Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Pracodawcy. Strona: last

Pracodawcy Wysłany: 2007-03-06 11:28

Co sadzicie o pracodawcach? Czy wielu z nich jest tak zapatrzonych w pieniądze, ze nie zwraca uwagi na życie inego czlowieka?



Wysłany: 2007-03-06 11:34

Co raz częsciej się spotyka rożnego rodzaju "kary" (typu obciecie wyplaty) za nieobecnosc w miejscu pracy, jednak dlaczego pracodawcy nie moga zrozumiec, ze czasem człowiek jest chory? Dlaczego doprowadzaja do takich sytuacji, gdzie biedny pracownik utrzymujacy rodzine idzie z goraczka odbebni swe godziny (o wiele gorzej niz jakby byl zdrowy) , pracodawcy nie zalezy na tym ze owego pracownika w domu moze tak rozłożyć że wyladuje w szpitalu i bedzie walczyl o zycie (przykladowo niewyleczona do konca grypa)?Czy to są jeszcze ludzie, czy pieniadze zrobily z nich twardych jak kamien s#### ?



Wysłany: 2007-03-06 12:40

Eye_of_the_storm (Bicz)
Eye_of_the_storm
Posty: 755
Zawiercie/Wrocław

aż się wierzyć nie chce,że ktoś może coś takiego napisać...
Przecież jest coś takiego jak chorobowe itp.
Generalnie pracownik ma teraz więcej praw niż pracodawca
(pomijam supermarkety i innych zagranicznych wyzyskiwaczy).


Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P


Wysłany: 2007-03-06 13:44

Napisalm post pod wplywem emocji relacji znajomych z ich miejsca pracy. Oczywiscie, "chorobowe" jest, idz spoko, choruj, ale masz odtracone 80%od wyplaty.. . (opieram się na tym samym przykladzie)



Wysłany: 2007-03-06 16:12

Eye_of_the_storm (Bicz)
Eye_of_the_storm
Posty: 755
Zawiercie/Wrocław

ok, w sumie to masz rację...jeżeli spotykałaś się z takimi pracodawcami, to można by sobie taki obraz wyrobić, nie wszędzie jest jednak tak źle...
U mnie np.nie jest to taki problem tzn chorowanie i absencja z tym związana.
Jest stawka, raz zostajesz dłużej, innym wychodzisz wcześniej, bo (i tu wytłumaczenie), jak chcesz wolne, to zawsze się jakoś pozamieniasz.
Generalnie najgorzej jest z supermarketami, tam się nikt z człowiekiem nie liczy...12H 7 dni w tygodniu za 600 zł urlop?zapomnij.

BTW:chyba też podszedłem zbyt emocjonajnie :wink:
Chill out.hehe


Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P


Wysłany: 2007-03-06 16:27

obstanmy przy hipermaketach, (ktore, że wieksze to nie znaczy lepsze)... Ich wlasciciele zapatrzeni w pieniadze sa do tego stopnia ze nie tylko nie szanuja pracownikow, co i czesro bywa klijentow, bo nie raz sie zdarza ze sprzedawane sa towary przeterminowane, ale np ze zmieniona naklejka (z dluzsza data przydatnosci).. Jezeli ktos sie decyduje na taki sklep to chopciaz powinien nim dobrze dysponowac, i nie chodzi tu tylko o jego zarobki ale rowniez zadowolenie klijentow....i pracownikow..

Odchodzac troszke od tematu, i nawiazujac do emocji > pod ich wplywem sa pisane najpiekniejsze dziela:) wiec nie co sie hamowac :)



Wysłany: 2007-03-07 15:15

Eye_of_the_storm (Bicz)
Eye_of_the_storm
Posty: 755
Zawiercie/Wrocław

:!: :arrow: :wink:


Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P


Wysłany: 2007-03-07 16:39

[quote:933b86613e="Diablica"]nawiazujac do emocji > pod ich wplywem sa pisane najpiekniejsze dziela:) wiec nie co sie hamowac :)[/quote:933b86613e]No to po co hamowac :wink: Trzeba sie emocjonalnie nakręcić i działać, tworzyć :)


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2007-03-07 17:52

Wszystko zależy, gdzie się trafi... z mojego obecnego pracodawcy jestem bardzo zadowolona :) Jak jestem chora, dyrekcja sama wyprasza mnie do domu :lol: dostałam parę lat temu bardzo wysoką kwotę dofinansowania studiów... można by tak długo wymieniać, ile jej zawdzięczam :)

Ale oczywiście przeżyłam też inne sytuacje, jak na przykład we wspomnianych supermarketach... pracowałam między innymi w magazynie, co wiąże się z ciężką pracą fizyczną... pewnego pięknego dnia kierownik zmiany kazał mi zająć się rozwożeniem wody mineralnej - ciężar jednej porcyjki przekraczał kilkaset kilogramów... na moją nieśmiałą uwagę, że chyba to jest nieco za ciężkie, usłyszałam, cytuję: "jak się coś nie podoba, to wypierdalaj, na twoje miejsce są miliony chętnych!" 8O 8O 8O Z właściwym mi wdziękiem :twisted: odparłam: "A pchaj se to, chuju, sam!" :twisted:

Inna sytuacja - pracowałam w kwiaciarni przy cmentarzu... szefowa przywoziła nieświeży towar (jak się potem okazało, kradła kwiaty i znicze z grobów 8O :!: ), po czym próbowała wywalić mnie z pracy rzekomo za to, że "chyba sprzedawać nie umiem, skoro nikt nie kupuje kwiatów"... oczywiście, nie chciała wypłacić mi pieniędzy za przepracowany okres...



Wysłany: 2007-03-07 18:07

minawi (Moderator)
minawi
Posty: 6188
Poznań / Iława

Hehe, a ja o moich pracodawcach z firmy usług internetowych nie napiszę, bo jeszce przeczytają i co :P Generalnie, na razie nie mam problemów ze zwolnieniem się z jakiegoś sensownego powodu ( z powodu choroby to nie wiem, bo nie chorowałam :twisted: )

Ale nigdy w życiu nie zgodziłabym się pracować w supermarkecie. To juz chyba w TPSA lepiej :? Generalnie pracy np. w Poznaniu jest naprawdę dużo, tylko marnie opłacanej. Mnie póki co starcza, tylko mam dość wstawania o 6 rano i wracania o 17 do domu (te dojazdy...:/)

Poza tym jestem jedyną kobitą w firmie co mi się bardzo podoba 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8)


"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"


Wysłany: 2007-03-08 14:57

Eye_of_the_storm (Bicz)
Eye_of_the_storm
Posty: 755
Zawiercie/Wrocław

[quote:0cf89317bc="minawi"]
Poza tym jestem jedyną kobitą w firmie co mi się bardzo podoba 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8) 8)[/quote:0cf89317bc]

[quote:0cf89317bc="pracodawcy minawi"]
Nam też się to podoba [/quote:0cf89317bc]

Lubią Cię, nic dodać nic ująć :wink: :wink: :wink:


Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P


Wysłany: 2007-03-08 22:20

heheh wiem cos o tym... jestem w klasie, gdzie na 37 osob jest 7 dziewczyn :)



Wysłany: 2007-11-29 16:17

moja przyjaciolka pracowala w malym sklepie spozywczym. wlasciciele sklepu to bylo pracocholicy (mieli jeszcze kilka sklepow), ktorzy uwazaja, ze jak oni moga pracowac niemal 24godz na dobe to ich pracownicy tez. poczatkowo przyjaciolka pracowala 7 dni w tygodniu, potem poprosila o jedno wolne popoludnie, bo chiala chodzic na angielski. specjalnie ze wzgledu na pracodawcow przeniosla sie do innej grupy, bo byla potrzebna we czwartki, a nie wtorki. w pewnym momencie uslyszala ' pani J. cos za duzo tych wyjsc' ( :!: :!: ). po jakims czasie wywalczyla sobie 1 wolny weekend na miesiac przy czym, w polowie tygodnia mieli dawac znac, ze ma przyjsc w niedziele. potrafili zadzwonic w sobote, albo w niedziele rano :!: a placili tez marnie. pod koniec jej pracy robili jakies przekrety z umowa. wkurzyla sie i zwolnila z pracy.

innym razem miala tez pecha do pracodawcy. pracowala w malym kiosku przy jakiejs uczeli, bylo tak ksero, robila hotdogi i zapiekanki. praca trwala tylko w roku szkolnym. po wakacjach facet mial jej przedluzyc umowe. jednak zmienil zdanie i zatrudnil jakas znajoma. ale mojej przyjaciolce nic nie powiedzial, a ona czekala na tel (jej tel nie odbieral), az sama tam poszla i sie dowiedziala co jest grane.



Wysłany: 2007-11-30 13:53

Ja pracuję po 10-12 h dziennie. Nie mogę wyjść z pracy jeśli się nie odmelduję szefowi. To pojebane!Zamiast po skończonej robocie zwinąć żagle i isc do domu to muszę stać w ogonku do szefa, żeby z nim obgadać cały dzionek. Normalnie sprawa kończy się tak, że muszę jeszcze coś zrobić, np. wysłać jakiś email, fax czy spisać raport, "bo jest to pilna sprawa". Akurat...jeszcze nie zdążę napisać czy wysłać jak szefuńcio wypierdala z pracy i jedzie gdzieś w pizdu, zapewne do ciepłego domku. Takie to było dla niego ważne i pilne. Co do chorobowego to ostatnio siedziałam w pracy z gorączką i wymiotami, bo u nas w dużym sezonie nie można brać wolnego, bo się nie dostanie premii miesięcznej i premii za sezon. Nadgodzin w tygodniu robię od 10-20, ale nie mam za nie płacone. Co prawda okres rozliczeniowy nadgodzin jest dwa razy w roku, ale ile się trzeba nagrozić i napłakac żeby dostać kase. Tak to jest u mnie w pracy.



Wysłany: 2007-11-30 14:51

U mnie w pracy nie jest źle - wiem czego się ode mnie wymaga, na warunki przed podpisaniem umowy się zgodziłam - praca po godzinach w domu i czasami w weekendy jest więc czymś normalnym. W zasadzie doczepić się mogę do dwóch rzeczy - przypisywaniu sobie przez starszych kolegów zasług młodszych (np. ja piszę sześćdziesięciostronicowy raport, a część profitów z niego czerpie mój szef, który pobiera "swoją dolę" za podpisanie się pod dokumentem) i lenistwo górki, która umie z laptopem zadekować się w bibliotece, gdzie pod pozorem ciężkiej pracy gra w przygodówki :D


pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html


Wysłany: 2007-11-30 18:16

mój szefuncio nawet nie ma kompa u siebie. Wielki pan dyrektor a pokazując na fax pytał czy to drukarka.



Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło