Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin

Tajemniczy Świat.. Strona: 1

re Wysłany: 2007-04-20 09:27

to tak jak z głucho-niemymi... co oni myślą, czy słyszą własne myśli czy tylko nieskładne bodźce nimi kierują... Czy dzieciaki z porażeniem mózgowym czyją się w "naszym" świecie bezpieczne?Szczerze wątpie bo nawet my czasami wolimy z niego uciec myślami gdzieś w dal,w zakątki czy to naszej pamięci czy poklady naszych marzeń...Wydaje mi się że życie jest szczęściem i taki człowiek nieważne czy z porażeniem mózgowym czy autyzmem chyba ma świadomośc własnego istnienia...no właśnie ale to zawsze jest chyba...raczej się tego nie dowiemy...


Per aspera ad astra,Carpe Diem,Non omnis Moriar


Wysłany: 2007-04-20 10:53

Kiedys juz o tym z kims dyskutowalem. Zwierzętom robi się tzw test lustra. Maluje sie im plame na ciele i ustawia przed lustrem. Wiekszosc zwierzaków myśli,ze to jakis inny osobnik proboje lustro atakowac zjesc itp Tylko chyba trzy gatunki rozpoznaly ze to to ich odbicie i probowalo sobie potem ta plamke zetrzec. Taki eksperyment ma dowodzic samoswiadomosci. Bardzo male dzieci nie maja czesto jeszcze tej wiedzy ze ja to ja i mowia o sobie w trzeciej osobie - "Maciuś zrobił siku"


Life is complex: it has both real and imaginary components


... Wysłany: 2007-04-23 21:54

Wydaje mi się ,że osoby dotknięte np zepołem downa, nie zdają sobie nawet sprawy o nieszczęściu jakie ich spotkało. Nie postrzegają tego w ten sposób. A ich spojrzenie na świat jest różne przecież od naszego... nie możemy ich toku myślenia porównywac do naszego...

Wydaje mi się ,że są pełni chaosu, dziecinnego piękna. To czyni ich bardziej szczęśliwymi niż jesteśmy my, my sobie zdajemy sprawę ,że wszystkiego co się wokół nas dzieje...
A oni? Nie... Zadawalają się rzeczami małymi, nieistotnymi, czasem zastanawiam się czy tak nie łatwiej żyć.
Bez natłoku emocji, rozterek, nadmiernego bólu, bez świadomości ogólnie panującego zła, okrucieństw, bólu...


Życiem jednostki nie rządzi żadne seksualne przeznaczenie; na odwrót, erotyzm jednostki wyraża jej ogólną postawę wobec istnienia. — Simone de Beauvoir Wielkim celem życia jest doznanie - aby czuć, że się istnieje, choćby nawet cierpiąc.


Re: ... Wysłany: 2007-05-10 20:25

minawi (Moderator)
minawi
Posty: 6188
Poznań / Iława

[quote:9ae9bacb80="Podmuch_wiatru"]Wydaje mi się ,że osoby dotknięte np zepołem downa, nie zdają sobie nawet sprawy o nieszczęściu jakie ich spotkało. Nie postrzegają tego w ten sposób. A ich spojrzenie na świat jest różne przecież od naszego... nie możemy ich toku myślenia porównywac do naszego...

Wydaje mi się ,że są pełni chaosu, dziecinnego piękna. To czyni ich bardziej szczęśliwymi niż jesteśmy my, my sobie zdajemy sprawę ,że wszystkiego co się wokół nas dzieje...
A oni? Nie... Zadawalają się rzeczami małymi, nieistotnymi, czasem zastanawiam się czy tak nie łatwiej żyć.
Bez natłoku emocji, rozterek, nadmiernego bólu, bez świadomości ogólnie panującego zła, okrucieństw, bólu...[/quote:9ae9bacb80]

no pięknie to opisałeś :)

A że sama mam brata z zespołem Downa, to też tak mi sie wydaje, że jest. Choć z drugiej strony małe i nic nieznaczące dla nas problemy w stylu "zawiązanie sznurowadła" dla nich mogą rpzerodzić się w przeszkodę nie do pokonania.

Cieszę się, ze macie takie tolerancyjne podejście do osób upośledzonych umysłowo. Respect :)


"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"


Wysłany: 2007-08-26 22:42

Mammawombwomb (Bicz)
Mammawombwomb
Posty: 49
Torun/Houston/Buenos Aires

Dawno dawno temu doznalem powaznego zatrucia calego organizmu (nie, to nie byl kac po fajnych urodzinach u cioci Tereski....). Nie wazne co i jak - wazne jest to, ze mialem duzo klopotow neurologicznych, a wszystko objawialo sie dosc nieprzyjemnie. Z medycznego punktu widzenia po prostu po czesci oszalalem. Nie byla to jednak sprawa ciagla, tylko jedna, prawie roczna seria epizodow. I to nie one byly najgorsze. O wiele nieprzyjemniejsza byla swiadomosc podczas nich, ze "cos nie jest tak". Poniewaz wtedy musialem sie powaznie zebrac w calosc, miedzy innymi bardzo duzo czasu posiwecilem czytaniu o podobnych sytuacjach. I wtedy odkrylem ze np. ludzie z alzheimerem czesto maja przeblyski swiadomosci. I co jest gorsze? Oszalec, czy miec swiadomosc ze sie oszalalo? Jesli tracic umysl, to lepiej tak, aby nie wiedziec. Wtedy istnieje sie w czyms innym - byle by to sie ze stanem pierwotnym nie zazebialo.


Jestem pasazerem na statku Ziemia.


Wysłany: 2007-08-26 23:25

na swiadomość składa sie miedzy innymi bardzo istotna percepcja rzeczywistości. mają tę ostatnią w stopniu ograniczonym,a sam fakt ograniczonych możliwosci umysłowych wpływa na stopien swiadomosci, czyli tak, jak zasłonić sobie dużą częśc pola widzenia i nie miec możliwości obracania się i bycia jedynie biernym obserwatorem. Dopiero poznawszy okresloną ilość rzeczy człowiek moze zacząc zastanawiac sie nad usystematyzowaniem ich i grupowaniem.

w moim wyobrażeniu człowiek autystyczny jest podobny do człowieka pozbawionego jednego, lub więcej zmysłów. nie jest w stanie poznać otaczającej go rzeczywistości w takim stopniu, jak normalny, posluguje sie wiec ubogimi srodkami mu dostepnymi, a to wcale nie przeszkadza mu sie zachwycac tymi kilkoma dostepnymi bodźcami. Na swój sposób zazdroszczę takim osobom, bo sa nieświadome wielu niebezpieczeństw, problemów z jakimi borykają się tzw normalni, a dzieki temu szczęliwsze. Tak mozna powiedziec z naszego (normalnego) punktu widzenia, ze ich problemy wydaja sie nam błahsze, chociaz obiektywnie stopien dla kazdego czlowieka jest taki, z jakim jest w stanie sobie jakos poradzić. A stawiajac sie w miejscu czlowieka usposledzonego widze po prostu inne proporcje, inne podstawy, inne priorytety.


"Bycie wilkiem w ludzkiej skórze to sztuka."


Wysłany: 2007-08-27 14:20

Od pewnego czasu jestem w Irlandii i od razu rzuciło mi się w oczy, że jest tu bardzo dużo ludzi upośledzonych umysłowo. Można ich spotkać niemal wszędzie. Pracują w sklepach, czasem w różnych niewielkich instytucjach itp. Na początku wydało mi się to co najmniej dziwne, jeśli nie ryzykowne. Dopiero kiedy zacząłem dokładniej obserwować stosunek innych do takich ludzi, zauważyłem, że źródłem mojego myślenia był stereotyp, że skoro niepełnosprawny to nie nadaje się do życia w społeczeństwie. Nic bardziej mylnego. Jakiś czas temu, będąc na poczcie, obsługiwała mnie kobieta, która miała nieświadome tiki twarzy i głowy, chaotycznie przewracała gałkami ocznymi, a na dodatek jąkała się. Ale obsłużyła mnie równie szybko i kompetentnie jak obsłużono faceta przy okienku obok. Po tym zdarzeniu przeczytałem w jednym z numerów The Irish Independent, że łączna liczba ludzi niepełnosprawnych (fizycznie i umysłowo) w Irlandii to niespełna czterysta tysięcy. A to 10% rdzennej ludności tego kraju! Trochę mnie to zaskoczyło, ale wtedy zrozumiałem skąd takie nastawienie tu do ludzi niepełnosprawnych. Do tego czasu wydawało mi się, że osoby upośledzone umysłowo (umiarkowanie) nie mogłyby żyć normalnie w społeczeństwie, przestrzegając ogólnie wewnętrznych zasad funkcjonowania. Zawsze wydawało mi się, że to ludzie, którzy żyją swoimi (tak jak my!) regułami, schematami. I być może tyczy się to ludzi z poważniejszymi chorobami, ale przykład Irlandii daje mi jasno do zrozumienia, że to ludzie w zasadzie tacy jak my - też żyjący w swoich własnych wyimaginowanych światach.

Pozdrawiam:)


Co pan robi? -Czekam na siebie.


Wysłany: 2007-08-27 15:21

Usiadłam na przystanku obok jakiejś kobiety. W pewnym momencie zaczęła ona głośno krzyczeć i płakać - dopiero wtedy zorientowałam się, że jest upośledzona. Jakiś mężczyzna zaczął ją uspokajać i coś jej tłumaczyć - na migi. Większość ludzi udawała, że nic nie widzi. Sama nie bardzo wiedziałam, jak się zachować. Nie byłam pewna czego mogę się spodziewać po osobie, która przecież była tuż obok mnie. Czy zwróciłaby uwagę - albo jej towarzysz - jakbym się odsunęła? Jakoś nie miałam na to ochoty... Bo to... takie przykre, jednak nie robiła nic, co by mi zagrażało, więc się nie ruszyłam. Nie chciałam się też za bardzo gapić, ale śledziłam przebieg zdarzeń, zastanawiając się właśnie nad tym, czego dotyczy ten temat.

Z pewnością różne choroby i upośledzenia umysłowe wywołują różnego rodzaju wpływ na ludzi i ich życie, w różnym stopniu odczuwalny. Wiele osób dotknięte tego typu problemem przypomina mi po prostu dzieci. Mają nieraz mniejsze poczucie obowiązków, mniejszą wiedzę na różne tematy, w niektórych aspektach są mniej przystosowane, niektóre rzeczy traktują bardziej na poważnie, inne mniej, w oczach większości z nas reagują nie koniecznie adekwatnie do sytuacji . Jednak, co przedstawił kulkuri, to nie znaczy, że nie mogą sobie poradzić w żadnej dziedzinie życia i należy ich traktować, jakby byli zupełnie inni - gorsi. Czasem trzeba tylko wiedzieć, jak choroba się przedstawia, jakie może wywoływać trudności, albo czym się przejawiać - i nie zachowywać się wtedy jakby miało się doczynienia z trędowatym, lub jakby się spotkało ufoludka, a być wyrozumiałym i wiedzieć, co wygląda inaczej, ale nie przeszkadza, a co faktycznie może stanowić dla chorego ograniczenia bądź sprawiać trudności dla kogoś, kto się z nim kontaktuje..

Niektórzy są bardziej "odcięci" od otoczenia, jednak przecież każdy człowiek tak samo ma uczucia, wyobraźnię, jakąś świadomość... Każdy odbiera świat przez pryzmat własnej psychiki, ma nieco inną percepcję... Są osoby, które bardziej "twardo stoją na ziemi", inni... cóż, prawie wcale. Jednak to nie znaczy, że ktoś, ko się od nas różni to jakiś kosmita. Wydaje mi się, że "realny świat" część osób upośledzonych poznaje w bardziej odmienny od nas sposób. Zależni od innych w taki, który im jest potrzebny do funkcjonowania, gdy ktoś się nimi zajmuje, jedne rzeczy nabierają wielkiego znaczenia, inne dla nich nie istnieją... Czasem może się łączyć on z fantazją - i jeśli ktoś sam ma bujną wyobraźnię, to może to sobie wyobrazić, choć tylko w pewnym stopniu, bo przecież w każdym przypadku wygląda to inaczej. Niekiedy jest to tak dla nas nieznane, jak np. psychika osobników innych gatunków. Może myślenie jest w większym stopniu zastąpione instynktami, przeżywaniem emocji, różnymi wyobrażeniami... Ale nawet, jeśli myślą inaczej, to czują podobnie...


AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"


Wysłany: 2007-08-27 19:04

Sądzę, że może być obawa przed nieobliczalnym zachowaniem, czasem niechęć do kogoś "innego"...
Ja sama czuję ciekawość - ogólnie jestem ciekawa ludzi i często trudno mi się powstrzymać przed obserwowaniem ich, a po tej obserwacji... pojawiają się różne emocje, w zależności od sytuacji... Kiedyś widziałam rodzinę w której był chłopiec z downem... I wyglądała na taką kochającą się i szczęśliwą, że wywołało to uśmiech na mojej twarzy. A gdy widziałam tą kobietę na przystanku... byłam zaskoczona, że opiekuje się nią głuchoniemy i poczułam do niego szacunek. Przykre było, że ona płakała. W pierwszej chwili nie wiedziałam jak się zachować, gdy zaczęła histeryzować obok mnie i czułam się nieswojo i zainteresowało mnie to, że nie zwracała uwagi na nikogo z otoczenia...


AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"


Wysłany: 2007-09-11 19:50

reytonyoshida (Anciliae)
reytonyoshida
Posty: 3
Czerwonak k/Poznań

według mnie można by też spojrzeć inaczej na tą sprawę. nie tak, że to oni są upośledzeni, ale to może właśnie my dlatego, że nie potrafimy dostrzec tego co oni. to cywilizacja tworzy bzdurne pojęcia normalności i kto odstaje od norm ten jest świrem. dla mnie to jest błędne myślenie. na zajęciach z psychologi usłyszałem fajną rzecz o dzieciakach z zespołem downa. mianowicie jak zrobiono im zawody to nie ścigały się tak jak my, że każdy patrzy tylko na siebie i leci do przodu w głupim wyścigu szczurów, tylko czeka na resztę i razem pokonują trasę. dla mnie takie podejście jest bardziej właściwe. ostatnio po którym już z kolei obejrzeniu anime pt. Arjuna (w końcu ją zrozumiałem) naszły mnie takie trzy słowa: akceptacja, zrozumienie, oświecenie. według mnie słuszne bo jeśli kogoś zaakceptujemy takim jaki jest to otworzy się przed nami i zrozumiemy dlaczego czasem zachowuje się tak a nie inaczej, a potem to już tylko krok od oświecenia :) prawdę mówiąc teraz jest mi bardziej żal "normalnych" ludzi niż tych z rzekomym upośledzenie.


Gdyż Raaja są mną, a to czyni mnie Raaja. Ja jestem Raaja.


Wysłany: 2007-09-11 20:37

[quote:bb1ee108ec="krutki"]Po tym zdarzeniu przeczytałem w jednym z numerów The Irish Independent, że łączna liczba ludzi niepełnosprawnych (fizycznie i umysłowo) w Irlandii to niespełna czterysta tysięcy. A to 10% rdzennej ludności tego kraju! Trochę mnie to zaskoczyło, ale wtedy zrozumiałem skąd takie nastawienie tu do ludzi niepełnosprawnych.[/quote:bb1ee108ec]

Mała wyspa długo krzyżowali się wsobnie...


Life is complex: it has both real and imaginary components


Wysłany: 2007-12-22 22:43

Wampgirl (Bicz)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Momentami miewam stany, kiedy nie czuję siebie wielopłaszczyznowo. Nie odczuwam żadnej duchowości, doznaję chwilowego niemyślenia, otępienia i czuję się jak ciało ( żywy kawałek mięsa) napędzane jakąś siłą ( jak perpetum mobile)


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2008-02-22 13:54

W przyrodzie istoty upośledzone, zazwyczaj albo szybko giną albo żyją na uboczu. Jak widać, ludzie niewiele różnią się od zwierząt i potrafią zgotować swoim kalekim pobratymcom prawdziwe piekło. Osoby upośledzone fizycznie odczuwają tak samo jak zdrowe, tylko nie mogą, na skutek swojej ułomności przekazać tego co myślą w sposób zrozumiały dla innych, co spotyka się z dezaprobatą. Inna sprawa chodzi o upośledzenie umysłowe, tutaj zaburzone są procesy myślowe i takie osoby często mają system wartości różny od "standardowego", w związku z czym robią rzeczy nieobliczalne. Trzeba się pogodzić z tym, że żyjemy w zróżnicowanym społeczeństwie i wspierać tych, którzy sami nie potrafią funkcjonować.


Dum Deus calculat, mundus fit.


Wysłany: 2008-03-17 15:43

Gorm-Herk (Diabolista)
Gorm-Herk
Posty: 68
Wschowa Leszno Poznan Ciołkowo...

nie zgodze sie z przedmowca. jako fan ewolucjionizmu uwazam, ze za duzo uwagi poswieca sie osoba niepelnosprawnym i nie potrafie zrozumiec czemu tak sie robi. wspolczucie to efekt uboczny kilku zlozonych uczuc, ktore sie u nas wyksztalcily. tylko czemu. tracimy energie na takich ludzi. pozatym to jest niesprawiedliwe. sa 3 stopnie uposledzenia oznaczone numerami rosnacymi wraz z wzrostem uposledzenia. po osobach z 1 stopniem nie widac zadnych zewnetrznych objawow. sa poprostu głupsi. ale oni własnie ze wzgledu na ukryte uposledzenie nie dostaja pomocy. ci z 3ciego poziomu sa juz ladnie pogieci i oni otrzymuja pomoc dosc latwo. stawia ich to wyzej niz tych z 1 poziomu, a przecierz ludzie powinni byc rowni.
ale w temacie nie jest mowa o uposledzeniu a o chorobie umyslowej. takie odnioslem wrazenie. to dwie rozne sprawy bo umysly ludzi chorych np. shizofrenia, autyzm moga byc bardzo bystre (jak juz zostalo to tutaj zauwazone) np. Nash Johnson. natomiast uposledzenie to miedzy innymi niskie IQ i takze na tej podstawie ustala sie jego stopien.

nie mieliscie kiedys wrazenia ze podczas rozmowy z madrzejsza o wiele osoba, jest tak jakby ktos wam czegos nie powiedzial, albo o czyms zapomnieliscie? tak moga sie czuc uposledzeni tylko, ze ten stan jest u nich nasilony. kto wie. czesto czlowiek sie budzi po k.a.c.'u i nie wie o zzzo chozzzi. no to moze oni tak maja zawsze tylko bez odniesienia do tego jak dobrze czuli sie poprzedniego dnia.

co do autyzmu to moze jest tak jak podczas snu normalnego czlowieka. w snie czesto robimy dziwne rzeczy traktujac je jako calkiem normalne. i jestesmy tak jakby widzem obserwujacym wszystko z perspektywy I osoby. tylko, ze nasz umysl wychodzi kiedys z tego trybu, a w przypadku autyzmu tryb ten trwa caly czas.
moze z rozdwojeniem jazni jest podobnie - zycie I jazni jest snem dla II jazni, a zycie II jazni snem dla I jazni.
co do shizofreni to ... ja mam czasami tak, ze cos co bylo snem wydaje mi sie wspomnieniem: jesli snem byla bardzo malo znaczaca rozmowa, ktora jednoczesnie byla prawdopodobna to moze mi sie wkrecic, ze miala miejsce w rzeczywistosci - raz tak mialem. jakos doszlem do tego, ze to byl sen ale ... moze u shizofrenikow tolerancja dla takich "snow" jest duzo wieksza. biora swoje wyobrazenia podobne do naszych snow za rzeczywistosc.

jak moga sie czuc takie osoby. normalnie do momentu konfrontacji z osoba "normalna" wystepujaca w liczbie znacznie ich przewyzszajacej. bo nie zaleznie od umyslu instynkt stadny w tym momencie dziala i mowi, ze skoro wszyscy sa inni i nazywaja sie normalnymi to nienormanosc musi byc czyms zlym.

kazdy w pewnym stopniu jest nienormalny. dla leonadra da vinci czy einsteina wiekszosc z nas jest uposledzona.

dla mnie choroby umyslowe sa piekne, a uposledzenia odrazajace.

pojawil sie tutaj przyklad "psychola". moze to zespol uposledzenia i choroby umyslowej. mit takich osob jest powszechny, ze wzgledu na rozglos im towarzyszacy. to tak jak z morderstwem w wiadomosciach - to, ze o nim mowia nie znaczy, ze ma miejsce wszedzie. a w wiekszosci ludzie chorzy sa nieszkodliwi mimo, ze moga straszyc. czasami ludzie boja sie nienzajomego lub tez smieja sie z tego czego nie znaja zeby zatuszowac swoja niewiedze. ale ludzie to mieczaki. w wieszkosci.



Wysłany: 2008-03-17 20:52

Gamorrin (Bicz)
Gamorrin
Posty: 90
Posen / Drossen

[quote:48eb669ecf="Woland"]W przyrodzie istoty upośledzone, zazwyczaj albo szybko giną albo żyją na uboczu. Jak widać, ludzie niewiele różnią się od zwierząt i potrafią zgotować swoim kalekim pobratymcom prawdziwe piekło. (...) Trzeba się pogodzić z tym, że żyjemy w zróżnicowanym społeczeństwie i wspierać tych, którzy sami nie potrafią funkcjonować.[/quote:48eb669ecf]

Moim zdaniem, masz połowiczną rację. Dlaczego? Gdyż fakt, ludzie potrafią (i co gorsza, wielu sprawia to radość) zgotować swoim kalekim pobratymcom piekło, jednak raczej nie czyni nas to 'bliskimi' zwierzętom, wręcz przeciwnie - zdecydowanie nas to od nich różni. Zwierzęta wykańczają słabsze, 'ułomne' osobniki, szanse na przeżycie mają tylko najmocniejsi, o najlepszych zdolnościach adaptacyjnych, itd. U nas, ludzi, panuje głęboko zakorzeniony, często skrywany pod płaszczem fałszywej moralności, społeczny darwinizm... Zwierzęta nie są okrutne, ludzie tak. W świecie zwierząt, jak już wyżej napisałem, słabi giną - w świecie ludzi, stają się obiektem drwin, docinek, męczy się ich, bo można: się dowartościować, wywyższyć, pokazać "siłę", itd. - bądź też się nad takimi (można) litować, unikać ich, udawać, że nie ma problemu, w duchu ciesząc się, że nas ten 'problem' z daną osobą omija. Mam nadzieję, że w miarę wyjaśniłem, gdzie widzę różnicę.
Co do reszty wypowiedzi - zgadzam się.
Pozdrawiam.

:arrow: Gorm-Herk :
Ciekawe spostrzeżenia, podoba mi się, co piszesz o snach w odniesieniu do schizofrenii... Znasz jakąś godną polecenia książkę, zajmującą się tym zagadnieniem?


Prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju.


Wysłany: 2008-03-18 18:15

Gorm-Herk (Diabolista)
Gorm-Herk
Posty: 68
Wschowa Leszno Poznan Ciołkowo...

fajnie wiedziec ze ktos czyta to co pisze. niestety nie czytalem o shizofrenii. znam to tylko z filmu ('piekny umysl') i z opowiadan. moze troszke z doswiadczenia. bo tak jak powiedzialem - nikt nie jest do konca sprawny.

od zwierzat odroznia nas wlasnie to ze one robia to co musza a czlowiek doklada jeszcze cos ponad to. moglby olewac tych slabych ale woli sie nad nimi pastwic. dlatego, ze to dosc latwe. łatwo sie znecac nad kims slabszym tak samo jak latwo pomagac w sprawie ktora nie jest beznadziejna. czy ktos zaczepia pana pudziana? czy ktos probuje zmienic sytuacje w afryce? (dla tych co mieli by watpliwosci to nie - nikt nie probuje, bo tam ludzie ciagle umieraja, cala trudnosc tkwi w pieniadzach i ukladach politycznych z nimi zwiazanych)



Wysłany: 2008-03-19 12:49

Gamorrin (Bicz)
Gamorrin
Posty: 90
Posen / Drossen

Czyli, żeby krótko podsumować kilka ostatnich postów: świat ludzi upośledzonych, jak wszystko, czego 'normalni' nie znają, w pewien sposób fascynuje, ale i przeraża; zwykle też nie potrafimy sobie z taką sytuacją poradzić - dlatego wybieramy obojętność i patrzenie przez palce. Bardzo, bym powiedział, 'ludzkie', co nie znaczy, że godne naśladowania. :)
Jednakże, kiedy już w ten topicowy 'Tajemniczy Świat' próbujemy wgłębić, dochodzimy przeważnie do wniosku, że to my mamy problemy, a upośledzeni, zamknięci w dziwnych światach swoich umysłów, są ludźmi szczęśliwymi. Nieświadomość własnych ułomności drogą do szczęścia? Na to wychodzi.


Prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju.


Wysłany: 2008-12-05 18:37

myślę, że odpowiedź na większość pytań zadanych w pierwszym poście można by uzyskać poprzez badanie fal mózgowych takiej osoby. z tego, co kojarzę, można spokojnie ustalić, czy ktoś przeżywa fazę R.E.M. itd. właśnie po obserwacji aktywności mózgu.

jeśli chodzi o pragnienie niektórych osób, aby dowiedzieć się, jak smakuje takie "inne doznawanie świata", jak ja to określam [tj. chodzi o to, aby właśnie dociekać, jak autystyczny dzieciak własnymi oczami i umysłem ogarnia świat], to uważam je za trochę chore. czasem może takie osoby usprawiedliwiają się silnie rozwiniętą empatią czy współczuciem, ale nie sądzę, aby ta wiedza w jakikolwiek sposób mogłaby pomóc takim osobom. to tak, jakby ktoś marzył o tym, aby wyobrazić sobie, jak to jest - zostać przybitym do krzyża albo zgwałconym. po prostu nie widzę w tym nic zdrowego. to jakiś ukryty sadomasochizm... chociaż Freud pewnie uznałby to za kompleks Edypa.

pozdrawiam :roll:


jeśli raz wejrzysz w Ciemność, nigdy nie uwolnisz się od Jej brzemienia. /blood luna.


Wysłany: 2008-12-19 01:12

Gorm-Herk (Diabolista)
Gorm-Herk
Posty: 68
Wschowa Leszno Poznan Ciołkowo...

kojazycie jak dziwna moze byc mimika twarzy osoby uposledzonej? nie wspominajac juz o dzwiekach jakie z siebie wydaja. ale dlaczego? czy to efekt choroby psychicznej, nerwowej czy urazu mozgu?

dzisaj siedzac na wykladzie (w 3ciej godzinie )zostalem doprowadzony do stanu, kiedy moja glowa byla zwrocona w sufit, moje plecy nienaturalnie zgarbione, a usta otwarte na oscierz. czulem sie okropnie. szybko sie otrzasnalem zeby nie wygladac jak jakis ulom.
i wlasnie wtedy pomyslalem sobie, ze byc moze prog zmeczenia umyslowego u ludzi chorych jest tak niski, ze doprowadza ich do takiego stanu. a moze duze uposledzenie powoduje, ze mozg nie radzi sobie z bodzcami z otoczenia i fiksuje. wtedy dziwne gesty sa tylko sposobem odragowania na dysfunkcje umyslowe.

inny przyklad - nikt z nas nie wytrzymalby dlugo bombardowania zbyt wielka liczba bodzcow. byc moze otoczenie wysyla za wiele informacji dla niepelnosprawnych.

sam nie wiem, czy to co czulem bylo bliskie odczuciom chorych umyslowo, czy psychicznie. ale byc moze.



Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło