Tommy Vitaly - Indivisible Wysłany: 2017-05-28 23:32 Zmieniony: 2017-05-28 23:32
A skomentuję... akurat zrobiłem sobie rowerowy, weekendowy wyjazd z namiotem na Jurę Krak-Częst, gdzie jest sporo zamków i taki rycerski klimat mi dzisiaj bardzo podszedł do gustu.
Jak dla mnie - bardzo udany album. Też mam wrażenie, że to taka składanka, ale całkiem fajnie dobrana. Mi ta balladka ("Forever Lost") w ogóle nie przeszkadza, a nawet myślę, że bardzo dobrze, że tu jest - no może mogłaby być na końcu, może jako bonus, bo to i tak akustyczna wersja dokładnie tego, co na poprzedniej płycie - "Hanging Rock".
(Jakieś 15 lat temu moja była dziewczyna stwierdziła, że kiedyś myślała, że ballady to objaw słabości metalowych muzyków. Nie dopowiedziała, co myślała później, ale dla mnie to są momenty wyciszania i rozliczania z nadmiaru intensywnych emocji, nagromadzonych w tych mocniejszych utworach).
Ręce mi się dzisiaj same składają do wieczornego/nocnego grania (bardzo po cichu), a tu jeszcze znajome pasaże w mollowych harmonicznych oprócz zwykłych skal dur-mollowych, właściwie 20% riffów wstępnie już umiem, choć nie w aż takiej jakości, hyhy.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła