Mystic Tour 2007- jakie macie wspomnienia? Wysłany: 2007-04-21 19:58
Wiem że może daję ten temat troszkę po czasie, ale myślę że jest warty uwagi:P Mam do was małe pytanko...Jak wspominacie Mystic Tour? Ja wspominam wspaniale ( choć Frontside mnie troszkę rozczarował). PS. Ja byłam w krakowskim ,,LochNess" a wy?
,,Carpe Diem"
Wysłany: 2007-04-22 11:04
No moje wspomnienia z Zeppelina poznańskiego mogę właściwie dosć któtko opisać:
Rootwater mnie znudził
Virgin Snatch zrobili na mnie bardzo duże pozyttywne wrażenie
Frontside jakoś mnie nie ruszył
Hunter zagrał baaardzo fajnie :)
Trzba nadmienić że wybierając się tam znałem trochę lepiej tylko Huntera a resztę chciałem zobaczyć w akcji i posłuchać co grają. Ogólnie uważam, że było warto :)[/b]
"You gotta put your faith in a loud guitar..."
Wysłany: 2007-04-23 23:01
moje wrazenia z poznanskiego mystic festivalu.
ja natomiast nie widzialem Rootwater i Virgin Snatch (czego bardzo zaluje) bo wchłanialismy, wraz z Mirtha, Swidrem i Zetem, piwo i takie tam inne specyfiki polskiej produkcji nad Warta (czego absolutnie nie zaluje;]).
Fronside zagrali dobrze tylko taki maly szczegolik... nie lubie ich tzw. image'u scenicznego. Chlopaki chyba sie zasiedzieli w solarium i do tego te blyszczace koszule z takimi "kozackimi" znakami na plecach. po prostu zaświrowali, że hoho.
Huntera bardzo lubie wiec i tak mi sie podobalo ale bylo widac ze Drak jest niepocieszony iloscia i reakcjami (raczej brakiem reakcji) publiki.
I'm rolling like a stone... never creep.
Wysłany: 2007-04-24 07:41
K-ce, Mega Club, 21.03; chociaż żyłam już metalmanią to mystic tour zrobił na mnie duże wrażenie. Rootwater oglądałam tylko, całkiem spoko faceci, nawet nieźle grali, mieli fajny kontakt z publiką. Virgin Snatch- jazda pod scenę, do pierwszego rzędu no i bawmy się :D grali idealnie wybrane kąski, akurat te które wszyscy kochają i przy których idzie się wyszaleć. Później Frontside- zachrypnięty Auman, ale rozwałka na całego. Druga przeżyta ściana śmierci, więc nie ma źle. Gardło zdzierałam oczywiście obowiązkowo :) Hunter- jak to Hunter, koncerty mają zwykle podobne, wyszło im fajnie- jak zazwyczaj- chociaż brakowało Jelonka... Drak za to fajne hasełka puszczał, w stylu: Katowice, macie już swoje mundurki? Jesteście gotowi aby stać się małą armią wszechpolaków? Albo: Zagadka- Ile kosztuje benzyna do Majbaha (cholera wie jak to się pisze)? <śmiech na sali, Hunter gra gra gra, po czym> Tyle samo co do małego fiata, ale jest wypłacana w taaaakich małych monetach :lol: No a prywatnie: przed Hunterem ucięłam sobie miłą pogawędkę z Zielińskim, Aumanem i Demonem, napiliśmy się po kamikadze, pogadaliśmy o koncertach, muzyce, Auman walnął mi komplement że "fajnie się bawię"... Więc ogólnie, Mystic tour był wyjątkowo udany i do dziś wspominam bardzo bardzo miło, chociaż na drugi dzień ani ruszyć karkiem, ani powiedzieć słowa, a tu Metalmania niedługo :lol:
"Kto ma miękkie serce, musi mieć twardą dupę"
Wysłany: 2007-04-25 19:29
ja wspominam bardzo miło Bielski MT'07 ... jak zawsze na Huntera się chamsko wbiłam pod barierkę czego konsekwencją było łapanie wokalisty Frontside na końcowym kawałku jak został popchany i poleciał oczywiście na słabego Nenara ...
Po za tym pierwszy raz tak długo latałam na tłumie i nie spadłam na łeb, a zostałam zdjęta poprostu (to w BB bardzo dziwne, bo z reguły się leci na głowę)
No i na wszytskich zespołach się niexle wyskakałam :)
Ja mam 20 lat, ty masz 20 lat ... i tak wszyscy umrzemy
Wysłany: 2007-05-01 21:28
Ja byłem w Bydgoszczy w Vanila Club... I chyba właśnie klub mnie zdziwił najbardziej. Co do koncertów to Rootwater rozgrzało atmosferę, Virgin Snatch dało porządnego kopa no a Frontside...heh osobna kwestia. To ich występ najwięcej ludzi pod scenę przyprowadził i zagrali najlepiej. Mimo tego, że głownie oparli się na materiale z Absolutusa. Ja jednak wolę poprzednie albumy... Na Hunterze gdzieś tam siedziałem na terenie klubu i miałem dość obojętny stosunek do tej kapeli. Zagrali na poziomie i tyle
Wysłany: 2008-10-26 21:38
Łódź.. coz.. bylo emocjonalnie..
Pierwsze emocje pojawily sie gdy dowiedzielismy sie ze nie ma zadnej szatni.(kurtki, plaszcze..etc)
Kolejne emocje.. bardziej wyraziste(oj.. bardziej, bardziej) pojawily sie gdy dowiedzielismy sie ze nie ma baru.. 0 alkocholu.. tylko zapiekatki + tymbark/coka-cola. ALe przejdzmy do muzyki.. Rootwater zagral dobrze, ale nie porywajaco dobrze. Po Rootwaterze(zniknal ojciec kumpla - wrocil przed wystempem Huntera, zalany.. wtedy dowiedzielismy sie ze on i muzyczy Rootwatera to dobrz kumple) zagral Virgin Snatch.. calkiem przyzwoicie, potem Frontside.. tak jak zawsze xD. I Hunter.. wtedy zespol nr 1 dla mnie.. to primo.. a secondo.. hm inne mile wydazenie ktore jednak zachowam dla siebie. Ogolnie.. organizacja lezala, muzyka swietna, a klimat i teksty ze sceny.. hm.. cos pieknego. Mimo braku alkocholu bylo genialnie:) Pozdrawiam.