Wysłany: 2013-11-15 10:49
[quote:0e9072d1bd="Yngwie"]Nic nie wszczepiać właśnie, możliwie bez ingerencji w ciało i koniecznie bez dostępu do internetu czy jakiejkolwiek innej sieci telekomunikacyjnej, bo ja czasami mam już dość jak mi ktoś obcy ciągle dzwoni, pisze dziwne SMSy i grzebie w danych na komputerze, a potem sam zapominam co gdzie trzymam a w bardzo stresujących sytuacjach zapominam podstawowych danych o sobie.
I się właśnie ludzie dziwią czemu? heh
[/quote:0e9072d1bd]
Ja tez sie dziwie. Zrob sobie plik z daymi zaszyfruj i trzymaj w chmurze. Nie widze tu filozofii zadnej. Mozesz dostac sie do niego ze smartfona komputera albo kazdego innego kompa. Jak nie bedziesz miec dostepu do neta to zawsze bedziesz mial ostatnia lokalna wersje.
Life is complex: it has both real and imaginary components
Wysłany: 2013-11-15 17:32
Pójdę krok dalej ale i prościej: dropbox
Wysłany: 2013-11-18 13:40
Ogólny sens tematu jest taki, żeby się nie pogubić w dzisiejszym skomplikowanym systemie i jak to robić, więc Kuba i amaroid chyba najlepiej załapali :-) Obawy spinxii i Eliaen rozumiem, bo mam podobne, ale nie aż do tego stopnia.
Trzymam sporo danych w chmurach, najchętniej bym ich w ogóle nie szyfrował, bo się okazuje, że są w większości dobre dla mnie i czytelników. Z tym, że chmury z natury są ulotne tak jak moja pamięć.
Wolę gwiazdy, mam kilka swoich, zawsze są na swoim miejscu z wystarczającą dokładnością w sensie czasu i miejsca. Umiem je określać w miarę dobrze, zegarek, kalendarz i kompas powinny wystarczyć.
Jeśli ja i tacy jak ja się postarają, to tego typu urządzenia będą darmowe i bezpieczne włącznie z sensem etycznym - jeśli komuś zabrałeś/aś to proszę o zwrot na wskazany adres, dziękuję.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2014-08-08 06:02
[quote:396822e969="amorphous"]Zrob sobie plik z daymi zaszyfruj i trzymaj w chmurze. Nie widze tu filozofii zadnej. Mozesz dostac sie do niego ze smartfona komputera albo kazdego innego kompa. Jak nie bedziesz miec dostepu do neta to zawsze bedziesz mial ostatnia lokalna wersje. [/quote:396822e969]
Jeszcze się odniosę do tego. Hmmm, to że ja tak robię nie rozwiązuje ogólnych problemów (koszty wyrabiania dokumentów urzędowych, zapamiętywanie numerów dokumentów, numerów klientów, kodów, haseł i PINów, innych do każdego systemu, marnowanie na to czasu i nerwów itp. łatwo się pogubić, heh).
Po głębszych analizach wyszło mi, że coś wielkości pendrive'a na USB z czytnikiem linii papilarnych i pamięcią 1 GB już by wystarczyło, byłoby najtańsze (30-50 PLN) i najbardziej uniwersalne.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2014-08-10 16:52
Yngwie, bez urazy, ale chyba nie do końca masz świadomość kosztów utrzymywania systemów informatycznych...
Wysłany: 2014-08-11 18:23 Zmieniony: 2014-08-11 18:44
Pewnie nawet razem jej nie mamy. Ale ja się przynajmniej staram. Budżety i koszty utrzymania to właśnie to czego każdy unika. Dosłownie każdy temat można urwać pisząc, że coś jest zbyt drogie i zbyt trudne, a zwalanie winy na siebie nawzajem jak się coś źle policzy jest akurat bardzo proste.
Chętnie wymienię Twoje szacunki kosztów utrzymania systemów informatycznych na moje, dotyczące energetyki, może bylibyśmy obaj mądrzejsi.
edit:
Najlepiej byłoby chyba zrobić zestawienie kosztów na osobę dziennie/miesięcznie i rocznie jak coś.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2014-08-12 15:20
Yng, obrazowo:
1. Hardware - tak Twój pendrive jak i czytnik - bo jakoś trzeba gościa wylegitymować.
2. Serwery - ogromne ilości danych, ogromne ilości backupów, do tego prąd, miejsce, utrzymanie tego. Nawet jeśli to nie ma działać w chmurze, to gdzieś dane trzeba trzymać i jakoś je nadawać.
3. Software - stworzenie wdrożenie, utrzymanie.
4. Wdrożenie całości - chyba największy ból - migracja z papierów na e-dokumenty, przepisywanie, [color=RED:0f9e280486]bajzel administracyjny w okresie przejściowym[/color:0f9e280486]
I nie, nie mam pojęcia o aż tak wielkich projektach informatycznych.
Ale z mojego podwórka:
wyobraź sobie, że profi system obiegu dokumentów, zarządzania projektami itd. (taki full wypas, gdzie w zależności od stanowiska widzisz słupki, status projektu albo np. konkretne materiały+jest to spięte z systemem rozliczeniowym dla księgowości) dla firmy zatrudniającej ok. 500 osób idzie w setki tysięcy złotych a pesymistycznie w pojedyncze miliony. (mówimy o produktach porządnych firm dających odpowiednie gwarancje, także finansowe, a nie kogucików)
Powiedzmy, że 500 tys. złotych to taka realna, rozsądna kwota dla w/w przypadku.
Resztę oszacuj sam
Wysłany: 2014-08-12 16:23 Zmieniony: 2014-08-12 16:51
Dzięki za w miarę rozsądną wypowiedź Napisałbym to podobnie i z większością się zgadzam i też właśnie poruszałbym się w kwotach rzędu 500 000 PLN, czyli np. cena domu.
Właśnie chodzi o to, żeby ze sobą rozmawiać, bo gdy się tego nie robi to każda firma czy korporacja robi po swojemu i weź tu potem zintegruj system, heh.
Nikt dzisiaj nie pyta czemu przeciętne gniazdka sieci elektrycznej są obliczone na 230V a tak jest właśnie najlepiej dla bezpieczeństwa człowieka (jak raz kopnie to da się przeżyć, ale już więcej nie chcemy, hehe) a największe sieci przesyłowe w PL mają 750 kV, co jest porównywalne z napięciem piorunów, więc bloki buduje się tak, żeby miały rezystancję 2-10 Ohmów.
W elektronice najlepiej, żeby standardem w każdym urządzeniu był USB i już nic nowego nie wymyślać, z USB można przejść na CAN i możemy ogarniać diagnostykę samochodową.
Też nie chcę za dużo pisać, mega-mózgiem nie jestem, a już bardziej inteligentny wolę nie być, heh. Też powinny być na to jakieś dopuszczalne normy, heh :-)
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2014-08-12 18:01
230 to względy historyczne a nie kwestia bezpieczeństwa. Bezpieczne maksimum to 24VAC i tego się trzymajmy.
Co do USB - ok, ale w elektronice konsumenckiej, bo w przemyśle się to już kompletnie nie sprawdzi.
A z tym CANem to nie przesadzaj, tych standardów komunikacji w aucie jest ileś przecież...
Wysłany: 2014-08-14 22:21
Z tym CANem, to na jakiś jeden konkretny przydałoby się zdecydować, a USB chociażby dla elektroniki konsumenckiej to już coś.
[quote:dbe317f8b7="alagner"]230 to względy historyczne a nie kwestia bezpieczeństwa. Bezpieczne maksimum to 24VAC i tego się trzymajmy.[/quote:dbe317f8b7]
No 230V bym się nie trzymał na pewno :-) Zrobiłem sobie roczny bilans energetyczny samej energii elektrycznej, którą zużywam jako konsument:
[img:dbe317f8b7]http://michal-kaminski.orgfree.com/wp-content/uploads/2012/05/energ-elektr.jpg[/img:dbe317f8b7]
Zużywam energii mniej niż standardowa żarówka 100W włączona cały czas, wychodzi mi ok. 80W (tylko lodówka, czasami laptop i rzadko światło i jeszcze rzadziej pralka), stąd niedaleko do tego 24VAC.
Już prawie samym małym wiatrakiem mógłbym się zasilać i jeszcze zostałoby co nieco na dogrzewanie (jeszcze nie obliczyłem ile). Do wymyślenia i zrobienia byłoby jeszcze najtrudniejsze, czyli ogrzewanie powietrza i trochę łatwiejsze - wody. Może jeszcze za rok sobie zrobię mały ogródek z warzywami na balkonie i fajnie. Samowystarczalny raczej nigdy w mieszkaniu nie będę, ale nawet nie chcę być.
[quote:dbe317f8b7="DEMONEMOON"]
Eeeeeh,jeziorko,las,kawalek polanki,natura. [/quote:dbe317f8b7]
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2014-08-15 02:36 Zmieniony: 2014-08-15 02:36
Meeeen, ale gdzie Rzym gdzie Krym? Nie myl watów z kWh, to raz. I nie przeliczaj voltów na zużycie. Miarą jest raczej prąd.
Ergo: bliżej Ci co najwyżej do oszczędności bądź wizyty smutnych panów w czarnych gajerach zaniepokojnych niskimi wskazaniami licznika Ale nie do 24V.
Co do CANów itd. to transmisję dobiera się pod zastosowanie, ale nie zasadzie "samochód to damy CAN" ale jeszcze z uwagi bazylion innych ograniczeń technicznych.
Oczywiście, chęć zysku w autoryzowanym serwisie to jedno, ale względy bezpieczeństwa/kompatybilności ze światem zewnętrznym itd. to drugie i powiem szczerze, że najlepsze były auta z minimalną ilością elektroniki albo całkiem jej pozbawione, np. słynny Mercedes "beczka" czyli W123.
Pozdrawiam
Wysłany: 2014-08-15 07:21 Zmieniony: 2014-08-15 07:27
[quote:309a64352d="alagner"]Meeeen, ale gdzie Rzym gdzie Krym? Nie myl watów z kWh, to raz. I nie przeliczaj voltów na zużycie. Miarą jest raczej prąd.[/quote:309a64352d]
No już coraz bardziej się zgadzamy, heh :-). Nie pomyliłem jednostek. Kilowatogodzina [kWh] podzielona przez godzinę [h], to kilowat [kW]. "Kilo" pozbyłem się mnożąc wynik 0,08 [kW] razy 1000 = 80 [W].
Miarą zużycia energii w czasie, czyli mocy jest wat [W], kilowat [kW] itp. A miarą samej energii np. kilowatogodzina [kWh]. (A w dietetyce byłaby to kilokaloria [kcal], którą często przelicza się na kilodżule [kJ] i możemy rozmawiać o wartościach energetycznych innych źródeł energii, ale to inny temat.)
Prądu nam brakowało do przeliczeń mocy, jako iloczynu napięcia i właśnie prądu, czyli ładunku elektrycznego płynącego w czasie i dalej nie ma co już chyba drążyć tematu. Przynajmniej mi się już nie chce
[quote:309a64352d="alagner"]
Ergo: bliżej Ci co najwyżej do oszczędności bądź wizyty smutnych panów w czarnych gajerach zaniepokojnych niskimi wskazaniami licznika Ale nie do 24V.[/quote:309a64352d]
Właśnie dzięki regularnym wizytom różnych osób i info z netu i rachunków mogłem to obliczyć i wychodzi pewna regularność. Z tym 24V to przesadziłem, taki skrót myślowy w nawiązaniu do Twoich szacunków w kwestii bezpieczeństwa, ale chyba się w miarę zrozumieliśmy :-)
[quote:309a64352d="alagner"]
Co do CANów itd. to transmisję dobiera się pod zastosowanie, ale nie zasadzie "samochód to damy CAN" ale jeszcze z uwagi bazylion innych ograniczeń technicznych.
Oczywiście, chęć zysku w autoryzowanym serwisie to jedno, ale względy bezpieczeństwa/kompatybilności ze światem zewnętrznym itd. to drugie i powiem szczerze, że najlepsze były auta z minimalną ilością elektroniki albo całkiem jej pozbawione, np. słynny Mercedes "beczka" czyli W123.
Pozdrawiam[/quote:309a64352d]
Z tym też się w miarę zgadzam. Minimalna ilość elektroniki i raczej tylko po to, żeby móc sprawdzić czy to, co sam sądzisz o stanie samochodu "od wewnątrz" zgadza się z tym, jak widzą go serwisanci i inni użytkownicy dróg.
Również pozdro!
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2014-08-15 12:26 Zmieniony: 2014-08-15 12:27
[quote:14a0b47d9a="Yngwie"]No już coraz bardziej się zgadzamy, heh :-). Nie pomyliłem jednostek. Kilowatogodzina [kWh] podzielona przez godzinę [h], to kilowat [kW]. "Kilo" pozbyłem się mnożąc wynik 0,08 [kW] razy 1000 = 80 [W]. [/quote:14a0b47d9a]
Faktycznie, nie spojrzałem że to godzinowe. A W pod kWh wybitnie mi nie spasiły, oddaję honor
[quote:14a0b47d9a="Yngwie"]Miarą zużycia energii w czasie, czyli mocy jest wat [W], kilowat [kW] itp. A miarą samej energii np. kilowatogodzina [kWh]. (A w dietetyce byłaby to kilokaloria [kcal], którą często przelicza się na kilodżule [kJ] i możemy rozmawiać o wartościach energetycznych innych źródeł energii, ale to inny temat.) [/quote:14a0b47d9a]
Dobrze, ale w sieci masz raczej 230V (ew. 110 w USA), możesz to sobie w domu odpowiednio obniżyć, ale ciągle rozliczasz się za zużycie na napięciu 230V (i ta wartość ma mieścić się w pewnych normach, także w pierwszym przybliżeniu można uznać, że w sieci jest stabilne 230. Aczkolwiek fakt, liczniki mierzą i napięcie i prąd), więc schodzenie do 24V to złe porównanie.
Prędzej zaoszczędzisz na grubości kabli w ścianie jeśli faktycznie pobierasz tak małe prądy, ale na 24V instalację raczej nie przejdziesz (chyba, że sam ją sobie założysz zaraz za licznikiem)..
Wysłany: 2014-08-17 18:32
Wczoraj wynalazłem w piwnicy trzy silniki o mocach nominalnych 150-200 [W]. Musiałbym w nich wymienić rdzenie elektromagnesów na stałe magnesy. Zacząłem nawet robić skrzydła wiatraka, ale nawet gdyby się udało to takie konstrukcje najlepiej by się sprawdziły nie w domu, a np. w lasach na szlakach turystycznych, żeby nie ciągnąć kilometrów kabli, a móc oświetlić szlak i może np. doładować telefon.
Na pewno nie będę nic zmieniał w swojej sieci. Tak jest dobrze, wszystko działa i budżet się bilansuje od lat. Brakuje mi zawsze właśnie tych wykresów - nie potrzeba zapamiętywać tylu cyferek, a intuicyjnie widać jak to się bilansuje.
To z czym mam zawsze problem, to biurokracja przy płaceniu rachunków, heh. To właśnie to czego nikt nie lubi i nikt nawet nie chce rozmawiać jak to ponaprawiać. Dałoby się, ale jak wszyscy są na 'nie' to trudno coś poradzić.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła
Wysłany: 2014-08-25 08:54
Trochę z innej beczki, ale imho wpasowuje się w do tej dyskusji dobrze:
http://michal-gorecki.pl/2014/02/bez-smartfona-jestes-nikim/
http://blog.krzysztofszumny.pl/2014/03/jestem-byym-smartphonoholikiem.html#more
Wysłany: 2014-12-06 08:19
alagner - właściwie to z tej samej beczki, a artykuły trafnie punktujące wady dzisiejszego elektronicznego świata. Tak w ogóle, to ja też nie jestem mega-entuzjastą elektroniki. Myślę, że podchodzę do tego z umiarem, z fejsa nie korzystam, pieniądze wolę mieć przy sobie i papierkowe i elektroniczne, listy zakupów, rzeczy do zrobienia, plany, itp. często zapisuję sobie na kartce, zwłaszcza, że jako inżynier rysuję dużo schematów, więc nawet czasami kredki mam przy sobie Najczęściej niebieską i żółtą, ale czasami przydaje się też pomarańczowa, zielona i ołówek
Tymczasem dziś z rana zrobiłem sobie wykresy (ja po prostu to lubię, choć bywa męczące) wydatków energetycznych i w pieniądzach na podstawowe potrzeby życiowe. Wyszło coś takiego:
Gospo
Z ciekawostek - na końcu porównania ile to będzie w groszach na godzinę w sposób ciągły przez cały rok średnio.
Jedzenie: 40 gr / godz.
Elektryczność: 6 gr / godz.
Gaz(do gotowania): 2 gr / godz.
Ogrzewanie (CO): 9 gr /godz.
Woda(podgrzanie): 2 gr /godz.
Woda(dostarczenie): 3 gr / godz.
Media(Internet,RTV,tel,muzyka,książki,gry) : 8 gr / godz.
Zaznaczam, że ja żyję bardzo, a nawet czasami ekstremalnie ekonomicznie, wydaję miesięcznie 820 [PLN] (+/- 20 PLN), ale skala porównawcza chyba zachowana.
Wychodzą mi wnioski typu: ile właściwie kosztują potrzeby intelektualne w porównaniu z innymi podstawowymi, prawie nie korzystam z "piratów" (chyba, żeby coś sprawdzić na moment i kasuję), więc wyniki chyba wiarygodne.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła