Wysłany: 2008-06-02 14:17
- No pięknie - pomyślał.
Skoncentrował się i wypuścił z dłoni w kierunku tłumu obłok energii, który w locie uformował się na kształt strzały, po czym wbił się w ciało jednego z wieśniaków.
Potem kopnięciem rzucił ławkę prosto pod nogi biegnącego w jego stronę osobnika o tępej mordzie, który przewrócił się i upadł. Mag doskoczył w jego stronę i wydobytym spod płaszcza sztyletem dźgnął wieśniaka w szyję.
Podnosząc głowę zobaczył drugiego, który zamierzał się ławą w stronę jego twarzy.
Suffer the pain of discipline or suffer the pain of regret!
Wysłany: 2008-06-02 14:29 Zmieniony: 2008-06-02 14:37
- No i w pizdu...
<urwało sie mu gdy alarm zawył>
- Proponuje Mości zakończyć tę ucztę bo zaraz ściągnie na nią jeszcze większa banda gości.
<rozejrzał sie po tajemniczych postaciach>
- Za lasem stacjonuje dość spora jednostka. Pewnie i tak już węszą po lesie bo grupka ich zwiadowców wcześniej wdała sie ze mną w dość wylewną dyskusje...
<kontynuował monolog w stronę postaci>
- Chyba, że Ty czarodzieju masz jakiś cudowny pomysł jak na raz zatrzymać bliską tysiąca jezdną zbrojną grupę mężów...
<rzucił pytanie w stronę zszokowanego i wciąż widać było nie do końca połapanego w tym co sie dzieje maga. Kontem oka ujrzał jeszcze prędko umykająca - zdaje sie Elfkę przez okno - po, której w uszy dało sie usłyszeć trzeszczenie stropu. Ukradkiem rzucił twarde i zdecydowane spojrzenie na konstrukcje po czym rzekł do siebie w myślach:>
- Nie takie rzeczy miało sie już na głowie...
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 14:39
-Hmm...heh...ten, tego...pomyślmy - zaczął się gubić w swym rozumowaniu. - Tak, wiem! Otworzę portal.
Padł na kolana, oparł dłonie na skroniach i zaczął się koncentrować i mamrotać zaklęcia. Nagle tuż przed nim rozbłysł blask portalu.
- Szybko, przechodźcie! Zaraz się zamknie! - po czym nie czekając na pozostałych sam wyskoczył do przodu. Poczuł, jak wywracają mu się wnętrzności i krew uderza do skroni.
Zamknął oczy, po czym poczuł, że ląduje na czymś miękkim. Otworzył oczy i zobaczył czerwone poduszki i na wpół zdziwione, to przerażone twarze kobiet.
- Najlepszy zamtuz po tej stronie gór. Heh, pierwsze bezpieczne miejsce o jakim pomyślałem - pomyślał rozbawiony, po czym stracił przytomność.
Suffer the pain of discipline or suffer the pain of regret!
Wysłany: 2008-06-02 14:52
<nim zdąrzył dobiec do portalu z kilkoma strzałami w braku, zamknął sie mu tuż przed nosem. Prędko więc ruszył w strone tylnego wyjscia karczmy podpalajac ją za sobą>
- Niech nastanie wreszcie jasność...
<rzucił gromkim śmichem za siebie słysząc jak alkohol rozlany po karczmie prędko ogarnął ją kąsającymi językami ognia>
- A teraz czas zatroszczyć sie o własny tyłek...
<znikł błyskawicznie w cieniu pobliskich chaszcz otaczajacego zewsząd wieś lasu>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 15:27
<upewniwszy sie, że go nie gonią rozwścieczeni tubylcy przystanął. Czuł swąd krwi zarżniętych mężów. Sam wyrwał sobie z barków kilka strzał, które dość płytko wbiły sie w jego ciało.>
- Gdybym ja ich uczył strzelać tymi wykałaczkami to przynajmniej potrafiliby mnie potem przebić na wylot...
<urwała mu sie przelotna myśl>
- Ciekawe gdzież też podziała sie ta Elfka. Taka zwinna i błyskawiczna to pewnie jaka łowczyni bądź najemniczka...
<kontynuował do siebie w myślach bacznie obserwując otoczenie>
- Na wieśniaków na pewno nie polowała... a Ci pozostali dwaj? Już wiadomo, że to nie jej kompani. Ciekawy zawodnik z tego zakapturzonego zaś mag z pewnością nie miał dziś najlepszego dnia...
<okrótce przeanalizował napotkanych w karczmie gości. Do jego uszu dobiegały odgłosy podnieconej wydarzeniami wsi, a dodatkowo stukot zbrojnej konnicy. Nie było czasu do stracenia. Kolejna noc bezsenna i pełna wrażeń. Przeczucie go nie opuszczało, że nie jest sam w tym lesie. Maksymalnie wyostrzył swoje zmysły obserwując i nasłuchując zewsząd otaczający go bór ruszył powoli przed siebie w pełnej gotowości bojowej>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 15:44
<nagle poczuł dziwne szturchniecie jakby coś na niego wpadło. błyskawicznie odwrócił w stronę uderzenia i już chciał podnieść topory gdy zobaczył znajomą sylwetkę czarnego zakapturzonego.>
- Życie Ci nie miłe, że śmierci na widelec sie pchasz?
<schował jeden z toporów i zgrabnie pomógł wstać przybyszowi>
Zgaduję, że i Ty postanowiłeś oddalić sie jak najdalej od tego rozgrzebanego mrowiska. Proponuję kontynuować wyprawę zaś w między czasie zdradź mi skąd żeś sie urwał i kim jesteś?
<ukrył drugi topór pod płaszcz jednak cały czas dzierżył dłonie na ich rękojeściach na wypadek niespodziewanego ataku>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 16:05
- Nie mam imienia. Jestem Berserkerem. Miotaczem toporów z głębin odległych południowych lasów Martwych. Wybacz, że dłonie cały czas trzymam przy sobie <rzucił krótkie spojrzenie na rękojeści obu toporów> ale po niedaleko przeszłych wydarzeniach trudno o prędki powrót do spokoju. Cóż mnie sprowadza... koniec wojny ostatecznej na południu. Ludzie kontra tacy jak Ty czy ja... Nikt nie wygrał bo ostatecznie wśród moich po zwycięstwie nastał bunt i sie wszyscy nawzajem wyrżnęli między sobą. Nieliczni tylko wybrali role tułaczy jak ja... Jeśli jakiś podobnych mnie napotkamy to nie licz, że będą chcieli uścisnąć ze mną dłoń...
<końcowe słowa zabrzmiały jakoby czuł, że jego koniec wisi w powietrzu.>
- Wiec powiadasz, że jesteś magiem. Piękna umiejętność ale przyznam, że nie szukanie kłopotów to obecnie chyba jedna z najcenniejszych cech.
<lekko się uśmiechnął do towarzysza z małą ironią w głosie dając do zrozumienia, że niektórzy nawet nie szukając kłopotów są nimi z racji swego istnienia>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 16:40
- Dziękuje za pomoc, uczciwa i pomocna z Ciebie istota Summonie. Czy typowa metoda walki <oczął zastanawiać sie nad pytaniem towarzysza> to bym nie powiedział. Oprócz miotaczy toporów czyli berserkerów były także inne odmiany piechoty. Była także jazda i różne jej odmiany oraz łucznicy ale oni nie używali wykałaczek jak tubylcy co to tylko rysy na skórze zostawiają, heh
<szyderczo się zaśmiał>
- Ciężko Ci o akceptacje? Czyżby czarna magia? Mało kto takich lubi. My od zawsze z nimi dobrze trzymaliśmy. Jak nie my pomagaliśmy im to oni nam. Solidarność to nasza cecha. Co innego gdy walczysz w szeregu a co innego gdy sam. Ostatnimi czasy mam możliwość by sprawdzić samego siebie.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 17:15
- No cóż, albo zabić albo kaleczyć. Nie zastanawiam sie w jakim stanie pozostawiam wroga za sobą. Raz jest mniej a czasem bardziej rozczłonkowany...
<wypowiadając ostatnie słowa wzniósł ręce do góry aby nieco sie rozciągnąć po czym nagle w dłoni poczuł coś materiałowego. Nie zastanawiając sie za wiele pociągnął mocniej jednak widząc, iż z drzewa spada ów Elfka pochwycił ją na ręce i z towarzyszem Summonem rzucili wielce zdziwione spojrzenie pozostając przez chwilę w głębokim osłupieniu nie pojmując zajścia>
- Najwyraźniej właśnie moje przeczucia same postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i oto proszę
<rzekł do Summona i do równie mocno zdziwionej Elfki>
- No i co teraz?
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 18:04
- Służę uprzejmie
<ostawił powoli Elfkę na ziemi>
- Choć przeczucie miałem, że mamy cień to jednak nie spodziewałem sie, że to właśnie Ty nim będziesz... Zgaduję, że szłaś za jednym z nas od samego początku skoro aż tu trafiłaś chyba, że masz tak ostry węch, że nas wytropiłaś...
<nagle sam również słysząc coraz bardziej donośny odgłos biegnących ciężko końskich kopyt skierował sie w stronę przybyszów ciekawie spoglądając na kolejnego towarzysza>
- Daleko są? Jeśli zdołamy uciec to dobra nasza, jeśli jest ich za wielu warto uszanować życie dla cenniejszych przedsięwzięć.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 18:24
- Tylko 5? W tym jeden kuleje?
<rzucił mocno zdziwione spojrzenie>
- To przed czym tu sie chować? Z zaskoczenia wytnę ich zanim sie zorientują, że są martwi.
<spojrzał poważnie na towarzyszów>
- Poza tym koń to szybszy środek transportu niż nogi...
<dorzucił dla drobnego pocieszenia towarzyszów>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 18:39
- Ktoś ważny nie miałby teraz słabej obstawy po tym co zaszło we wsi w karczmie
<odrzekł szeptem do Elfki>
- Pięciu to ja biorę za jednym zamachem, a konie są nasze do dalszej dyspozycji. No i oczywiście wszystko to cokolwiek Ci jeźdźcy wiozą.
<kontynuował>
- Mamy inne techniki prowadzenia walki z przeciwnikiem. Można by więc porwać jednego w celu zdobycia informacji a pozostali niech wieją gdzie popadnie. I tak nas potem nie znajdą.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 19:20
- Na koniu w miarę sobie radze, służyłem też dawno temu w berserkerach konnych ale nie miałem na nich takiego wzięcia jak o własnych nogach...
<mówiąc podszedł do jednego z koni po czym dosiadł sprawnie i zakręcił się nim w miejscu sprawdzając czy jeszcze pamięta jak sie na nim poruszać>
- Więc jak? W trójkę na jednym jedziemy?
<spojrzał pytająco na dwójkę>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 20:30
<ruszył prędko za towarzyszami jednak po chwili dało sie ujrzeć za nimi pościg pozostałych trzech jeźdźców>
- Zdaje sie, że mamy towarzystwo!
<krzyknął w pędzie jazdy do towarzyszy>
- Wy jedźcie, a ja ich zatrzymam bo uciekać w nieskończoność zwierzęta nie dadzą rady
<o czym zwinnie odbił w bok znikając w zaroślach odwracając uwagę ścigających.>
- Przynajmniej oszczędzę czarodziejowi widoków...
<rzekł do siebie pod nosem szykując sie do rozstania ze ścigającymi>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-02 21:26
<w miedzy czasie gdy mag z Elfką jechali dalej przed siebie porachował sie z goniącymi. Oddalając sie od nich na bezpieczna odległość obrócił nagle konia na wprost nich i z dala pędem jadąc na zderzenie z nimi rzucił prosto w nich topory. Po płynnym przebiciu ich ciał na wylot wbiły sie w drzewa za nimi zrzucając za sobą martwych jeźdźców na ziemie. Ponownie goniąc za towarzyszami zabrał topory z drzew>
- Ktokolwiek ich wyszkolił, nie ma pojęcia o swojej specjalności...
<rzucił za sobą dumnie pozostawiając jedyne mgłę do dyspozycji uziemionym jeźdźcom>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-03 12:10
- tutaj jestem, byłem sie rozejrzeć po okolicy...
<wylonił sie zza pobliskich chaszcz jednocześnie robiąc mocno zdziwione oczy co tez elfka mogła robić w bagnie>
- nie wiem jakim cudem wpadłaś do tego bagna ale to nie właście miejsce na odmoczenie zmęczonych stóp
<grzecznie i lekko żartujac odrzekł tym samym podajac kawalek materiału by mogła sie nieco otrzeć>
- koniecznie trzeba jakoś sie stąd wydostać, zapach tu panujący nie wietrzy niczego dobrego...
<skrzywił sie sam do siebie czując dość znajomy z innych rejonów zapach>
- ... i mam nadzieję, że jesteśmy tutaj sami...
<dorzucił niepewnie>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-03 15:35
<spojrzał na garść dorodnych grzybów uzbieranych przez maga>
- gdybyśmy tu mieli jakiego trupa to z jego czaszki zrobiłbym garnek, a tak nie mam pojęcia...
<odrzekł z namysłem nie zwracając uwagi na to jak obrzydzającym był jego pomysł>
- chyba, że tak jak ziemniaki odgrzać w popiole... A gdzie sie podziała Elfka?
<zapytał zaniepokojony>
- Nie powinniśmy sie rozdzielać w tych okolicach, ta ziemia ma oczy i uszy...
<odrzekł z lekkim nerwem w głosie nieufnie sie rozglądając>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-03 20:31
- Konie zostają tutaj. Przez te rejony nie przedrzemy sie z nimi. Co do naszych imion, to zacznij od siebie, mi to trochę zajmie
<lekko sie uśmiechnął>
- Znajdźmy Elfkę, zanim coś czego nie znamy i nie widzimy znajdzie ją przed nami
<nerwowo chwycił za rękojeści toporów przy pasie>
- Cały czas mam przeczucie, że nie jesteśmy sami chyba, że ta ziemia tak myli zmysły
<nieufnie lustrował otoczenie powoli sie obracając>
- Odnajdźmy ją i ruszajmy dalej... Ta przystań jest niegościnna...
<klepnął lekko towarzysza w ramie po czym ruszyli w stronę gdzie udała sie Elfka>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-03 21:29
- pewnie spłoszy je dzikość i dwupłaszczyznowość tej ziemi...
<oczął jakby węszyć rozglądając sie>
- jeśli pobiegną w stronę lasu to nie czeka ich to samo co czeka wszystkich, którzy w nadmiarze zaufają tej ziemi. Widziałem już podobny widok...
<oddalił sie chwilowo wspomnieniami>
- Raz jak toczyliśmy bitwę, zagoniliśmy też wroga na podobne bagna. Okrążyliśmy teren. Gdy jednak postanowiliśmy już ich ostatecznie wykończyć...
<nastąpiła chwila refleksji. Zmarszczył brwi jakby to co wtedy zaszło wydarzyło sie jeszcze przed chwilą>
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-06-03 22:00
- niczego prócz nas żywego nie ma...
<dokończył>
- choć kiedyś ta roślinność musiała tu wyrosnąć
<dodał z ironią>
- zakończenie mojej historii znają tamtejsze bagna. Bo my po wejściu na nie, nie zastaliśmy żywej duszy.
<oczął rozglądać sie w okolicach zbiornika>
- musi gdzieś być...
<rzekł cicho do maga>
- ... Elfy najlepiej wiedzą jak poruszać sie w takim terenie. Nie straszne im bagna.
<bystro spoglądał wokół zaciskając mocno zęby>
- Teraz albo my znajdziemy ją albo ona znajdzie nas. Chodźmy w dół strumienia upływającego z oczka. Nie ma tu na co czekać...
<raz jeszcze bacznie rozejrzał sie wokół szukając znajomej drobnej sylwetki>
- wiem, że gdzieś tu jesteś...
<rzekł do siebie w myślach po czym klepnął lekko w ramie towarzysza i powoli ruszyli przed siebie wzdłuż strumienia>
"God made me a cannibal to fix problems like you."