Koncerty - czy aby nie za głośno? Wysłany: 2006-12-20 01:21
Witam wszystkich. Pytanie moje tyczy się imprez koncertowo - festiwalowych. Bywacie na tego typu wydarzeniach (nie wiedzieć czemu też mi się to zdarza). Czy Waszym zdaniem zespoły i realizatorzy dźwięku (do których niestety też się zaliczam) starają się zrobić imprezę bardziej głośną niż przyjemną do słuchania? Czy nie macie często wrażenia, że było bardzo głośno i nie było wiadomo o co chodziło na scenie? Czy może ten stan jest dla Was odpowiedni? Czy wolicie koncert głośny czy raczej cichy, a za to selektywny i precyzyjny w brzmieniu? Czy będąc w klubie wolicie muzykę w tle czy zastępującą swoją głośnością rozmowy?
Forma pytania przedstawia mój pogląd na sprawę, ale się nim nie przejmujcie.
Pozdrawiam
Nie ma tego złego co by na gorsze nie wyszło i na nas czyhało /// Combinatore humanum est
Wysłany: 2006-12-20 05:48
no jak jest głosno jest super ale niemoże być przesadnie głośno lubie jak świetnie są podkreślone gary a zwłaszcza centrala, gitary jak mają ski sok w sobie że aż kipie z nich, wokal z lekki, pogłosem. A jesli chodzi np. o koncert na którym byłem i był spiepszony realizatorsko to zdecydowanie
Kreator na Metal Hammer Festival 98 (chyba 98 bo niepamietam dokładnie)
Wódki nie pij, trawy nie pal, słuchaj tylko HEAVY METAL
Wysłany: 2006-12-20 08:20
Jeśli pomimo głośności nie ma problemu ze zrozumieniem wokalu to jest ok, na koncercie chodzi o muzykę, jeśli byłaby za cicha to słyszałbym rozmowy osób obok mnie, ich "cudne śpiewy" do wtóru wokalistce/wokaliście a to byłoby straszne.
Natomiast w klubie na imprezie to już co innego, często idę się raczej spotkać ze znajomymi, pogadać, muzyka jest jakby dodatkiem do rozmów i jeśli jest zbyt głośna to przeszkadza.
"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."
Wysłany: 2006-12-20 10:09
Szczerze powiedziawszy, dosc czesto bywalem na koncertach, gdzie realizator dzwieku, chcial sie popisac tym co ma. I niekoniecznie wychodzilo to na dobre. Z kolei ostatnio bylem na koncercie Pandemonium, gdzie wlasnie brzmienie zostalo masakrycznie polozone, bo realizator dzwieku, zachowywal sie tak, jakby nie wiedzial do czego sprzet sluzy,
Co do muzyki w knajpie, zalezy od nastroju, czasem mamy ze znajomymi tak, ze puszczamy sobie muzyke glosna, ot zeby potupac, popodspiewywac i takie tam
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.
Wysłany: 2006-12-20 10:26
Chodziło mi o taką sytuację, kiedy głośność koncertu powoduje obniżenie progu słyszenia na długi czas. Czyli budzimy się rano po koncercie i dalej nie do końca słyszymy dobrze.
Poza tym przy pewnym poziomie głośności układ słuchowy przestaje działać selektywnie i nie ma możliwości uzyskania zrozumiałego wokalu. Więc jeśli pomimo dużej głośności wokal był zrozumiały, tzn. że nie był to koncert z serii tych o które mi chodziło.
Szkoda, że nie nosicie ze soba mierników poziomu dźwięku (:
Pozdrawiam!
Nie ma tego złego co by na gorsze nie wyszło i na nas czyhało /// Combinatore humanum est
Wysłany: 2006-12-20 10:32
Fakt czasem jest zagłośno...Jak byłam na Dżemie, było to w sali kinowej, więc warunki poprostu idealne do koncertu :P wróciłam do domu i przez pare dni miałam problem ze słuchem.
Za to na Kulcie w Spodku w tamtym roku!Aj masa ludzi, wieeelki koscioł (idioci zabiliby mnie :evil: ) ale nagłośnienie super!Nic dodać nic ująć, wszystko było tak jak powinno.
A nie tak że czasem bardziej słychać wokaliste, a muzyki prawie nie, albo na odwrót.
Szalona, wariatka, marzycielka, romantyczka, ciepła, chodź i pyskata. Jestem wielkim kontrastem ^^
Wysłany: 2006-12-20 10:58
Zgadzam się z Gwynem :) Na koncercie powinno być głośno, a w pubie cichutko, bardzo męczące są takie wieczory, kiedy umawiam się z przyjaciółką na ploty, siadamy w knajpie przy jednym stoliku i musimy się do siebie drzeć, aż gardło boli (i głowa) .....
Wysłany: 2006-12-20 12:09
"wieeelki koscioł" <-- hehe;] Kocioł jak mniemam?
ZiKe, a ja o tym wlasnie napisalem, tylko innymi slowami. Najgorzej naglosnionym koncertem pozostanie dla mnie metalmania 97.
Tragedia byla.
To nie moje są słowa, to legenda ludowa.
Wysłany: 2006-12-20 14:37
w 90% przypadkow mam wrażenie ze 'realizatorzy' sa glusi albo przynajmniej przyglusi z racji wykonywanego zajecia
zle wybalansowana muza
albo brak wysokich, albo rzezace basy itd
Wysłany: 2006-12-20 18:30
Drogi ZiKe, przyjedz do Poznania i nam zorganizuj dobry dzwiękowo koncert :wink: W końcu jesteś w tym dobry! :twisted: :wink:
Mon Mari...666 [img:dd992acbb5]http://img2.epuls.pl/images/smilies/mood_vampire_big.gif[/img:dd992acbb5] ...^V^
Wysłany: 2006-12-22 21:21
Droga Inyaloome! Dziękuję za miłe słowa, chociaż wyczuwam ironię (:
Nie mniej jednak dzięki Waszym wypowiedziom można probować określić czego Wy oczekujecie na koncertach, w końcu nie nagłaśniam koncertu dla siebie. Proszę więc o wszelakie komentarze i przemyślenia w tej materii.
Nie ma tego złego co by na gorsze nie wyszło i na nas czyhało /// Combinatore humanum est
Wysłany: 2006-12-25 18:01
Witaj RuczajDJ! Nie chodzi mi o kwestie realizacyjną, tylko o Wasze odczucia w kwestii głośności. Ciekawostka jest, że polskie koncerty jazzowe są głośniejsze od koncertów rockowych nagłaśnianych przez anglików czy francuzów (zazwyczaj). Z czego to się bierze? Z kompleksów polskich realizatorów czy większych problemów ze słuchem w społeczeństwie? Pozdrawiam
Nie ma tego złego co by na gorsze nie wyszło i na nas czyhało /// Combinatore humanum est
Wysłany: 2006-12-25 21:13
skoro juz tak sobie rozmawiamy to poruszę inny ale powiązany wątek
otóż W I E L C E zawsze mnie wnerwia po.....any fakt tego że supporty są z zasady (nie wiem kto to wydumał) świadomie nagłaśniane kiepsko - duuużo gorzej od headlinerów, a nie raz jadę na koncert lub fest nie tylko dla 'Gwiazdy'
jak rozumiem chodzi o to żeby broń bosh przypadkiem gwiazda nie zabrzmiała gorzej od supportu :evil:
różne bandy się starają ale i tak choćby nie wiem jakie wyżyny wirtuozerii osiągneli w końcowym rozrachunku będzie wrażenie że brzmieli gównianie
i to jest chore....
Wysłany: 2006-12-26 00:04
I właśnie o to mi chodzi. Chcę poznać Wasze zdanie w kwestii głośności. Ot i tyle. Pozdrawiam!
Nie ma tego złego co by na gorsze nie wyszło i na nas czyhało /// Combinatore humanum est
Wysłany: 2006-12-31 15:31
Attack: jest pewna sprawa, o której nie wszyscy wiedzą. Otóż, jakość brzmienia zespołu zależy w głównej mierze od samego zespołu. Pozwolę sobie tu umieścić mało kulturalne, ale za to prawdziwe stwierdzenie: 'Z dżemu gówno będzie, z gówna dżemu nie'. Pracuję z różnymi zespołami i często jest tak, że na supporcie trzeba się sporo namęczyć, żeby było słychać cokolwiek, a kiedy wchodzi zespół właściwy, to nagle wszystko zaczyna grać jak trzeba. Niektórzy uważają, że to kwestia sprzętu, gitar, wzmacniaczy itp... Nie. To kwestia muzyków, ich umiejętności muzycznych oraz umiejętności właściwego ustawienia brzmienia (nie mówimy o muzyce symfonicznej). Jeśli gitara na scenie brzmi jak przesterowany komar, to z przodu Rammsteina nie będzie... Jeśli perkusista nie potrafi trafić dwa razy tak samo w werbel, to jak ustawić brzmienie?
Pozdrawiam!
Nie ma tego złego co by na gorsze nie wyszło i na nas czyhało /// Combinatore humanum est
Wysłany: 2007-01-07 03:38
Ruczaj: Jeśli na scenie mamy Clavie, DDruma i TR303 to żeby móc faktycznie porównać dwa zespoły musieliby wszyscy grać na tych samych brzmieniach. Ale załóżmy, ze powinno to brzmieć tak samo.
Lynn: znalazłem kiedyś jakieś forum fanów nagłośnienia, którzy opowiadali sobie o tajnych sposobach powodujących, że gwiazda brzmiała lepiej niż support... Jak znajde, to podeśle linka, bo śmiechu jest na parę godzin. Oczywiście też stosuje się gorsze kable.
Wstyd się przyznać, nie byłem na koncercie Opethu, Slipknota ani Metallicy. Ale nie spotkałem się nigdy (znaczy się przez 10 lat) z problemem sztucznego pogarszania brzmienia supportów. Zdarzyło mi się natomiast bywać na koncertach, gdzie gwiazda zabrzmiała gorzej niż support...
Gwiazdy zazwyczaj jeżdża z własnymi realizatorami, których umiejętności są raczej proporcjonalne do rangi zespołu. Ci ludzie znają brzmienie zespołu, materiał i wiedzą czego się po swoich muzykach można spodziewać. Supporty często natomiast trafiają na lokalnych realizatorów, którzy wcześniej nie słyszeli zespołu i nie wiedzą do końca o co im chodzi.
Pozdrawiam!
Nie ma tego złego co by na gorsze nie wyszło i na nas czyhało /// Combinatore humanum est
Wysłany: 2007-01-07 03:45
PS Lynn: Na którymś zdjęciu w galerii śpiewasz na Fotisowych Meyerkach. Jak Ci się wtedy śpiewało?
Oczywiście sam znam wielu realizatorów, którzy dawno powinni zająć się działalnością społecznie nieszkodliwą. Z jednej imprezy z ekpią z 'Zamku' pochodzi hasło: 'przecież to nie Pink Floyd!'... Chodziło o to, że w pewnym momencie wyraziłem swoje niezadowolenie (w sposób kulturalny) z faktu, że nic nie działa, ekipa nie jest skłonna nawet odsłuchów na scenie przestawić, a koncert ma się zacząć zaraz... I wtedy jeden pan uraczył mnie powyższym tekstem...
Pozdrawiam!
Nie ma tego złego co by na gorsze nie wyszło i na nas czyhało /// Combinatore humanum est
Wysłany: 2007-02-01 14:47
może ktos mi pomuc ?? mam problem a widze że tu w tym temacie ktos z realizacji dźwieku jest i wogóle tak se gadacie o dźwieku. Chciałbym przerobic utwór z wersji wave do wersji mp3 Jak to zrobic jakiego programu użyc bo niemam pojecia kiedys uzywałem CD exsa ale teraz jakaś dupiata wersja wyszła i niewiem jak to ugryśc Ma ktos jakis pomysł ???
Wódki nie pij, trawy nie pal, słuchaj tylko HEAVY METAL