, kiedy dostrzegłam, że moje ideały są nierealne. I jakoś nie mogę/nie umiem się z tego szoku otrząsnąć.


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2008-11-01 15:37

Ja ten etap już przeszłam. Z szoku już się otrząsnęłam. Ale pustka i żal pozostały...

Dosłownie parę dni temu miała miejsce sytuacja... Może po prostu opiszę Oglądaliśmy z Laszlem w TV jakiś niemożebnie naiwny film typu nowa wersja Kopciuszka - Kopciuszek w liceum czy coś... była dobra, zapracowana dziewczyna, piękny i dobry chłopak, w którym się potajemnie kochała, zła macocha i brzydkie, głupie siostry, które przyjaźniły się ze szkolnymi cheerleaderkami, oczywiście równie pustymi i złośliwymi jak one... Kopciuszek miała jednego, niezbyt przystojnego ale oddanego przyjaciela i... no, mam nadzieję, że sobie to wyobrażacie już :)

W pewnym momencie stwierdziłam: "Chciałabym być znów w liceum". Laszlo na to: "Dlaczego?" - "Bo w liceum miałam głowę pełną planów i marzeń, wiarę w jakieś-tam ideały, możliwości, przyszłość. Dzisiaj wszystko się rozsypało."

Pozostał żal za tymi "jasnymi" latami... Diarmad, chyba z odległości przeczytałeś moje myśli, skoro założyłeś ten temat.

Moim drugim wnioskiem było to, że w młodych ludziach podtrzymuje się takie ideały książkami czy filmami. Zwróćcie uwagę, że ogromna większość filmów familijnych czy dla młodzieży ma wyraźny i łatwy do wychwycenia rozdział na tych "w porządku" i tych "wrednych". Są strasznie sztampowe. Dzisiaj patrzę na nie jako na strasznie naiwne i głupie, bo już życie zdążyło zweryfikować moją wiarę i ufność :/

Na temat rozszerzenia... wypowiem się później.



Wysłany: 2008-11-01 16:15

[quote:b9debe8292="Diarmad"]oj nie poruszyłaś rozszerzenia, które w sumie najbardziej mnie zainteresowało ;P hmm no dobrze powiedziałaś co nieco, ale z perspektywy czasu jak sama oceniasz te nauki w twoim wypadku? nie poczułaś nigdy żalu i zawodu z tego powodu że życie okazało się całkiem inne niż miało i noszenie tych "dobrych" ideałów po prostu sprawiło że zostałaś zraniona?[/quote:b9debe8292]

Jasne, że czulam zal. Kiedyś, gdy odkrylam, że zycie, czy tez swiat ludzi dojrzalych wcale nie jest taki jak sobie wyobrazalam, poczulam się bardzo zawiedziona. Później jednak odkrylam, że rzeczywistość jest taka, jaką zechcemy żeby byla, a ponadto zezwolimy wlasnemu umyslowi, czy tez wyobrażni wykreować ją. każdy chyba zdaje sobie sprawę, że im bardziej jesteśmy smutni, im mocniej siebie dolujemy, tym bardziej nie możemy wyjść z takiego stanu ducha. To, jak patrzymy na świat jest niejako zdeterminowane przez środowisko, ale też w ogromnej mierze przez nas. To my wybieramy kolory, w jakich jawi się nasz świat, zdarzenia są już przypadkiem losu. Spytaleś, jak się ma do tego milosc. Moja odpowiedz brzmi: nie wiem. Mam same zle doświadczenia z nią związane. Związek to odpowiedzialnosc za dwoje ludzi i dzielenie się sobą, czego ja nie potrafię(i nie chcę).



Wysłany: 2008-11-01 16:18

A czy milosc jest dobra i zla to juz kazdy musi odpowiedziec indywidualnie, poniewaz istnieją rozne odcienie milosci - milosc egoistyczna, urojona, apodyktyczna, wymuszona, despotyczna, ale i altruistyczna. Wszystko zalezy od czlowieka.



Wysłany: 2008-11-01 17:37

Ponieważ to temat "wędrówka zaginionego myśla" to moim zdaniem twoja wypowiedź nie jest offtopowata w sumie czekałem aż się PAN zjawi, albo chciałem pana wciągnąć w tą rozmowę, rozumiem że odpowiedział pan "tak" ponieważ pozostałe odpowiedzi oznaczałyby, że wierzy pan w dobro i zło? hmm faktycznie pytanie mogło być ułożone inaczej, by nie można było znaleźć takiej luki, ale wydaje mi się że odpowiedź "nie" oznacza że nie chce się by [b:155f71b235]rodzice[/b:155f71b235]coś takiego wmawiali, ale nie można ją powiązać z własną wiarą(bądź niewiarą) w te 2 pojęcia, aczkolwiek nie rozumiem pana odpowiedzi "tak", dlaczego ona ukazuje niby pana niewiarę w dobro i zło? oczywiście możemy też przekierować rozmowę na temat czy dobro i zło istnieje- ale wydawała mi się ona zbyt banalna, przyjmijmy więc że "dobro" i "zło" istnieją,ale jako pojęcie utarte w społeczeństwie,odwzorowujące pewien archetyp zachowań ludzkich. A więc jeśli tak zdefiniujemy dobro i zło , jako pojęcie wywodzące się z archetypów zachowań ludzkich (trochę tu się gubię więc spróbujcie być łaskawi w interpretowaniu mich słów)to jakie będzie zdanie PANa na temat ich wyraźnego rozdzielania, właśnie w ideologiach wpajanych przez opiekunów, filmach, książkach.


Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...


Wysłany: 2008-11-01 17:54

Rrrany, to ja też się przyczepię, bo się z Panem nie do końca zgadzam.

Pytanie zostało zadane: "Czy powinno się wmawiać dzieciom,iż istnieje TYLKO dobro i zło?" a więc tylko białe i czarne, więc odpowiadając "nie" nie zaznaczam, że nie wierzę w dobro czy zło, ale że świat nie jest TYLKO biały lub czarny. W co łatwo jest wierzyć młodym (i nie tylko zresztą) ludziom, bo wygodniej jest kategoryzować kogoś jako fajnego lub be i kropka. Nagle, dorastając, uświadamiamy sobie, że ludzie to istoty zbyt skomplikowane, by ich jednoznacznie kategoryzować. Owszem, szala może przechylać się w jedną albo drugą stronę, ale nigdy (no, może prawie) nie jest to ostateczna biel czy czerń.



Wysłany: 2008-11-01 18:11

Hmm a co do wcześniejszej Twojej wypowiedzi Alpho droga: miałaś ideały jeszcze w liceum? i nadzieję? długo Ciebie życie rozpieszczało-chyba:)


Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...


Wysłany: 2008-11-01 18:42

Owszem, myślę, że bardzo długo żyłam we własnym świecie marzeń, by w końcu boleśnie zderzyć się z rzeczywistością. Nie twierdzę, że w liceum byłam bezgranicznie szczęśliwa. To z perspektywy czasu patrzę na tamte lata jako bardziej beztroskie, ale nie dlatego, że spotykały mnie same miłe rzeczy ale właśnie dlatego, że miałam marzenia z których dziś czuję się odarta.



Wysłany: 2008-11-02 11:49

A nie sądzisz że takie wpajanie bez uzwględnienia tej "szarości" doprowadzi do tego że w pewnym momencie, po tych 10latach nauki dziecko nagle zrozumie, że nie da się wszystkiego podzielić na te 2 strony? będzie maiło 12-13 lat a w szkole będą chcieli się z nim napić: teraz jak ocenić co będzie dobre,a co złe? czy ludzie którzy pójdą na to piwo są bezwzględnie źli? jak dziecko miałoby ocenić takich swoich kolegów? powiesz że uważać ich za złych? a co jest złego w wypiciu piwka z kumplami(my to robimy często,a to że oni wcześniej zaczynają to co z tego) a uznasz ich za dobrych?- wiem przykład z dupy strzelony, ale chodzi mi o sytuacje zderzenia się dwóch światów, świata ideałów jednego dziecka i świata realiów drugiego, załóżmy że jednemu rodzice wpajali ideały i to wszystko o dobru i źle, oglądał te bajki itd., a drugi pochodzi z trochę mniej zamożnej rodziny, rozumie jakie życie jest,gdy trzeba czekać do 5 czy 7 na wypłatę rodziców i kiepsko z jedzeniem,a co dopiero np.: z komputerem,który mają koledzy- takie dziecko ma już jednak bardziej rozbudowane postrzeganie życia i spotyka się z takim "umoralnionym" dzieckiem, on już się ideałów nie nauczy, ale to drugie dziecko nie będzie w stanie zrozumieć jego sposobu widzenia świata i co za tym idzie jak będzie próbowało je poznać to odkryje że jego ideały to tylko bzdety, na które mogą pozwolić sobie ci,którzy żyją beztrosko. Dlatego uważam że owszem pojęcie dobra i zła można wpajać, ale z uwzględnieniem jakiegoś neutralizmu, bądź po prostu konieczności: złodziej nie jest całkiem zły bo kradnie z głodu,a sam wie że to "zły uczynek" A co do ankiety, przyznaj się że po prostu lubisz być tym,który potrafi przyczepić się do wszystkiego i cholernie elokwentnie i inteligentnie to uzasadnić:D nie wierzę bowiem, iż nie zrozumiałeś mojej myśli w tej ankiecie.


Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...


Wysłany: 2008-11-02 14:33

Czy tam od razu na linii strzału... ja nie uważam,że moja edukacja życiowa się zakończyła,dlatego chętnie dyskutuje,bo właśnie przez takie osoby jak PAN można poszerzyć perspektywy i naprawdę ciekawie podyskutować, choć chyba nie można liczyć na kompromis;P


Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...


Wysłany: 2008-11-12 15:20

Vemona (Bicz)
Vemona
Posty: 13
Zatoka Dymów

Weryfikacji tego, co jest dobre a co złe podjęłam się w bardzo wczesnym dzieciństwie, gdy widziałam, jaką hypokryzją przesiaknięte jest nasze społeczeństwo. Bo biorąc pod uwagę standardy/zasady, jakie wpajali nam za młodu ludzie starsi (rodzice, dziadkowie, starsze rodzeństwo, nauczyciele, księża -niech ich szlag, etc.) okazywały się najczęściej jakąś utopijną bujdą. Doskonale wiedzieliśmy już później, że ludzi "złych" i "dobrych" nie ma. Nie ma czerni i bieli. Nie żyjemy w komiksie.

Przemierzyłam bardzodługi szlak rozważań na temat dobra i zła. I doszłam dobardzoprostej konkluzji:
chcesz czynić dobro? Nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe.

A jeśli chodzi o kontekst miłosny (ten trochę bardziej skomplikowany, bo do czynów dołączone są emocje, które przyćmiewają wiele istotnych rzeczy), to uważam osobiście, że bajki dla dzieci sąokropną krzywdą wyrządzaną nam wszystkim. Ponieważ przez dlugi czas w życiu wierzymy w ogóle w jakieś ideały (których po pierwsze nie ma i nigdy nie było, a po drugie nawet gdyby były, to nie wiem, kto i jak długo wytrzymałby życie z ideałem.. ja umarłabym z nudów... zaziewała się na śmierć). A także wierzymy w to, że gdy znajdujemy osobę, z którą potencjalnie chcemy spędzić resztę życia, myślimy, że dalej to już będzie "i żyli długo i szczęśliwie". Dlatego, gdy pojawiają się jakieś problemy, jakieś wady wychodzą na jaw, zawijamy zabawki i odchodzimy, mówiąc do siebie: to nie ten/nie ta.... Bo nikt nam nigdy nie powiedział, że książę (oprócz tego, że był przystojny, kochany, olśniewający i cudowny) lubił zaglądać do szklanki i chrapał jak traktor. Nikt nie wspomniał, że królewna miała zwyczaj pierdzenia pod kołdrą i niekontrolowanych wybuchów wściekłości i żalu.
Nikt nie wspomniał, że związek dwojga ludzi to nie sielanka. Że wymaga sporej ilości pracy, wysiłku, wyrzeczeń, kompromisów. I że prawdziwa miłość to AKCEPTACJA drugiego człowieka takim, jaki jest. A to cholernie trudne zadanie czasami :) Miłość wymaga pracy nad sobą.
Gdy byłam mała, mama nauczyła mnie takiego wiersza, który doskonale pamiętam do dziś i który bardzo mi pomógł w życiu:

Miłość, moja droga, naucz się doceniać
W dwójnasób ceniąc ją latami
Nie na ławeczce to westchnienie
I nie przechadzki pod gwiazdami

Wszystko w niej będzie:
I śnieg
I zamiecie
I burze z gradem,piorunami

Trudno wszak pieśń piękną złożyć przecie

A miłość pieśni jest obrazem


dlaczego nie?


Wysłany: 2008-11-12 16:41

Vemona (Bicz)
Vemona
Posty: 13
Zatoka Dymów

Drogi Panie

Skoro tak bardzo chciał Pan tutaj zabłysnąć swoją mądrością życiową oraz znajomością literatury, mógłby Pan się domyślić/doczytać tego, że post mój powyższy aż ociekał ironią.

Mi Pan nie musi, drogi Panie, uświadamiać różnicy między "ideałem" a "doskonałością". A trywialne było stwierdzenie, że doskonałość istnieje, bo też bym polemizowała. Ale nie w tym temacie.

W którym miejscu napisałam, że ja zawsze postępuję ścieżką dobra? Jak wyżej wspomniałam, nikt nie jest doskonały. A księżom (nie wszystkim zaznaczę) serdecznie życzę, by ich trafił szlag, razem z tą zakłamaną katolicką instytucją kościoła wpierającego nam, że za bycie homo trafia się do piekła i tego typu innych bardzo zabawne historie.

I, mój drogi mistrzu riposty, mówiąc "nam" miałam na myśli ogół, bo jakoś nie spotkałam się w bajkach szerzonych i rozpowszechnianych przez współczesne nam media innego zakończenia, niż utopijne "happy ever after" etc. Nie licząc Shreka ale Shreka nie było, gdy ja dorastałam. Były tylko piękne i dobre księżniczki i bogaci książęta na białym koniu. I powtarzam, mówię o ogóle bajek, które kształtują nie tylko pojedyncze jednostki myślące w ten sposób, ale pewne wzorce zachowań, ale skoro Pan taki oczytany i mądry, to chyba nie muszę się tu dalej produkować niepotrzebnie zagłębiając w temat, bo się zrobi offtop.

I wbrew wszystkiemu, nie uważam, żeby bajki były złe. Zły jest ich przekaz. Dziecko mój drogi to już młody człowiek, który pyta. Ja swojemu dziecku nie wcisnę kitu, że w miłości szczęśliwe zakończenia "robią się same, bo miłość zwycięża wszystko". No i dziecko potrzebuje przewodników. A kiedy przewodnik wpiera mu brednie, to bedzie żył i walczył o brednie, jak Don Kichot. I tyle.


dlaczego nie?


Wysłany: 2008-11-12 19:19

Vemona (Bicz)
Vemona
Posty: 13
Zatoka Dymów

[quote:2d1ae07229="Pan"]

Przede wszystkim dlatego warto w mlodym wieku znac raczej bajki a w pozniejszym zycie, ze gdy dziecko pomysli, ze zna juz zycie, to jego dorosle poglady nieco za bardzo przypominaja bajke. [/quote:2d1ae07229]

Jak na mój gust; im szybciej poznajesz reakcje przyczynowo-skutkowe w życiu, tym szybciej możesz wyciągać wnioski.

[quote:2d1ae07229="Pan"]
Instytucja, jesli jest czyms innym niz ludzie, ktorzy ja tworza, prawdopodobnie nie jest zaklamana. :) Nie uczlowieczalbym wszelakich rzeczownikow. :)
Doktryna katolicka ma dla przykladu zdecydowanie doroslejsze wyjasnienia, niz banalne straszenie pieklem dla wlasnych korzysci kleru.
I moze takie zrozumienie wazniejsze jest niz poznanie zycia w jego szarosci. Kto wie. [/quote:2d1ae07229]

Jeśli się nie mylę, to kościół jest instytucją tworzoną przez ludzi dla ludzi. Czego efektem jest np. obecny rząd. Doroślejsze wyjaśnienia? Wiele w tej doktrynie zdań przeczących sobie nawzajem. Ale to temat do dłuższej debaty. Bez komentarza. Kolejny offtop.

[quote:2d1ae07229="Pan"]
Narzekamy zatem na bajki czy wspolczesne media? :) I czy ksiazka jest jeszcze wspolczesnym medium, czy nalezy juz do moich czasow, zamknietej przeszlosci? :)[/quote:2d1ae07229]

Jeżeli oglądasz "Kopciuszka" w wersji współczesnej, to chyba raczej jest to ze sobą ściśle powiązane? Ipowiedz mi, czy czytałeś statystki, ilu rodziców czyta swoim pociechom? I jak myślisz, po co są organizowane akcje pt: "Cała Polska czyta dzieciom"? Z tego, co ja zauważyłam, bardziej popularny jest teraz komputer i telewizor, a co za tym idzie, sam dobrze wiesz.

[quote:2d1ae07229="Vemona"]
mówię o ogóle bajek, które kształtują nie tylko pojedyncze jednostki myślące w ten sposób, ale pewne wzorce zachowań
[/quote:2d1ae07229]
Zlych? :) Czy niedopasowanych? :)

raczej mało przemyślanych; niezwykle powierzchownych, wynikających z instynktów samozachowawczych

[quote:2d1ae07229="Pan"]
Niewielki widze sens w uczeniu dzieci szarosci. Nijakosci.
Przekazalas pewien punkt widzenia. O tym powyzej. Czy odwazysz sie go mieszac z obiektywizmem? Bo moze robilabys ten sam blad, ktory zarzucasz innym - forsowania swojego spojrzenia na swiat. A to podobno krzywdzi czlowieka, ktory sie przekonuje, ze jednak jego swiat jest inny.[/quote:2d1ae07229]

Tak się składa, że ja o szarości nie wspominam. Uważam,że zycie to feeria barw. I "dobro", i "zło" to pojęcia bardzo bardzo względne.

[quote:2d1ae07229="Vemona"]
I wbrew wszystkiemu, nie uważam, żeby bajki były złe. Zły jest ich przekaz. Dziecko mój drogi to już młody człowiek, który pyta. Ja swojemu dziecku nie wcisnę kitu, że w miłości szczęśliwe zakończenia "robią się same, bo miłość zwycięża wszystko".[/quote:2d1ae07229]

Nie zwycieza? :D
Czlowiek, ktory wierzy w moc milosci i dobra, nie jest zly. Jemu moze byc zle, ale on jest dobry. Gdyby - dla odmiany - skonfrontowac tu "byc" i "miec", ja bym stanal przy "byc", przy idealistach, dla ktorych wartosc wlasna jest czyms wiecej niz dobra, jakie mozna zdobyc.

I tutaj wszczęłabym dyskusję. Czasem miłość nie wystarcza. A czasem jest jej aż nadmiar. Miłość to nie jedyny składnik szczęśliwego związku, choć podstawowy, co nie ulega wątpliwości. I ja też wolę być, dlatego niczego nie posiadam


[quote:2d1ae07229="Pan"]
Bajki. Tom i Jerry, czyli nieustanna przemoc, kaczor Donald, czyli prawie nieustanna przemoc. Pokemon - ciagla przemoc. Mniejsza o calkiem wspolczesne antybajki - juz dawniej bajke zblizono do zycia. Wkradla sie w nia zlosliwosc, dwustronna, czesto nieuzasadniona. Konflikt jako os, wokol ktorej wszystko inne sie obraca. Prawdziwe to, a jakze. Ale czy potrzebne? :) I czego uczy? :) Psucia komus szykow bez powodu. Tego, ze czyjs bol jest zabawny. Ze to smieszne, gdy sie kogos miesza z blotem. Ze zly moze wygrac, bo czemu nie. Wiec wygrac mozna i bedac zlym.[/quote:2d1ae07229]

Ten przykład niezwykle jest trafiony Z tym się zgadzam. :)

[quote:2d1ae07229="Pan"]
Ty mowisz o sytuacji, w ktorej czlowiek spotyka zycie. Ja - o chwili gdy czlowiek to zycie tworzy. Bo sadze, ze ma wplyw.
Dobro i zlo oraz idealizm by sie swiatu przydaly. Utopia jest utopia nie przez naczelne prawo wszechswiata, mowiace, ze nic dobrego sie nie uda. :) Wylacznie dlatego nie ma szans na realizacje, bo zawsze sie znajdzie ktos, kto nie uwierzy. Kto zechce bogacic siebie kosztem innych. Taki zly wezyr, zla krolewna, zla wiedzma.
Ludzie sobie sami odcinaja droge do szczescia (nawiasem, wyjasnienie Piekla jest identyczne), bo wola przyjac ta szarosc swiata. :) [/quote:2d1ae07229]

Więc zdefiniuj mi to dobro: czym ono jest i co to znaczy być dobrym człowiekiem? I jakie widzisz sposoby wprowadzenia w życie tego dobra, bo w końcu ideały są potrzebne. I czy to, że ktoś nie wierzy, ma inne zdanie musi się stać powodem przyczepiania mu plakietki złegowezyra czy złej wiedźmy?

Ja uważam, że to, co jest złem tego świata to nieświadomość, niechęć zrozumienia, wygoda. Ale toinnym razem, bo nie mam czasu, śpieszę się do pracy


dlaczego nie?


Wysłany: 2008-11-12 21:58

Wow, jestem pełny podziwu dla powyższej dyskusji, nie spodziewałem się że ten temat da tyle do myślenia... Generalnie chyba zaczynam pojmować tok myślenia Pana... ale hmm...No dobra, teraz mam pytanie(troszkę zbaczając z tematu-ale chyba jako założyciel będzie mi to wybaczone) więc jak podsumowalibyście rolę bajek w kształceniu dzieci?(jaki jest ich cel istnienia, co mają przekazać i jak to wpływa na postrzeganie świata)


Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...


Wysłany: 2008-11-13 03:51

Jeśli spłodzę malucha to bez wahania przystąpię do akcji 'cała Polska czyta dzieciom'.Bajki to dobre narzędzie - przed dzieciakiem trzeba odkrywać prawdę o życiu stopniowo, niech dojrzewa normalnie, a nie w trybie expresowym, a poza tym dobrze jest zaszczepić w nim chęć do czytania. Co wrażliwsi pewnie czują zażenowanie po konfrontacji wyobrażeń z rzeczywistością, ale bez przesady,taki żal nie trwa wiecznie, przy odrobinie instynktu przystosowawczego, bajki opuszczają głowę (właściwie to jedna po drugiej jest obalana), i człek zajmuje się życiem takim jakie ono jest.

Pozdrawiam serdecznie.



Wysłany: 2008-11-14 19:22

Vemona (Bicz)
Vemona
Posty: 13
Zatoka Dymów

Ok... Nie będę już wdawała się w głębsząpolemikę z Panem, bochwilowo mam problem z internetem w domu i muszę w kawiarniach przesiadywać :?

Ja jak najbardziej jestem za tym, aby czytać dzieciom bajki. Ale można to robić selektywnie. Bajki mogą być w wersji spłaszczonej, prymitywnej, uproszczonej. Takich bajek czytać nie będę.

Do Faceta: uwierz mi, dziecko to istota rozumna. I najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa i iluzji. Można przekazywać dziecku prawdę w sposób zrozumiały dla niego, nie brutalny. Można go przyzwyczajać do prawdy od małego, tak, aby w dalszym dorosłym życiu umiał sobie z tą prawdą radzić.

I owszem, bajki są po to, aby przytoczyć dziecku jakieś wzorce zachowań. Więc ja wolałabym, aby moje dziecko poznało ich jak najwięcej: zarówno dobrych, jak i złych. Aby samo potrafiło w przyszłości wybrać. Z dzieckiem powinno rozmawiać się jak z dorosłym człowiekiem, ważąc jednak słowa i sposób przekazu(jedyna różnica).

Teraz muszę uciekać, choć bardzonie chcę, ale mam nadzieję jeszcze podyskutować tutaj z Wami:)


dlaczego nie?


Wysłany: 2008-11-14 19:43

dzięki bajkom dziecko dowiaduje się nie tylko o tym, że istnieje zło, ale przede wszystkim, że może z nim walczyć i je pokonać. zdanie każdego folklorysty :)


"wybrednie w różach wymarzając kolor czarny"


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło